koncerty2013.14 nck zespol
Niedawno oglądałem mecz piłkarski Mołdawia-Polska i nasunęło mi się wiele porównań do tworzenia zespołu w mojej branży. Ten mecz był dość szczęśliwie zremisowany przez naszych, chociaż Mołdawianie to w piłce słabeusze. Żal było patrzeć jak nasi męczą się z jedną z najsłabszych drużyn w Europie.

Drużyna piłkarska to zespół 11 ludzi dążących do tego samego celu. Jaki to jest cel? Bramka przeciwnika? Strzelenie jak największej ilości goli?
– Nie! Nieprawda. Celem meczu piłkarskiego, jak w każdej rywalizacji, jest zwycięstwo, zwyciężenie przeciwnika. A zwyciężyć przeciwnika można tylko wtedy, kiedy jest się w stanie nad nim zapanować, zwyciężyć wpierw psychicznie, zdominować jego myślenie, jego ogląd sytuacji. To dlatego zwycięstwo zawsze jest najpierw w głowach. 

Jeszcze bardziej jest to widoczne podczas gry w pokera na pieniądze. Wcale nie chodzi o to, żeby mieć w rzeczywistości lepsze karty, bo czasem dużo więcej można wygrać dzięki blefowi, albo wygrywa się ze słabą kartą, gdy przeciwnik ma jeszcze słabszą. W pokerze chodzi o to, żeby zdominować psychicznie przeciwnika, żeby go rozdygotać, przestraszyć, żeby przestał wierzyć w to, co widzi i zaczął się nas bać. Wtedy nie będzie umiał prawidłowo ocenić sytuacji.

W piłce jest podobnie. Jeśli mam wygrać z przeciwnikiem, to czasem trzeba dać mu się wyhasać, poszaleć, niech się popisuje, niech zapomni o niebezpieczeństwie, wtedy będzie można go skontrować. Innym razem od początku trzeba błysnąć, żeby go oszołomić i przestraszyć, ale zawsze trzeba rozważnie rozkładać swoje siły, bo tu gra się 90 minut i wiele meczów rozstrzyganych jest w końcówce. Przeciwnik musi być bardziej zmęczony, przestraszony, pogubiony, trzeba mu pokazać siłę i spokój, czasem błysnąć dryblingiem, czasem zdecydowanym wejściem odebrać chęć do gry, zastopować, ogłupić.

Reasumując, trzeba tak zaplanować i zebrać drużynę, żeby byli w niej zarówno dryblerzy, jak i egzekutorzy, młodsi i starsi, bezwzględni i uparci, chłodno myślący i szybko biegający. Zawodnicy muszą się wzajemnie poznać i zgrać. Muszą wiedzieć, na co stać ich samych, na co stać kolegów.  Nawet bez piłki powinni wiedzieć, gdzie w danym momencie może być kolega, jak szybko on dojdzie do jakiejś piłki itd. Zespół musi być zgrany, muszą się ludzie znać i cenić. A na dodatek, muszą być pewni swoich zalet. To naprawdę widać na boisku, czy drużyna jest pewna swego, czy zachowuje się jak banda przestraszonych chłopaczków.
 
W drużynie nie może być 11 gwiazd, bo gra nie będzie się kleić. Nie będzie ludzi od czarnej roboty, od zatrzymania i powalenia przeciwnika, od wybijania piłek z autu. Gwiazdom należy zapewnić oprawę, ale i gwiazda musi szanować kolektyw, który na nią pracuje.  Drużyna dobrze ułożona zachowuje się po profesorsku, nie nerwowo, nie od razu pędzi na bramkę. Jak dobry bokser, który najpierw bada przeciwnika, sprawdza jego refleks, jego siłę uderzeń, jego zasięg ramion… Tak gra Bayern Monachium. Często spokojnie gra przez 80 minut, a robotę niszczycielską rozpoczyna dopiero w 80 minucie, kiedy przeciwnik już się słania.

