Zdjęcia pochodzą z 2. festiwalu Ballady Europy - Niepołomice 2007. Autor: Marcin Urban
Kilka dni temu zmarł Maciek Zembaty. Dobry, ciepły, wrażliwy człowiek.
Ładnie pożegnały go media, ładnie internauci. Nie spotkałem się z żadną złośliwą uwagą.
Wszyscy najszczerzej powinniśmy być mu wdzięczni, bo mnóstwo od niego otrzymaliśmy: przyjaźni, serdeczności, humoru, a przede wszystkim Pieśni. Niczego od nikogo nie wymagał, gasł cicho...
Co mam napisać ja, który od niego "zaraziłem się" fascynacją pieśniami Leonarda Cohena?
Prawie do końca był Mistrzem. Wychodził na scenę słaby i kulawy, ale podczas koncertu rosły mu skrzydła!
Oby zaniosły Go przed oblicze Najwyższego...
Smutno mi i markotno...
Przypominam sobie Jego przepiękny koncert w Niepołomicach, podczas 2. festiwalu "Ballads of Europe". Ja już wtedy miałem własną płytę, a Maćkowe interpretacje nigdy mnie specjalnie nie zachwycały, ale z wielką radością zgodziłem się być w tym koncercie supportem dla niego.
Bo Maciek miał charyzmę, w jego opowieściach, w jego kreacji scenicznej było coś magnetycznego.
A przecież w koncercie balladowym najważniejsza jest właśnie ta charyzma, ten magnetyzm. Trochę tak jak z kabareciarzami. Wcale nie chodzi o najśmieszniejsze dowcipy, tylko o to "coś". Są ludzie, którzy nic nie muszą mówić, a publiczność pęka ze śmiechu... Maciek skupiał całą uwagę widzów i umiał wprawiać nas w drżenie. Co tu dużo mówić, chyba mnie wtedy "przykrył"! Jeszcze nie raz będę sobie oglądał fragmenty tamtego koncertu...
Dwa lata temu, w Krakowie, podczas światowego zlotu fanów Cohena, był już w nieco gorszej formie...
Czy publiczność niepołomicka ma świadomość jakie "perły", cuda, jakich artystów pokazujemy podczas "Ballad Europy"? Czy frekwencja w tym roku dopisze?? (typowe rozterki organizatorów )
* * *
Porządkując archiwum swoich pieśni koncertowych, natknąłem się na stary romans Wertyńskiego, prościutki, ale przepiękny i taki... lekko dekadencki. Jednak dość nieporadnie dotąd tłumaczony z języka rosyjskiego.
Może spodoba się Wam moja wersja?
Gdzie Pani dziś? Kto pieści Twoje palce?
Gdzie podział się Twój mały Chińczyk, Li?
Ty potem, zdaje się, kochałaś się z mołojcem,
a może to ten Portugalczyk był?
Poprzednim razem widziałem Cię tak blisko,
W prześwitach ulic zniknęłaś mi jak mgła.
A może teraz gdzieś w tawernach San Francisco,
Liliowy Negr podaje Tobie płaszcz?
* * *
Do zobaczenia w piątek o 19.45 w Niepołomicach.
Święto Ballady!!!
Przyjdźcie, bądźcie z nami, swoją obecnością zróbcie mi prezent...
Kraków, 29 czerwca 2011
Poprzednio pisałem:
rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009