Piosenki z programu "Małe, wielkie, największe" w wiekszosci nie są jeszcze nagrane, wejdą jednak w przyszłości na CD pt "Nad Nami Noc", nad którą właśnie pracuję.
Wydane zostały po raz pierwszy jesienią 1993 r. własnym sumptem, ale przez kolejne 16 lat żyły życiem koncertowym, a to oznacza, że niekiedy były nieco zmieniane, rozszerzane (np. o refren - Piosenka o zielonych oczach) ...

Paweł Orkisz
"Małe, wielkie, największe"
Agencja Pewena, Gdańsk, 1993

Piosenki
To nie tak miało być (wiersz o zwykłym życiu)
Piosenka o zielonych oczach (Na naszym stole)

Nad nami noc
Kolejka
Ballada o nożu
Pomarańcz snów (Ślubny walc)
Moja Mamusia
Kołysanka dla synka
Będzie nam lepiej
Urodzisz mi dziecko
Obraz Twój, Pani
Matuchna
Ponad Doliną



To nie tak miało być
sł. muz. P. Orkisz

Ona:
no zobacz - to przecież nie tak
to wcale nie tak miało być
mieliśmy być samodzielni wszak
pod własnym niebem śnić co mamy śnić
w swoich czterech kątach
miałam mieć co chcę
nawet piec - ten piąty -
miał za nami biec...

On:
no zobacz - to przecież nie tak to wcale nie tak miało być
miałem być czyimś domem
w którym otwarte drzwi
miałem prowadzić za rękę
i na ramiona brać
a zobacz jak się trzęsę
i nie wiem czemu tak

razem:
biegają po naszym domu
nasze roztargnienia
podnosi je z podłogi zmierzch
a mówiłaś: będziemy jednością...
jak to jest? jak to jest?

Ona:
wybacz - to moja wina
ja chyba nie umiem jeszcze
śmiać się z dziurawych skarpet
cieszyć się nowym deszczem
spróbuję pomóc pogodzie
możemy mieć w oknach kwiaty
i myślę że ci do twarzy
w tym nowym, szarym krawacie

On:
wybacz - to moja wina
ja także ciągle nie umiem
tego co nam przecieka opatrzyć i zrozumieć
spróbuję pomóc pogodzie
i ponakręcam zegary
zaczekam pod naszym dębem
na noc rozgwieżdżona gwiazdami

razem:
jeszcze nie wszystko stracone
w naszych czterech ścianach
ślad wspólnych marzeń tkwi
trzeba go tylko odnaleźć
choćby dziś, choćby dziś


Piosenka o zielonych oczach (Na naszym stole)
sł. muz. P. Orkisz

Na naszym stole, w maleńkim pokoju,
który jest naszym jedynym stołem,
tlą się marzenia pod warstwą popiołu,
a przecież tutaj głowę Twą chowam w dłonie.
Obok, w łóżeczku "posłaniec z daleka"
U niego dla nas tyle dobrych wieści.
Kryształy smutku, kropelki zwątpienia
i gwiazd miliony, a wszystko się mieści

Ref.
A w każdą noc zielone Twoje oczy
widzę w nich sad i wbiegam tam...
Mam już swój dom i nic mnie nie zaskoczy.
Wreszcie Cię mam, wreszcie Cię mam...

Na naszym stole, który taki duży,
że właśnie mieści mnie, Ciebie i kwiaty,
robi się nagle samotnie i pusto,
kiedy spóźniona wybiegasz do pracy.
Lecz potem wracasz, jak zieleń, jak trawa...
i dom nasz mały w ogród się zamienia.
Jak Ci powiedzieć, że tego ogrodu
przez tyle wiosen, tyle zim było trzeba? (Ref.)

A kiedy stół nasz już na nogi stanie,
kiedy poplączą się mu szafy i pokoje...
Czy odnajdziemy na nowym dywanie
tę samą zieleń w tym samym ogrodzie?
Czy odnajdziemy ....
tę samą zieleń w tym samym ogrodzie? (Ref.)


Nad nami noc
sł. muz. P. Orkisz

Nad nami włóczęga noc
dwa wozy po niebie toczy.
Niech noc ta, jak bury kot,
usiądzie z nami na zboczu.

Ref:
Rozsypie noc, rozsypie noc
rozsypie noc łzy srebrzyste
na Twoje o?, na Twoje dło?
na Twoje włosy czyste.
Ty będziesz z nimi biegła
i będziesz Panną Gwiezdną,
i będziesz, i będziesz, będziesz mą.