Marzy mi się tak grająca polska drużyna, ułożona rozsądnie i z pomysłem, a nie na hurra, nie rozpaczliwie próbująca podać piłkę pod bramkę, żeby tam „coś” się udało, „coś” wyszło, tylko spokojnie panująca nad przeciwnikiem. No i tak gospodarująca siłami, żeby ich starczyło na 90 i kilka minut! Taka była polska reprezentacja za czasów Górskiego, Gmocha, Piechniczka…Na razie Polska tak nie gra, zawodnicy się nie znają, nie znają swoich ulubionych zagrań i ustawień, nie mają do siebie wzajemnie zaufania.
Może powinni częściej grać w tym samym składzie, np. sparringi ze słabszymi rywalami, z drużynami z IV lub V ligi, żeby się lepiej poznać, lepiej się rozumieć. Nie wiem jak wyglądają treningi kadry, ale chyba lepiej byłoby, gdyby trener polecił im dobrać się w dwa zespoły i rzucił im piłkę, jak na podwórku. Można wtedy zaobserwować komu z kim dobrze się gra, kto się z kim rozumie, jakie kto ma zalety... Fundowanie im ostrych treningów, jak np. Smuda przed Euro 2012, jest wręcz chore. Zarżnął chłopaków, którzy przecież w klubach mają swoje treningi techniczne i wytrzymałościowe.  
Na razie to wszystko w drużynie Fornalika jest nerwowe, podszyte strachem, niepewnością…
* * *

Ma to wiele wspólnego z budowaniem zespołu muzycznego.
Dobry zespół składa się z muzyków, którzy grają i przebywają razem przez wiele miesięcy, a często i lat, dlatego muszą się poznać i dobrze rozumieć, muszą potrafić ze sobą współpracować, a gdy trzeba zastępować się wzajemnie. Nie, nie myślę o nieobecności. Mam na myśli takie sytuacje, gdy ktoś ma coś zagrać w danym miejscu, a nie zagra, albo zagra, ale inaczej, słabiej, nie osiągnie pożądanego efektu. Wtedy ktoś inny musi go zastąpić. Zespół nie może się składać z samych gwiazd, albo z gwiazd święcących tak samo, bo chodzi o to, żeby „blask” różnych gwiazd w zespole się uzupełniał, a nie dublował.

Muszą być dobrze dobrane charaktery. Nie mogą wszyscy naraz się popisywać. Trzeba się zgodzić, że dany utwór, albo dany moment koncertu, to jest solówka, popis jednego z muzyków. Niech ten utwór wybrzmi, niech ten moment będzie chwałą tego właśnie członka zespołu. Inni niech go tylko wspierają. Za to potem, kiedy przyjdzie czas na solówkę innego, cały zespół powinien grać na tego innego. No i trzeba wiedzieć kto strzela gole, kto może i powinien powalić przeciwnika na kolana, bo po to się gra.

Basista musi dawać puls i trzymać ten puls, musi napędzać dany utwór energią. Pianista powinien wypełniać przestrzeń, zapełnić tło odpowiednią fakturą, solista musi błysnąć, a lider, jak dyrygent musi nad tym panować i utrzymać napięcie.
Nad publicznością zespół musi umieć zapanować, zdominować ją, oczarować i zachwycić, nie tylko w jednym utworze, ale w perspektywie półtoragodzinnego koncertu, albo i – patrząc szerzej – w perspektywie całej kariery, całego artystycznego życia.

* * *
koncerty2013.14 nck 2

Na koniec dodam tylko, że wydaje mi się, że nasza kapela, złożona teraz z Jarka Miszczyka, Piotra Bzowskiego i Michała Rapki, ze mną, jako liderem i dyrygentem, jest dobrze ułożona.
Każdy muzyk jest dobrze wykorzystany, zna swoje miejsce i jest znakomity w tym, co robi.
Coraz częściej to… widać, słychać i czuć!

Paweł Orkisz
Kraków, 10 czerwca 2013

foto:  Adam Gryczyński

koncerty2013.03 jaroslaw psm

Poprzednio pisałem:
rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009