Orkisz w czapce 2017
Na początku niby miało być upalnie (35-37*), ale niemal każdego dnia padało, zwłaszcza popołudniami i wiele imprez plenerowych się nie udało. A teraz zapowiadali brzydką pogodę, a niemal każdy dzień jest słoneczny i aż przyjemnie robi się na duszy człowiekowi.
Polańczyk, sierpień 2017
Podobnie z moimi wakacjami i koncertami. Tam, gdzie miało być nudno i nieprzyjemnie, było ciekawie i grało się znakomicie, tam gdzie obawiałem się o odbiór i atmosferę, bawiliśmy się najlepiej. Martwiłem się np. o frekwencję w Woli Michowej, w Kija Chacie, bo przecież to prawie odludzie, a tymczasem naprawdę sporo było chętnych do pośpiewania z nami przy ognisku. Musieliśmy, może z niewielką szkodą dla atmosfery, skorzystać z parasola rozpiętego nad nami i instrumentami, bo w sierpniu wieczorem pojawia się dość intensywna rosa. Woda szkodzi strunom skrzypiec... i elektronice fortepianu też. Atmosfera była wręcz gorąca i bawiliśmy się długo w noc, śpiewając zarówno pieśni ogniskowe, jak i moje najpopularniejsze utwory.
"Ognisko z Pawłem Orkiszem" - Wola Michowa sierpień 2017
Tam zaś, gdzie miałem się zmęczyć, wypocząłem znakomicie - mam na myśli pracę fizyczną przy budowie domku letniego dla Piotrka Chmielewskiego. Zakasałem rękawy i wkręcałem te śrubki, aż furczało. Z dokładnością, jak to u mnie, było ciut gorzej, ale i tak naczelny cieśla odbierał robotę zadowolony, z uśmiechem podkreślając: - Znakomicie, piątka z plusem. A ja sobie myślałem, że fajnie być artystą, bo w temacie pracy fizycznej nikt na Ciebie za bardzo nie liczy i nie ocenia zbyt surowo. Chętnie chwalą, za cyt, niewiele. Inna sprawa, że zaskoczyłem wszystkich głównie chęcią do pracy i regularnym wstawaniem do roboty. Nawet kilka razy byłem pierwszy na placu budowy. Ale to już... moje życiowe doświadczenie. Po prostu wiem, że czasami naprawdę ważne jest zaangażowanie, pokazanie chęci do pracy, życia, czy wspólnego spaceru choćby. Jak ktoś coś robi, niech to robi chętnie.
Nie powiem, że miałem cały czas wiatr w żaglach, nie. Wiele było różnych przestojów i niechcianego odpoczynku. Po prostu nie wiało... To co, sam miałem dmuchać?
Do 10.00 nad Soliną, ech, sami widzicie... flauta.
Zagrałem znakomity plener w Radomsku, odwiedziłem Lwów i zachodnią Ukrainę, odwiedziłem kilku przyjaciół i znajomych zakątków w Bieszczadach, pograłem w cudnej, wiślanej atmosferze na barce "Aquarius" i statku "Nimfa". Otaczałem się przyjaciółmi i znakomitymi ludźmi. Wszystkim Wam dziękuję. A że mogło być więcej, lepiej, pełniej? - to już chyba czysta przekora. To były dobre wakacje.
Paweł Orkisz Kraków, 24 sierpnia 2017
foto: Jan Darecki, Mirosław Ziółkowski i Dorota Pawłowa