sł. Jan Zych, muz. Paweł Orkisz (2000)
Są chwile o świcie jak jabłka rumiane.
Południa jak złota lawina.
A potem wieczór ścieżki dnia splątane
księżycowym sierpem przecina.
Wciąż stukot serca, wciąż dni odpływ
i nawet nie wiem, ile mi zostało,
żeby Tobie mówić pierwsze Dzień dobry
i Tobie - ostatnie Dobranoc.
Ref.
I by w roku były tylko same lipce,
z płonących lipców lata całe,
bo kocham Cię. Jak Cygan skrzypce.
Jak zima dzwonki białe.
Że się troski nauczyć nie można
wiedziałem - lecz dziś więcej wiem.
Kiedy nad rzeką snu pogodną *)
pod powiekami unosić Cię w sen.
Tyle gwiazd i jabłek pod ręką - wszystkie dla Ciebie.
A jeszcze chciałbym łąką
razem iść na wieczorne święto
wniebowstąpienia skowronków.
Dla Ciebie słowa prowadzić w złote wesele pieśni
Dla Ciebie żyć i nie umierać.
Z Tobą patrzeć jak kluczem dzikich gęsi
jesień się otwiera.
Ref.
I niech w roku będą tylko same lipce,
z płonących lipców lata całe,
bo kocham Cię. Jak Cygan skrzypce.
Jak zima dzwonki białe.|
x x x
*) w oryginale: Kiedy nadciąga rzeka snu powolna ... - mnie to wytrącało z rytmu.