Byłem założycielem i wieloletnim redaktorem naczelnym kwartalnika „Rynek Terminowy” poświęconego zarządzaniu ryzykiem finansowym. Pismo upadło w 2005 roku, wraz z moim odejściem z Agencji Informacyjnej Penetrator. Upadło, bo miało niewielu, ok. 2000 czytelników i to głównie spośród studentów i finansistów. Firmy go nie kupowały, bo nasz kwartalnik był dla nich za drogi: 25 zł za numer (100 zł rocznie!!!).
To, co się teraz dzieje w Polsce, drenowanie polskich firm z gotówki przez banki, które z nimi podpisały umowy opcyjne, jest niestety wynikiem zbyt słabej znajomości naszego pisma i porad w nich publikowanych. Ale ja tu nie o tym… Ja tu bloguję, więc muszę przedstawić jakiś tekst zaczepno-prowokacyjny.
Otóż, mnie się zdaje, że od wielu lat trwa III wojna światowa. Tym razem wojna ekonomiczna. Po upadku muru berlińskiego i kapitulacji dawnego obozu socjalistycznego rozpoczęła się walka o wpływy, firmy i rynki w zglobalizowanym świecie, prowadzona przy pomocy pieniędzy, prawników i dziennikarzy. Wojna równie bezwzględna i bezlitosna jak poprzednie, choć może nieco mniej okrutna. Czy tylko oszołomy to widzą?
Przecież nie ma sensu wysyłać do dalekich krajów swoich żołnierzy, żeby wyrżnąć ludzi i burzyć jakieś nieruchomości. W dobie globalizacji i swobodnego przepływu kapitału prościej i KORZYSTNIEJ jest wykupić akcje i zmusić tych, których chcemy podbić, żeby pracowali dla nas.
A na wojnie - proszę Państwa - nie ma się co z wrogiem certolić. Trzeba mu przyłożyć do głowy pistolet i zmusić, żeby ustąpił. W tym przypadku: zapłacił, sprzedał przekazał swoje akcje i papiery wartościowe, oddał władzę w firmach i korporacjach.
Scenariusz oczywisty
Pięć banków miesiącami wykupywało złotego, żeby sztucznie podnieść kurs i przestraszyć firmy produkujące na eksport. W pewnym momencie - wtedy, kiedy złoty stał już naprawdę nienormalnie wysoko i każdy niewtajemniczony finansista dziwił się, jak może dolar kosztować 2 zł, a euro złotych trzy - do firm zostali wysłani kurierzy, żeby namawiali do podpisywania umów opcyjnych. Kiedy umowy zostały podpisane, na rynek zostały wrzucone zapasy złotówek i kurs gwałtownie spadł. Proste.
Na rynku kapitałowym takie działanie nazywa się zmową inwestorów i jest ścigane z zasady przez KPWiG (KNF). Gdzie tym razem jest KNF? Co robi pan Jacek Socha? - Pracuje dla jednej z międzynarodowych korporacji. Szkoda, bo w tej sprawie on jest expertem.
Problemem jest to, że tym razem trzeba stanąć do walki przeciwko pięciu bankom globalnym. Siłami polskimi trzeba wygrać z 5 graczami międzynarodowymi. Wicepremier Pawlak ma więc rację, kiedy mówi, że rząd musi coś zrobić, bo wyssanie z naszej gospodarki 50-100 mld zł i upadek ponad 200 firm to byłaby tragedia setek tysięcy Polaków. Czy ci, przepraszam, durni dziennikarze, którzy próbują z niego pokpiwać, w ogóle rozumieją o co toczy się gra?
Tylko rząd!
Jedynie rząd ma argumenty, żeby stanąć do walki z tym międzynarodowym przekrętem. Tym, którzy twierdzą, że przecież firmy podpisały te przeklęte umowy opcyjnie, więc nic już nie da się zrobić, odpowiadam: w biznesie wcale nie jest tak, że zawsze się umów dotrzymuje. Czasem można je RENEGOCJOWAĆ. Słyszał ktoś kiedyś o ugodzie?
Jakie mamy argumenty? - Najgroźniejszą naszą bronią jest: podanie nazw tych 5 banków do publicznej wiadomości, napiętnowanie ich praktyk, utrata przez nich dobrego imienia, bo przecież ich emisariusze ewidentnie naciągali niedouczone zarządy!!! No i można jeszcze dołożyć: zakaz działania w Polsce w określonych obszarach, albo odebranie licencji. Okazuje się, że kilka "armat" jednak mamy...
Dlaczego nikt jeszcze publicznie nie wyciera sobie gęby nazwami tych 5 banków, które zagrały w tę śmiertelną grę z małymi dziećmi (nieświadomymi zarządami)? – Mam nadzieję, że jakieś poufne negocjacje jednak się toczą! Krótko mówiąc: sądzę, że banki mogą zgodzić się na odstąpienie od umów opcyjnych za odszkodowaniem rzędu 20% ich wartości (to i tak będzie w wielu wypadkach zysk kilkuletni tych firm), co pozwoli naszym firmom przeżyć. I o to chodzi.
Ładni z Was politycy i ekonomiści, jeśli chcecie wysyłać bezbronnych polskich żołnierzy (firmy) na walkę przeciwko czołgom (międzynarodowe korporacje finansowe) i obłudnie dbać o czystość reguł kapitalistycznych. To jest wojna, proszę Państwa!
Wojna o nasze przetrwanie!
Kraków, 7 stycznia 2009
(artykuł wcześniej zamieszczony w zakładce: Blog PO)