Na podwórzu, gdzie co wieczór, jak zabawa, to się hula -
wszystkie pary tańczą! gapiów cały rój! -
chłopaki szanowali nade wszystko Lońkę Króla
i nie wołał nań nikt: Lońka, tylko: Król...
Był nasz Król jak to król -
i gdy coś nie zagra komu,
coś nieklawo i w ogóle jakiś ból,
nie zdarzyło się jeszcze, żeby w biedzie nie pomógł,
żeby ręki nie podał mu Król.
Ale kiedy messerschmidty czarnym krzyżem znaczone
nadciągnęły jak te kruki, w huku dział,
włożył Król, jak to król, cyklistówkę jak koronę
i na wojnę wyruszył, jak stał...
Znów zabawa na podwórzu,
znowu słońce nam świeci,
nikt po Królu łez nie leje, proszę was.
A dlatego, że sam jeden był na całym bożym świecie,
o królową nie postarał się na czas.
Ale gdzie bym się nie ruszył, jakim śladem czy tropem,
w interesach, spacerkiem przez świat -
wciąż się zdaje mi, że tuż, za najbliższym zaraz rogiem,
czeka Król, taki sam jak sprzed lat...
Bo choć kula nie wybiera,
choć wojenka nie pieści,
nie dla niego grób - mogiła pośród pól!
Bo, darujcie, ale w głowie mi się Moskwa nie mieści
bez takiego króla jak Lońka Król!
tłum. Andrzej Mandalian
ballada podwórkowa, szybko na 2/4
wstęp h / h / e / e / A7 / A7 / D / Fis7/
h / h / e / e / Fis7 / Fis7 / h / ^h
zwrotka //: h / h / h / h / A / A7 / d / H7 /
{ e / e / A7 / D / e / Fis / h / H7:// + całość2x