A gdybyś pod dłonią snu
poczuła ból, który mrozi,
to będzie śnieg z tamtych gór,
na które wbiegamy co dzień

Gdy niesie noc?.

Otuli spóźniony sen
zaspane Twoje tęsknoty.
Nim skleisz kolejny dzień
niech ciepłem Cię swym otoczy?

Ta noc co ma ?


Kolejka
sł.muz. P. Orkisz

Jak pająk na drucie
z tysiącem braków i potrzeb, by żyć,
lub jak manekin na płocie,
co raz się śmieje, a raz kpi,
pochylam głowę czołobitnie,
zawstydzam swoje własne łzy.
Wiosna wokoło majem kwitnie,
a nam się trzeba myć, mieszkać, żyć?

Ref.:
Kolejka, kolejka po gorzki chleb.
W kolejce stoję i czekam na śmierć.
Życie przez palce ucieka mi gdzieś,
wkrótce już przyjdzie pożegnać z nim się.

Pędząc po kocich łbach donikąd
gonię marzenia żółwim tempem.
Na kark mi wchodzą jacyś ludzie,
inni mi wykręcają ręce.
Pochylam głowę przed błaznami,
kiedy mi nagle skręca brzuch
litość nad sobą i nad Wami,
że tak żyć przyszło właśnie tu.


Ballada o nożu
sł.muz. P. Orkisz

Mijało lato, pora żniw,
łąka trawami nabrzmiewała...
Wyjąłem nóż - to byłaś Ty -
i łąka z wolna pokorniała.
I szalał deszcz, ulewy łza
coraz to nową rzekę tworzy...
Wyjąłem nóż - to byłaś Ty -
i rzeki kładły się do koryt.

Bo pieśń o Tobie to ballada-życie...
Za którąkolwiek górę bym się nie skrył,
łąkę i strumień Twoim słowem dzielę,
jak nożem, kreśląc krzyż w powietrzu.

Lecz właśnie dziś, gdy nowy wiatr
zeszłemu latu w nos się śmieje,
myślę że dla mnie jesteś tym,
którym rozcina się nadzieję.
Tak często Twoje chłodne dłonie
wczepione w serce, gdzieś na wylot,
a kiedy dzielę chleb i miód,
to Ciebie nie ma w takiej chwili...

Bo pieśń o Tobie to ballady dwie.
I w którąkolwiek kieszeń Cię nie wsunę,
wiem już żem ranny Tobą właśnie jest,
jak nożem wbitym w łąkę albo w strumień...


Ślubny walc
sł. muz. P. Orkisz

ref.
          Zielonożółtą pomarańcz snów
          rozetnij wreszcie deszczem strun.
          Rozśpiewaj ziemię w deszczu graniu
          i słuchaj w zasłuchaniu

          Słońce na drogę Wam doda barw,
          wiatr Wam wyszumi nowe dni.
          I tańczcie, tańczcie cudny walc,
          tak bardzo chce się żyć!

Przez lata całe trwał Twój sen,
dobrze Ci było w nim,
lecz każdy dzień zamyka zmierzch,
a noc otwiera świt.
I w nowe światy, w nowe dni
zza szyby woła ktoś
i cudnie tak uśmiecha się,
a mgły szeptają: chodź!

         Słońce na drogę Wam doda barw,...

Na dobre uwierz i na złe
naucz się słowa: my,
bo każdy dzień zamyka zmierzch,
a noc otwiera świt.
Zabuduj bagna, groblę wstaw,
daj się wygrzewać dniom,
żeby Wam jutro nie wyrwało
kruchego szczęścia z rąk.

         Słońce na drogę Wam doda barw,...


Moja Mamusia
sł. muz. P. Orkisz

Moja Mamusia, panno Dobrej Drogi,
ma duże, smutne oczy,
lecz inne miała w tamtą noc styczniową,
gdym z łodzi na brzeg wyskoczył.
Wilgotne wtedy oczy miała,
kiedy maleńki okruch syna
w dłoniach tuliła i z całym światem
o mnie walczyła i zwyciężyła.

Moja Mamusia, Panno Cichej Mowy,
ma szczupłe suche ręce,
do których chciałbym z miłością przylgnąć,
lecz to już coraz trudniejsze.
To wówczas, kiedy niecierpliwie,
bo czasu, czasu było mało,
rzeźbiła nasze dorastanie
Jej dłoni ubywało.

