Notre Dame WeronikaDziś i jutro zapraszam na koncerty mojego zachwytu Bogiem, złożone z moich pieśni autorskich i fragmentów poezji Karola Wojtyły.
- Sobota, 30.04, godz. 19.00 – kościół w Niegowici k. Wieliczki
- Niedziela, 1 maja, godz. 20.00 – scena przed kościołem w Chełmku k. Oświęcimia.

Zagramy w składzie:
Jarosław Miszczyk – piano,
Piotr Bzowski – gitara,
głosy: Anna Anioł, Klaudyna Wlazło,
Natalia Orkisz i Wiesław Król.

W niedzielę także Robert Klepacz – bas
i Dominik Klimczak – perkusja.
* * *
Wiele jest przejawów działalności i w ogóle człowieczeństwa Jana Pawła II, za które można Go podziwiać. W tych dniach we wszystkich gazetach, telewizjach, portalach internetowych pełno będzie różnorakich informacji, wspomnień i refleksji…

Ja chciałbym Mu oddać hołd jako Poecie, jako natchnionemu Pieśniarzowi.

Nie pisał pieśni w sensie muzycznym, nie pisał też wierszy zgodnych z kanonami sztuki poetyckiej, ale był – moim zdaniem - wielkim poetą. Spotkałem się wprawdzie niejeden raz, jak poeci i krytycy dość pogardliwie, albo co najmniej pobłażliwie wyrażali się o wartości poezji Karola Wojtyły. Rzeczywiście, nie ma tam chirurgicznej precyzji Szymborskiej, ani kwiecistej barwności Miłosza, ani śpiewnej lekkości Osieckiej i ks. Twardowskiego. Ale jest u Niego coś innego, jest medytacja, jest kontemplacja, jest głębia. 

Może być i tak, że głębia poezji Wojtyłowych dostrzegalna jest tylko przez ludzi wierzących, znających własne zmagania, własne próby nawiązania kontaktu intelektualnego ze Stwórcą.
Jak można dotrzeć człowieczą myślą w pobliże Boga, który ze swojej natury, z samej istoty jest Bogiem Ukrytym? Bogiem, który jako postanowił być jednocześnie blisko nas, ale jednocześnie pozostawać w ukryciu, nie narzucać się, nie dać się naukowo znaleźć i udowodnić?
Wojtyła jako jeden z nielicznych rozumiał, że wśród wielu dróg takich jak: modlitwa, kontemplacja, przeżycia duchowe, mistyczne, dowody nie wprost, niemożliwość wykluczenia istnienia Boga… jest też język poezji, metafory, przenośni… Język obrazów pozostających w niedopowiedzeniu i język pieśni zachwytu. 

Napisał nowe psalmy..., bo ja za nowe, współczesne psalmy uważam choćby „Pieśń o Bogu ukrytym”. Bardzo żałuję, że w każdej mszy św. jest miejsce na czytanie starotestamentowych psalmów, a nie ma miejsca na krótki choćby fragment Wojtyłowego zachwytu.

Był poetą, jakiego, być może, nie było na ziemi od 3000 lat - napisał pieśni uwielbienia i zachwytu Bogiem. Czy nikt przed Nim, od czasów Dawida i innych autorów starotestamentowych, nie próbował, ani miał takiej odwagi? Nie mieli takiej miłości i takiego żaru w sercu? - Pewnie byli tacy poeci i powstawały takie pieśni, w różnych kulturach, ale naprawdę nie ma ich wiele. A już na pewno żaden z natchnionych poetów przed Nim nie został papieżem! 

Od kilku lat zachwycam się Jego poematem „Pieśń o Bogu ukrytym”, przed snem czytuję jego fragmenty; czytam i medytuję, i czuję się po takiej lekturze, jakbym obmył swoje myśli i swoją duszę z kurzu całego dnia.
Spróbuję Was tą swoją potrzebą „zarazić”…
* * *
Szukasz Boga? – Dalekie wybrzeża ciszy zaczynają się tuż za progiem…

Dalekie wybrzeża ciszy zaczynają się tuż za progiem
Nie przefruniesz tamtędy jak ptak.
Musisz stanąć i patrzeć coraz głębiej i głębiej,
aż nie zdołasz już odchylić duszy od dna.

Tam już spojrzeń żadna zieleń nie nasyci,
nie powrócą oczy uwięzione.
Myślałeś, że cię życie ukryje przed tamtym Życiem
w głębiny przechylonym.
 
Z nurtu tego - to wiedz - że nie ma powrotu.
Objęty tajemniczym pięknem wieczności!
Trwać i trwać. Nie przerywać odlotów
cieniom, tylko trwać
coraz jaśniej i prościej.


Jak w "Modlitwie żeglarskiej"...

Póki morze przyjmujesz w swe otwarte źrenice
pod postacią falujących kół,
zdaje ci się, że utoną w tobie wszystkie głębie i wszystkie granice -
lecz już stopą dotknąłeś się fali,
a tobie się zdawało:
to Morze we mnie mieszkało
taką ciszę rozlewając wkoło, taki chłód.
 
Tonąć, tonąć! Przechylić się potem, obsuwać się zwolna,
nie odczuwać w tym odpływie stopni,
po których zbiega się drżąc -
tylko dusza, dusza człowieka zanurzona w maleńkiej kropli,
dusza porwana przez prąd.

Pozwolisz mi, Boże, kiedyś dostąpić takiego porwania?

Miłość mi wszystko wyjaśniła,
miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość,
gdziekolwiek by przebywała.
 
A, że się stałem równiną dla cichego otwartą przepływu,
w którym nie ma nic z fali huczącej, nie opartej o tęczowe pnie,
ale jest wiele z fali kojącej, która światło w głębinach odkrywa
i tą światłością po liściach nie osrebrzonych tchnie.
 
Więc w takiej ciszy ukryty ja - liść,
oswobodzony od wiatru,
już się nie troskam o żaden z upadających dni,
gdy wiem że wszystkie upadną.

Czy ja, ja sam, stałem się już równiną otwartą dla cichego przepływu? Czy może jednak krainą górzystą, wyniosłą, niedostępną…?
I jeszcze…

Jeśli miłość największa w prostocie
,
a pragnienie najprostsze w tęsknocie.
więc nie dziw, że pragnął Bóg,
aby najprostsi Go przyjęli,
ci, którzy duszę mają z bieli,
a dla miłości swej nie znają słów.

Najprostsi, najuczciwsi, porządni, a przez to często biedni, wyśmiewani, lekceważeni.
Czy ja, ja sam, zasłużę kiedyś – choćby tym swoim zachwytem - na dołączenie do grona tych szczęśliwych, najprostszych?
* * *

Żeby było jasne: nie wszystkie wiersze i poematy młodego Karola Wojtyły uważam za udane; wiele z nich to próby, ćwiczenia dla wyobraźni. Będzie mi bardzo miło, jeśli z kimkolwiek z Was spotkam się kiedyś w tym zachwycie poezją Karola Wojtyły, Ojca Świętego, Jana Pawła II. 

Kraków, 30 kwietnia 2011
foto Jerzy Klasa

Poprzednio pisałem:

rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009