PO Kozle1
Graliśmy niedawno w
Kędzierzynie-Koźlu, a raczej w Koźlu, podczas imprezy, którą tradycyjnie noworocznie organizuje jeden z prominentnych mieszkańców tamtego rejonu, Mieczysław Bury. Robi to dla siebie, dla swoich współpracowników, rodziny, przyjaciół... Takie "imieniny", ale nie zwykłe. Artystyczne.

Mietek BuryMietek przyjaźni się z Adamem Ziemianinem, Wojtkiem Czemplikiem, Darkiem Czarnym i jeszcze pewnie z setką różnych artystów, włóczykijów, poetów i pieśniarzy, w tym i ze mną.

W duszy mu gra poezja i pieśń, a że zrobił co trzeba w biznesie i tam już na razie wszystko ma poukładane, dość regularnie zaprasza do Koźla nas, żebyśmy dali jego znajomym... No, właśnie, co?
Zadumę, refleksję, piękno. Mietek chyba wierzy w to, że my jesteśmy piękni i że dajemy ludziom Piękno.

Czy tak jest? - A skąd ja mam wiedzieć.
Ja mam swój ogląd spraw i ten mój ogląd, to moje widzenie nijak się ma do widzenia Waszego, nie jednostek, lecz ogółu ludzi, społeczeństwa.


 

Ja np. wierzę, że napisałem najpiękniejsze kolędy na świecie. Tak, jestem autorem najpiękniejszych kolęd na świecie. Oczywiście, nie wszystkich, ale kilku z kilkunastu najpiękniejszych!
Nie wiem, czy jest sens uzasadniać, ale spróbuję króciutko. My już dawno nie jesteśmy pastuszkami, Herodami, ani królami, czy mędrcami, a w tradycyjnych kolędach ciągle brzmi prawie wyłącznie ten język i ta poetyka. Odszedłem od niej i napisałem bardzo szczere, piękne wiersze z niezłą muzyką w "Nie śmiem", "Smutnej kolędzie", "Krakowskiej kolędzie", "Pastorałce z wiatrem"... Zawsze, kiedy je śpiewam, jestem autentycznie wzruszony. A jak to się śpiewa!

Na tyle wierzę w wartość tej części mojej twórczości, że jeszcze niedawno spokojny byłem, że ona po mnie pozostanie na długo.
A teraz już nie wiem, nie jestem tego taki pewien.
Teraz już wiem, że życie toczy się jak loteria, jak gra przypadków. To, co zostaje, co przechodzi, zależne jest w dużej mierze od fuksa, od szczęścia, od czegoś nieokreślonego właśnie. Wcale nie jest tak, że życie wyławia to, co najcenniejsze.

Życie to bogactwo, to przebogactwo form, gatunków, dzieł i stworzeń, małych i wielkich. Wiele z nich przepada na zawsze, większość przepada.. I co? I nic się nie dzieje.... Życie trwa dalej i powstają nowe dzieła. Czasem tylko jakaś fala wyniesie na szczyt jakieś dzieło, albo drobinkę. Ale gdzie powstaje ta fala, gdzie ona ma źródło? Od czego to zależy...?
Wiem, że nie wiem.
I tak niech zostanie. Tak jest dobrze.

Wracając do Koźla: występowali tam obok mnie, na tej samej scenie, znakomici koledzy:

- Lubelska Federacja Bardów z Janem Kondrakiem na czele
- Tomek Lewandowski,
- rybnicki zespół Chwila Nieuwagi,
- "U Studni" z Darkiem Czarnym i Olą Kiełb
- Adam Ziemianin,
- Wojtek Czemplik,
całość prowadzili Jarek Wasik i Gospodarz wieczoru, Mietek Bury.
Jan Kondrak

Lubelska KB

Chwila Nieuwagi
Lewandowski Tomek
Darek Czarny
  Wojtek Czemplik

Cóż to była za uczta! Przebogata, niezwykła.
Gdyby nie to, że tam byłem, to... bardzo chciałbym tam być i posłuchać tych wszystkich tuzów piosenki poetycko-folkowej.

PO kozle2
Kraków, 8 stycznia 2013
fotografie (a może powinienem napisać: PORTRETY): Tadeusz Szawuła

Poprzednio pisałem:
rok 2012 
rok 2011 
rok 2010 

rok 2009