Chorwacja jest nie tylko rajem dla żeglarzy. Jest także krajem, który z żeglarstwa uczynił główne żródło swoich dochodów.
Nie chodzi tylko o położenie geograficzne i klimatyczne, urozmaiconą linię brzegową i mnóstwo przepięknych wysp i wysepek. To się może zdarzyć wszędzie, w każdym miejscu na Ziemi.
Chodzi o konsekwentne wykorzystanie tego potencjału i wzbogacenie go infrastrukturą zdolną do zarabiania na "żeglarstwie". Napisałem "żeglarstwo", bo tu raczej nie chodzi o prawdziwe wyzwania żeglarskie, ale o żeglowanie dla odpoczynku, wytchnienia. Chodzi o okazjonalnych, a nie wyczynowych żeglarzy.
fot. W samej tylko marinie Sukošan widziałem chyba około 400-500 luksusowych jachtów...
Wystarczy tylko kilka podstawowych rzeczy, niezbędnych do tego, żeby żeglarze czuli się komfortowo i chcieli zostawiać tam pieniądze.
A chętnych do żeglowania w Chorwacji jest mnóstwo. Nawet nie wiedziałem, jakie dziesiątki tysięcy, a moze nawet setki tysięcy żeglarzy z Włoch, Niemiec, Austrii, Węgier, Czech, Słowacji, Rosji, Ukrainy i Polski pływa tam co sezon, albo i przez cały rok.
Tacy żeglarze nie potrzebują wiele, ale jednak cenią sobie komfort i sprawną obsługę. Na Chorwacji zwracają na to uwagę, dlatego zarabiają. Na Mazurach nie ma nic, nie ma nabrzeży, sanitariatów, a sika się, no..., nie powiem gdzie.
Czego więc potrzebują okazjonalni, ale wymagający żeglarze?
1. W pierwszym rzędzie jachtów.
Nawet jeśli mają własne jachty na jakimś akwenie w Bawarii, albo w dalekiej Anglii, to przecież wygodniej jest wyczarterować na miejscu jakiś jacht, skrojony każdorazowo pod akurat taką, a nie inną załogę.
- W Chorwacji taka oferta została przygotowana przez dziesiątki prywatnych armatorów. W samej tylko marinie Sukošan, kilkanaście kilometrów na południe od Zadaru widziałem chyba około 400-500 luksusowych jachtów, różnej wielkości czekających na klientów. Był koniec maja, więc większość jeszcze stała, gotowa w każdej chwili wypłynąć w rejs.
Wyczarterowanie 10-osobowego jachtu na tydzień kosztuje około 2500 euro. Znośnie.
fot. Nasz jacht nosił wdzięczne miano "Opera". Muzyczne :-))
2. Potrzebne są porty, gdzie można zawinąć, stanąć przy odpowiednio przygotowanym nabrzeżu na cumach dziobowych (mooring) i rufowych.
Na Chorwacji takie zadbane nabrzeża są wszędzie, więc i jachty widać dosłownie wszędzie.
3. Jacht, który pływał cały dzień, a jego załoga korzystała z prądu (akumulator) i zużywała wodę do celów higienicznych i spożywczych, chce mieć możliwość uzupełnienia zapasów. Powinny być porządne i blisko ulokowane przyłącza, gdzie można podczepić się do prądu, żeby uzupełnić stan akumulatora, oraz do wody, żeby uzupełnić zbiorniki.
4. Potrzebne są też sanitariaty, żeby nie załatwiać się do wody i móc skorzystać z wygodnych pryszniców.
- Wyobraźcie sobie tysiące małych i większych miejscowości, wioseczek, złożonych czasem z kilkunastu, kilkudziesięciu domostw, a wszędzie przygotowane profesjonalnie nabrzeża, przyłącza wody i prądu, i łazienki, nowoczesne, czyste, czasem nawet o standardzie hotelu trzygwiazdkowego.
Za przycumowanie na jedną dobę, możliwość skorzystania do woli z prądu i wody, oraz za korzystanie z łazienek płaci się z góry ok. 500 kuna, czyli 300 zł na cały jacht. Znośnie.
Fajne jest także to, że na niektórych wyspach jest kilka portów, rozmieszczonych z różnych stron wyspy, można opływać i szukać najkorzystniejszej ceny, choć... tylko przed sezonem i po jego szczycie.
W sezonie trudno znaleźć miejsce, bo ilość chętnych przekracza - mimo naprawdę dużej podaży - ilość miejsc przy nabrzeżach.
My pływaliśmy w maju, więc kiedy dopływaliśmy do jakiegoś nabrzeża najczęściej wychodził na brzeg tzw. naganiacz i machając ręką zapraszał do podpłynięcia właśnie do niego. Pewnie miał z tego jakąś dolę, a może po prostu był zatrudniony przez gospodarza nabrzeża.
O takich drobiazgach jak stragany, sklepy, budki z lodami, knajpki i restauracje tylko wspomnę, bo to "oczywista oczywistość". Teraz chyba Chorwaci są na etapie dorabiania legend do różnych miejsc i przygotowywania miejsc, które warto zobaczyć w pobliżu portów... A to dom Marco Polo, a to park kwiatowy, a to zamek na wzgórzu. Wszystko po to, żeby zadowolić bardziej wymagającego turystę.
Chciałoby się, żeby i u nas powstała podobna żeglarska infrastruktura, zwłaszcza w miejscowościach, które żyją z żeglarstwa, jak Polańczyk nad Soliną, czy wiele miejscowości nad wielkimi jeziorami mazurskimi.
Paweł Orkisz
Kraków, 12.06.2018
zdjęcia - załoga jachtu Opera, rejs maj 2018, capt. Andrzej Maciejewski
Poprzedni artykuł
rok 2018, rok 2017, rok 2016, rok 2015, rok 2014,
rok 2013, rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009