nowy scz 2011.ns01
Niedawno zagraliśmy ładny koncert w Nowym Sączu, w pięknej piwnicy Miejskiej Biblioteki Publicznej
. Mamy stamtąd mnóstwo fajnych wrażeń, a oprócz znakomitego odbioru cieszy nas fakt, że oprócz widocznego pomieszczenia, widzowie ulokowani byli jeszcze w dwa razy większej drugiej sali, siedzieli też na szerokich schodach, a wielu odeszło zrezygnowanych z powodu braku miejsca... W Nowym Sączu jednak sporo ludzi zna już Orkisza.
* * *

nowy scz 2011.ns02
Czas najwyższy skomentować wybory parlamentarne 2011.

PiS przegrało na „własne życzenie”, bo ma mało przekonywującego lidera. Od dawna wiadomo, że współcześnie, jeśli chce się przyciągnąć tłumy, trzeba być raczej szczupłym, wysokim, uśmiechniętym, sympatycznym. Którą z tych cech posiada Jarosław Kaczyński?

W tych wyborach zaskakującym zwycięzcą okazał się Janusz Palikot. Muszę odszczekać swoją niewiarę w jego starania, żeby zamieszać na scenie politycznej. Namieszał, fakt.
A teraz socjologowie główkują, jak tu objaśnić fenomen jego popularności. Popularności wśród kpiarzy i kontestatorów, wśród naiwnych, zawiedzionych, ale także wśród wizjonerów!
Sądzę, że elektorat, który on przyciągnął jest trwały, niezniszczalny, nieusuwalny i będzie rósł
w siłę. Zawsze będą ludzie, których z różnych powodów los rzucił na obrzeża społeczeństwa pracującego, wychowującego dzieci, dbającego o rodziny i o jakieś tam „wartości”, wstrętnie mocherowego.

Z jakichś powodów ludzie przecież kontestują takie wartości jak rodzina, praca, sprawiedliwość...
Ja to staram się rozumieć. Gdybym - z powodów ode mnie niezależnych, albo przeze mnie nieuświadomionych - był wychowany w nienawidzącej się rodzinie, gdybym był gejem, lesbijką, wychowankiem domu dziecka, albo osobą skrzywdzoną, okaleczoną przez tzw. szanowanych obywateli, to chyba też bym próbował protestować i rozwalić istniejący porządek społeczny.
Dopóki czegoś bym nie osiągnął. Bo wtedy, naturalnie, przechodzi się już na pozycje zachowawcze, konserwatywne, żeby ochronić to, co się osiągnęło...

Ale skrajna lewica to we współczesnych społeczeństwach europejskich nie tylko kontestatorzy.
Z innego punktu widzenia można nazwać ich wizjonerami, prekursorami nowoczesnego społeczeństwa. To są osoby, które jednym niedbałym spojrzeniem ogarniają stan stosunków społecznych i widzą, że stare wartości się przeżyły i są po prostu nieadekwatne do wyzwań współczesności.
Nierozerwalność małżeńska?
Małżeńska przysięga zamieniła się w farsę. Tak, czy nie?
Wierność, szlachetność, patriotyzm? – Nie, koniunkturalizm i wygoda!
To "dyżurne tematy", ale są i bardziej przyziemne problemy: emigracja zarobkowa, wszechwładza korporacji, gwałtowne zmiany kulturowe i technologiczne, nagłe kryzysy finansowe... Trudno cokolwiek zaplanować, trudno się do czegokolwiek właściwie przygotować.

Nawet takie sprawy jak płeć? Przyjaźń męska? Miłość chłopaka do dziewczyny?
Umiarkowanie w pracy, a potem odpoczynek?

Ja, swoim słabym wzrokiem, widzę liberalne prądy w społeczeństwie, słyszę żądania zrównania
w prawach podatkowych, spadkowych i każdych innych małżeństw homoseksualnych, widzę parady wolności i marsze „oburzonych”; widzę, że powoli temu wszystkiemu ulegamy. Dostrzegam europejską tolerancyjność, polityczną i społeczną „poprawność”, obserwuję zmiany w nowoczesnych społeczeństwach, w myśl których zabrania się używać słów "mama" i "tata", żeby nie urazić dzieci wychowywanych przez dwie mamusie, albo dwóch tatusiów. Widzę popularność socjologii genderowej (choć nie wiem jak to się pisze, to... nie chcę wiedzieć!).

Dla mnie wybór jest prosty:
- albo – jako społeczeństwo - zadbamy o rodzinę, o tradycję, o wartości konserwatywne,
- albo staniemy się społeczeństwem bezpłciowych singli, a wychowanie zlecimy instytucjom wychowawczym, takim jak całodobowe przedszkola i szkoły z internatem.

Już teraz bardzo wiele rodzin się rozwodzi, a dzieci wychowuje jeden z rodziców. - Tak, czy nie?
Ale wychowanie dziecka to jest za dużo na jednego człowieka, zwłaszcza w kłopotach wychowawczych, w chorobie. No, po prostu się nie da. A do tego jeszcze siedzimy w pracy po kilkanaście godzin...Jeśli taki singiel-rodzic stanie do wyścigu szczurów po stanowiska, pieniądze, karierę, to czasu na wychowanie dziecka nie ma i będzie miał coraz mniej.- Tak, czy nie?

Ale dziecko chcemy MIEĆ, choćby po to, żeby na starość ktoś nas odwiedzał w domu starców. Chcemy MIEĆ dziecko, tak jakby człowieka – nawet małego! – można było „posiadać”.

Więc będziemy je rodzić/płodzić i chętnie powierzać opiekę nad nimi wyspecjalizowanym instytucjom, sami z daleka czuwając nad procesem wychowawczym, tzn. odwiedzając dziecko
w takiej „dzieciowni” (przedszkolu, szkole, domu opieki...) raz na jakiś czas. Raz na miesiąc, powiedzmy. 
Najfajniejsze, że jeśli stanie się to powszechnym zwyczajem (jak w „Seksmisji”), to wcale żadnemu z dzieci nie będzie się działa żadna szczególna krzywda... Żadne nie będzie wyróżnione, ani zapomniane.
Po prostu mamy, albo tatusiowie, pojawiać się będą w ich życiu raz na tydzień, albo raz na miesiąc.
Wtedy naprawdę nieważne będzie, czy mamusia przyjdzie w sukience, czy w spodniach, i czy będzie miała doszytego siusiaka, czy obcięty biust. Przyjdzie, pobędzie, da prezent... Funkcje wychowawcze przejmie dyrekcja ośrodka, a pedagogiczne – nauczyciele.

Nie myślcie, że kpię, albo straszę. Wprost przeciwnie. To może być naprawdę fascynujące doświadczenie. Takie społeczeństwo przyszłości. Niejeden chciałby to zobaczyć.


10% polskich wyborców JUŻ zagłosowało za taką wizją.
To wizjonerzy.
nowy scz 2011.ns03Pionierzy nowoczesności.
Ja ich podziwiam, ale...
powiem tak, jak onegdaj pan Hawranek:
- Jakoś specjalnie się nie boję.
Do tego czasu umrę.

Niezdecydowanie

Paweł Orkisz

Kraków, 23 października 2011

Poprzednio pisałem:
rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009