Zauważyliście Państwo jak wielu jest obecnie chętnych do zawodu barda, śpiewaka, pieśniarza, nieważne czy szantymena, czy bieszczadera? Dla mnie istnieje dość jasne wyjaśnienie tego zjawiska. Coraz mniej ludzi pracuje w sferze produkcji towarowej, czy budowlanej. Ludzie szukają swojego miejsca w sferze nieprodukcyjnej, np. kulturalnej.
- Czy dobrze robią? Czy w Polsce jest miejsce dla np. 100 zakapiorów bieszczadzkich, albo beskidzkich, dla 100 jazzmenów krakowskich, dla 100 szantymenów mazurskich? Czy da się w ten sposób zarobić na życie?
- Jeśli w Bieszczadach jest 10 większych miejscowości, w każdej 3 knajpki z muzyką na żywo, to znaczy że każdego wieczoru może zagrać tam 30 muzyków bieszczadzkich (albo przyjeżdżających w Bieszczady z całej Polski), ale reszta będzie odbijać się od sciany, obniżać stawki i w koncu grać za miskę ryżu, powiedzmy, za miskę pierogów.
Podobnie dzieje się w innych regionach, a wiem o tym, bo rozmawiam z właścicielami/gospodarzami takich miejsc.
foto: Dorota P. podczas koncertu plenerowego w Rzeszowie, 17 lipca br.
Nie chodzi mi o siebie, bo po pierwsze - jestem już raczej schodzącym ze sceny bardem, za którym ciągnie się jakaś tam legenda, w każdym razie historia przynajmniej kilkunastu piosenek turystycznych i wielu pieśni wielkich bardów, a po drugie - nie mam kłopotów z zaproszeniami na koncerty, od dawna nie muszę zabiegać o nie. Dzwonię co najwyżej w te miejsca, gdzie lubię i chcę przebywać co roku przynajmniej raz. Grunt to sentyment, psia mać - jak śpiewaliśmy kiedyś.
Słowa te kieruję do moich młodszych kolegów: w naszej branży jest ciężko, trudno się przebić, trudno zarobić na życie, zwłaszcza jeśli ma się na głowie rodzinę, a w przyszłości może być jeszcze trudniej. Jeśli nie musicie żyć ze śpiewania, wybierzcie inną drogę zawodową, a piosenki zostawcie sobie jako wspaniałe hobby.
A jeśli już musicie? - Cóż, zapewne będziecie mieć ciekawe życie, bo życie pieśniarza objazdowego jest ciekawe!
Ale niekiedy z tą "ciekawością" jest i tak, jak z tym przekleństwem: - Obyście żyli w ciekawych czasach!
Lepiej byście nie mieli zbyt ciekawego życia: grania na ulicach, grania dla grupki pijanych odbiorców, których ktoś chce uszczęśliwić na siłę Waszą muzyką, grania dzisiaj tu, jutro tam, powrotów nad ranem z dalekiej trasy...
Uzbrójcie się w cierpliwość, przekorę, własne zdanie i uprzejmość. Miejcie wiarę w sens tego co robicie, wbrew wszystkim i wszystkiemu, a może zdarzy się coś nieprawdopodobnego i Wam się uda?!
Życzę jak najlepiej każdemu, kto szuka własnego miejsca pośród grona autorów i wykonawców niebanalnych pieśni.
Ja sam mam wspaniałe życie kolorowego ptaka pieśni.
Dwa tygodnie temu duża sala widowiskowa w Krakowie, tydzień temu - park w Rzeszowie, pojutrze dwa koncerty dla Znajomych w Bieszczadach, potem dwa nowe miejsca w Beskidach. Chwila odpoczynku i zamknięty koncert dla dobrze mi znanej publiczności w Katowicach, znowu Bieszczady, a potem niedaleko Częstochowy udział w Przeglądzie Twórczości Abstynenckiej i spotkanie z przyjaciółmi. We wrześniu wrócą koncerty klubowe w Krakowie... - Ciekawe życie?
Tak! Bardzo ciekawe, zwłaszcza jeśli dodam, że każdej niedzieli z gitarą pod pachą wędruję do jednego z krakowskich kościołów, że co kilka lat nagrywam nową płytę i przeżywam ogromne emocje zupełnie innego rodzaju; w studio, podczas nagrywania i pracy nad ostatecznym kształtem dżwiękowych ścieżek.
Tak, cieszę się tym swoim życiem, na tyle żeby nie martwić się ani o kasę, ani o popularność, ani o sens tego życia ze śpiewaniem w roli głównej.
Zdradzę jeszcze tylko na koniec, że warunkiem takiej radości i takiego spełnienia zawodowego jest - jak pewnie w każdym innym zawodzie - brak zazdrości wobec innych, mądrzejszych, zdolniejszych, popularniejszych.
Zazdrości, "że są na świecie grajkowie pełni szumniejszych myśli" ("Modlitwa wędrownego grajka")
Paweł Orkisz
20 lipca 2021
foto DP podczas koncertu plenerowego w Rzeszowie, 17 lipca br.
Poprzedni artykuł
rok 2021
rok 2020, rok 2019, rok 2018, rok 2017, rok 2016, rok 2015
rok 2014, rok 2013, rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009