Płyta zawiera moje autorskie pieśni pogodne, jasne, ciepłe i lekko żartobliwe.
Została wydana w październiku 2021 roku.
słowa i muzyka: Paweł Orkisz
za wyjątkiem: (9) - sł. K. Przerwa-Tetmajer, (10) - sł. Jan Zych
Nagrania, mix i mastering: Studio Muzyczne Orange, Krzysztof Filus 517 312 304
obrazy: Zofia Śnieżko, www.stanicawodna.mazury.pl
Kilka obrazów Zosi Śnieżko: TUTAJ
.
projekt graficzny: Maciej Ziembla
Wydawca: AD Venture - Piotr Orkisz Wszelkie prawa: Paweł Orkisz
ul. Halszki 24/27, 30-611 Kraków Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. www.orkisz.pl
Siedemnasta z kolei moja płyta jest konglomeratem pieśni nowych i starszych. Jest też spełnieniem moim marzeń o wydaniu kilku pieśni, których wydać odrobinę się lękałem. Bo np.:
(9) Najstarsza jest "Kto zawsze tylko żył w pustyni" - wspomnienie jeszcze licealnych fascynacji i zmagań z gitarą. Harmonicznie tak prosta, że aż naiwna melodia. Ale temat ważny i rzadki w pieśni: jeśli odwracasz się plecami do ludzi, to i oni się kiedyś wypną na Ciebie. Będziesz umierał w samotności i nikt o Tobie nie będzie pamiętał. Wzruszało mnie to dawno temu, wzrusza po 50 latach. A to Tetmajer!
Kilka pieśni pochodzi z czasów studenckich i choć bardzo rzadko były wykonywane publicznie, to przecież wielu moich przyjaciół może je pamiętać z prywatnych spotkań, bo lubiłem je śpiewać:
(3) "Marmolada" - to najlepsze podsumowanie mojego pogardliwego stosunku do polityki i demokracji. Władza ludu oznacza schlebianie najprostszym instynktom i przeciętności. Demokracja to dla mnie... marmolada!
(10) "Tobie mówić" - wspaniały wiersz Jana Zycha, który pewnie każdemu z Was ciut inaczej zagra w duszy; mnie zagrał praktycznie bez rytmu, ad libitum w prawie całym utworze. I dobrze. W połączeniu z hiszpańską gitarą jest pięknym wyznaniem późnej, ale to nie znaczy że mniej gorącej miłości.
(7) "Kolęda dzikich gór" - kolędą wcale nie jest. Jest za to wspomnieniem pobytu w takich górach i wśród takich ludzi, że do dziś pamiętam jeszcze jak ciarki chodziły mi po plecach. Co też jest lekko zabawne, ale z dzisiejszej perspektywy, z wygodnego fotela na kółkach :-))
(2) "Morda" - dawniej bez sensu, za to teraz jak znalazł. Już nie wstydzę się przyznać do zmarszczek i bólu, który nieraz czuję wspominając głupią młodość.
(1) "Bardzo dziwny spacer" - tak, był kiedyś taki niespełniony, zagapiony spacer. Teraz wiem, że takich spacerów, podczas których nic się nie działo, choć mogło się zadziać, jest dużo więcej niż tych innych.
(13) "Ziemio!" - najciekawsza ze starszych pieśni, napisana do własnego wiersza "Ty co nam pieśnią". Ostatnio nadałem jej prosty i zrozumiały refren, który ten tekst przywiązuje do Ziemi. Wcześniej mogła to być Polska, albo cisza, albo mądrość, wiara, nadzieja... Uznałem, że dość już w mojej twórczości rzeczy nieokreślonych.
Wspomniałem, że są to pieśni ciepłe i lekko żartobliwe. Najbardziej wesoła jest chyba (11) "Kolęda Wołu". Jest w niej wiele powodów do uśmiechu i jedna mądra myśl: my też stajemy przed dylematem: przyjąć Go czy odrzucić. Pomyślcie o tym śmiejąc się z Wołu i dziwiąc razem z nim.
Każda z pozostałych piosenek ma swoją historię, ale najogólniej: powstawały później, w czasach, kiedy wróciłem do śpiewania, po okresie pracy na rynku kapitałowym. Są najczęściej humorystycznym opisaniem jakiejś wakacyjnej przygody, myśli, która zakiełkowała w mojej głowie, albo czyjejś podpowiedzi. Bo tak, podchodzicie do mnie i czasem prosicie: - Napisz o tym, tamtym, albo kimś. Nie zawsze biegnę spełniać Wasze prośby, ale czasem tak. W końcu żyję między Wami i z Wami.
To nie są moje najnowsze piosenki, ale cieszę się, że im jestem starszy, tym pogodniejszy.
Może jeszcze kiedyś nauczę się być zawsze pogodnym i uśmiechniętym?
Jedną jeszcze rzecz chcę skomentować, bo skoro to czytacie, to pewnie odsłuchaliście już tę płytę, albo wkrótce to zrobicie. W jednej jedynej piosence próbuję rapować (5. Złoto Dalmacji). Dość nieudolnie. Jednak doszedłem do wniosku, że to też jest zabawne: wykonawca się gimnastykuje i męczy! Rzecz w tym, że od zawsze w moim śpiewaniu bardzo ważna jest dykcja, a raperzy zapuszczają maszynkę do wypluwania słów i szybkość się liczy, a nie staranność dykcyjna. Ale piosenka jest fajna i jej przesłanie też.
*
Dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w nagraniach w Krakowie-Mistrzejowicach u Krzyśka Filusa, czy to w chórkach, czy przy instrumentach (Zygmunt Golonka, Jarek Dzień, Michał Rapka). Dziękuję Stefanowi Błaszczyńskiemu za dźwięki fletu (7) i kilka mądrych rad, a Andrzejowi Czamarze (4) za wyjątkowo miłą współpracę.
Dziękuję Wam wszystkim, a zwłaszcza tym, którzy pytają: - Kiedy następna płyta?
Bo wiem, że czekacie.
Paweł Orkisz