1. Zabrzańska "Moda na polski" okazała się imprezą wspaniałą, mądrą i zorganizowaną z rozmachem.
Na scenie oprócz nas drugi zespół muzyczny, sporo wierszy i poematów w różnych językach oryginalnych i potem w polskich tłumaczeniach.
Znakomici goście, sprawne słowo wiążące.
Jeśli mogłem, wraz z córką i muzykami towarzyszącymi, wnieść do tej imprezy odrobinę mojej miłości do języka polskiego w pieśniach, to jest mi szczególnie miło.
Trzymamy kciuki za Wasze kolejne edycje i radość smakowania jędrnego, bardzo muzycznego, naszego ojczystego języka.
2. Zagraliśmy ostatnio - w Kurantach!! - dwie bardzo ciekawe imprezy.
Albo jedną, ale w dwóch ratach.
Jest mianowicie w Opolu człowiek, szef jednego z tamtejszych niewielkich biur podróży, który organizuje wycieczki seniorów do Krakowa, pod nazwą "Krakowska Mozaika" (więcej http://www.travel.opole.pl/krakowska-mozaika/).
Co w tym ciekawego dla nas?
1. Zarabiamy pieniądze, tuż za rogiem, wychodząc z domu "w kapciach", z gitarą pod pachą.
2. Uczestnicy są znakomitymi słuchaczami, cisza jak makiem zasiał.
3. Chętnie kupują nasze płyty, pewnie jako pamiątkę z wyjazdu.
Niby niewiele, a mnie to bardzo cieszy. Nie miałbym nic przeciw, gdybym takie imprezy miał codziennie przez 4-5 dni w tygodniu. Ja naprawdę lubię śpiewać!
Może i w Waszym mieście komuś warto podsunąć podobny pomysł?
Obejrzeć wystawę "Wyspiański" w Muzeum Narodowym, zwiedzić Arkę Pana, posłuchać krakowskiego pieśniarza, spędzić miło dzień i zjeść obiad w Krakowie za jedyne 130 zł? - W niejednym mieście znajdą się chętni!
3. Poznałem piękną salę koncertową w Toruniu: CKK Jordanki.
Granie tam to była prawdziwa rozkosz. Piękna architektura tej sali, znakomite wyposażenie, kilkaset osób, wspaniałe warunki pracy (słyszalność, widoczność, komfort...)
I z tego wszystkiego popełniłem straszny błąd.
Tak się zapomniałem w muzyce, że uciekł mi czas. Miałem grać 40 minut i byłem proszony, żebym nie przedłużył, a zagrałem 65 minut i wyszedłem do bisu, zamiast tylko się ukłonić, co trwało kolejne 10 minut. Przez to następni wykonawcy musieli skracać swoje programy. Naprawdę brzydkie zachowanie i ... naprawdę nie chciane. Zaplanowałem przecież i zagrałem tylko 8 utworów (8x5 min = 40 min).
No tak, ale kiedy ma się obok siebie Jacka Ronkiewicza ze skrzypcami i Olka Rzepczyńskiego na basie, a jeszcze Piotrka Bzowskiego z gitarą, a gra się pieśni Leonarda Cohena, to chciało mi się słuchać moich kolegów, jak malują nastroje swoimi partiami solowymi. Odpłynąłem. Każdy utwór trwał nie 5, a pewnie 8 minut.
Zapamiętam Jordanki i toruńską starówkę na długo... Zapomniałem się we własnej muzyce. Jeśli nawet to było brzydkie zachowanie - przepraszam Andrzeja i Łukasza - to jaka piękna to rzecz, tak się zatracić!
3. Odwiedziliśmy Małgosię i Andrzeja w ich "Klubie nad Stajnią" w Buczku k. Zelowa.
Tak się złożyło, że właśnie teraz parę bliskich mi osób kończy około 50 lat.
Dziękuję. Dziękuję Wam.
Dziękuję, że macie już pół wieku i dziękuję, że nie więcej.
Jesteście piękni, kreatywni, szlachetni i otwarci. Więc i mnie jest dobrze z Wami...
Zwłaszcza, jeśli zapraszacie nas, żebyśmy uczestniczyli w Waszym święcie.
Paweł Orkisz
Kraków, 13 marca 2018
foto: archiwum IV LO w Zabrzu i Wojciech Jakielski
Poprzedni artykuł
rok 2018, rok 2017, rok 2016, rok 2015, rok 2014,
rok 2013, rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009