Najpierw byliśmy zadziwieni, a teraz czujemy się wyrolowani.
Zbliża się okrągła rocznica podpisania porozumień Okrągłego Stołu. Skoro eksperci kłócą się o ocenę tego zdarzenia, niech i ja dodam swoich uwag kilka, bo przecież miałem w 1989 roku już 34 lata i sporo rozumiem z tego, co się działo i dzieje wokół mnie.
Dla mnie sprawa jest jasna.
Okrągły Stół wydawał się nam wielkim sukcesem i zapewne w pewnej mierze sukcesem był, natomiast późniejsze trzymanie się jego ustaleń w zupełnie nowych warunkach geopolitycznych – gdy upadł mur berliński i rozpadł się już cały blok socjalistycznych państw sąsiednich - było błędem, więcej: zdradą narodowych interesów i zdradą wszystkich tych, którzy z komuną walczyli.
5 kwietnia 1989 był to sukces niezaprzeczalny.
Pamiętam rok 1989 i tę radość nas wszystkich, że oto wreszcie coś drgnie „w tym ciele chorym obłożnie” (Wały Jagiellońskie – Do ZOO). Odczytywaliśmy wprawdzie wtedy te porozumienia jako coś niezbyt klarownego, ale skoro się „dogadali”, to może rzeczywiście jest szansa na zmianę ustroju gospodarczego?
Kiedy tak rzeczywiście się stało, niecałe dwa miesiące później, w wyniku wyborów 4 czerwca - po których ZSL i SD odstąpiły od PZPR i przystąpiły do „naszych”, tworząc większość parlamentarną - wszystkich nas ogarnęła euforia. Stało się bowiem coś prawie niemożliwego, kwadratowe jajo, cuda niewidy. Wyglądało na to, że rzeczywiście „czerwoni” oddali władzę bez walki. Zostawili wprawdzie sobie resorty „siłowe” – rzecz przejściowo do zaakceptowania (myśleliśmy wtedy!) – ale władzę nad całą resztą przejęli „nasi”.
Bardzo się wtedy myliliśmy, ale po pierwsze – naiwność nasza wynikała z braku znajomości zasad sprawowania władzy. Nie docenialiśmy jak wielką rolę w demokracji odgrywają: kasa, informacja i służby specjalne.
Bez nich demokracja staje się fikcją, "demokracją sterowaną", a demokracja tym różni się od demokracji sterowanej,czym krzesło od krzesła elektrycznego. Po drugie – nie przypuszczaliśmy, że zostaniemy zdradzeni przez „naszych”, przez tych, którzy weszli na stołki i zaczęli się dogadywać z tymi, którzy wówczas sterowali mediami, kasą i służbami.
Już w swoim pierwszym felietonie zaczepnym napisałem (Poznaję po skutkach), że zjawiska i zdarzenia wolę oceniać po skutkach, jakie one wywołują. Jakie są skutki Okrągłego Stołu?
Jeśli jeszcze w 2009, w 20 lat po odzyskaniu niepodległości:
1. nie wiadomo powszechnie kto był świnią, a kto bohaterem, kto donosił i sprzedawał kolegów, a kto uczciwie pracował,
2. jeśli przez 20 lat różni UB-owcy, KGB-owcy, SB-cy, ZOMO-wcy, czyli dawni „władcy”, a wśród nich szuje i skrytobójcy, otrzymywali emerytury rzędu 5-7,5 tys. zł (mogli na nie przechodzić w wieku ok. 45 lat), a reszcie kazano, jak to w kapitalizmie, walczyć o przeżycie w brutalnej, konkurencyjnej walce,
to znaczy, że „Solidarność” została zdradzona, naród wykorzystany. To naprawdę jest proste!
Dlatego Michnik, Wałęsa i wielu innych pozostaną dla mnie zdrajcami. Zdradzili mnie i moje pokolenie. Podobni do Jaruzelskiego i Kiszczaka, może nawet gorsi, bo tamci mieli "na czole" napisane, że są funkcjonariuszami obcego imperium.
Moim prywatnym „trybunałem stanu” jest mój portfel i mój pilot od telewizora.
Gazety Michnika nie kupuję, a kiedy M, W, lub U (nazwiska tego nawet brzydzę się napisać w całości) pojawią się na wizji, zmieniam program.
I tyle. Dla mnie nie istnieją.
Inne pytanie: jeśli nie byłoby Okrągłego Stołu, a upadł mur berliński i dokonały się bezkrwawe przewroty w państwach ościennych – czy wtedy w Polsce naprawdę czerwoni utrzymaliby się przy władzy?
Oczywiście, nie.
Dlatego cwaniactwem, ale i prawem będących przy władzy (w polityce, biznesie, w gminach i w każdym miejscu) jest myślenie trzy kroki naprzód: co dalej, co będzie jak mnie wyrzucą, zdejmą, odwołają?
Dla mnie Magdalenka jest symbolem tylko tego, że każdy musi sobie zapewnić bezpieczny odwrót.
Ale to nie znaczy, że Polacy mają tę rocznicę świętować!!!
PS. Lepszy byłby 4 czerwca – skreślenie przez ogół Polaków całej tzw. listy krajowej. Ale i tak wątpliwy to powód do świętowania. A szkoda, że nam się ta rocznica rozmyła.
Dla mnie początkiem zmian w Europie Środkowej pozostanie podpisanie Porozumień Sierpniowych, dlatego okrągłą rocznicę Wolności świętować będziemy w roku przyszłym. Trzydziestą.
Kraków, marzec 2009
(artykuł wcześniej zamieszczony w zakładce: Blog PO)
Poprzednio pisałem
PS Swoje blogi traktuję jak felietony „zaczepne”, teksty prowokacyjne, tezy celowo wyostrzone. Podkreślam raz na zawsze po to, żeby mi później nikt nie zarzucił, że oto podpisałem się pod takim oto tekstem, czy stwierdzeniem. Umówmy się zatem, że celowo prowokuję – do myślenia i do dyskusji, choć to drugie na razie mi nie bardzo wychodzi.