Moja Mamusia, Panno Pięknych Słów,
ma śliczne, siwe włosy,
lecz inne miała w tamte dni radosne,
gdy wszystko było tak proste.
Jej zegar długo, długo jeszcze
odmierzać może nam godziny,
więc daj Jej, Panno Jasnooka,
uśmiech swój i swą miłość....


Kołysanka dla Synka
sł. muz. P. Orkisz

Śpij, synku mój maleńki, już nadchodzi noc.
Dzień jeszcze jeden dobry w mrok odpłynął,
lecz zanim słońce jeszcze raz wyruszy na swój trakt,
Ty, synku, musisz odpocząć, aby udźwignąć...

Ref.:
To swoje życie, takie małe
wobec ogromu Bożych spraw,
I takie duże, takie śmiałe
jeśli prościutko będziesz iść przez świat.

Śpij, synku mój, maleńki jak miliony gwiazd,
buzią księżyca ciemna noc uśmiecha się do Ciebie.
Wiatr opowiada swoje najpiękniejsze sny.
I noc, i wiatr, i my wszyscy, synku, kochamy Ciebie.

Bo Twoje życie takie małe...

Śpij, synku mój maleńki, śpij, już pora, czas.
To właśnie ja mam prawo czuwać nad Twoim snem.
To właśnie ja mam prawo wyśpiewać Tobie baśń
o dobrym życiu, synku, i o niebie.

Bo Twoje życie takie małe...


Będzie nam lepiej
sł. muz. P. Orkisz

Wiem, że trudno, za oknem mróz, że na krześle wiszą ubrania,
że w kredensie widelec i nóż, a na stole serweta nie sprana;
że pieluszek wciąż brak, a nasz Mały nie wie przecież nic o kryzysie.
Pracy jakoś ciągle nie widać, a pieniędzy znów zabrakło dzisiaj.

Ref.:
Żono moja, będzie nam lepiej.
Nie płacz, wszystko się zmieni.
Dłonie Twoje ogrzeję, w piecu znów zapalimy,
nam nie może zabraknąć nadziei.

Pomyśl, przyjdzie znowu wiosna, Mały zacznie mówić pierwsze słowa:
mama, tata, a potem Polska... Będziesz śmiać się i synka całować,
a ja będę stał obok w mieszkaniu naszym własnym, na naszym dywanie.
Oby tylko Bóg dał nam zdrowie, a będzie tak, wiem. Tak się stanie.


Urodzisz mi dziecko
sł.muz. P. Orkisz

Urodzisz mi dziecko, dziewczynkę,
będzie duże, mocne i piękne.
Czemu drżysz? Nic się nie bój, to wiatr -
słyszysz? - śpiewa już dla niej piosenkę.

Że bez ślubu, nieplanowane?
Ależ zobacz, kochanie, za oknem
znowu zakradł się czas dojrzewania.
Drzewa stoją brzemienne od wiosen.

Słowa-ptaki wiją w nich gniazda,
w dziobach matek cukierki dla piskląt.
Będę nosił w kieszeni słodycze,
w Twoich włosach rozpalę ognisko... .

Czemu drżysz? - Czemu zimne Twoje ręce?
Czyżbyś chciała...? - Naprawdę? - O za nic!
Nie wyrzeknę się - słyszysz? - Nie pozwolę!
Nie pozwolę Ci mej córki ... .


Obraz Twój, Pani
sł. muz. P. Orkisz

Obraz Twój, Pani, odkąd pamiętam, był tu od zawsze.
Do Niego biegli, Jemu składali, On im wystarczał.
Był pięknym mitem, oddechem wiary i źródłem starym.
Do Niego biegli, Jemu składali, jest częścią ściany...

Oczy Twe, pani, odkąd pamiętam, za mną błądziły.
Cierpliwe takie, głębokie, ufne i pełne siły.
I choć Ich nieraz tysiące próżno wypatrywały,
potrafią patrzeć..., potrafią kochać i puste ramy!

Uwięziliśmy Ciebie w nałogach, w maleńkich świństwach,
W zbędnych machlojach, w niedobrych słowach, w pokrętnych myślach.
Oczy Twe, Pani, patrzą zza kraty, patrzą i płaczą...
Nie płacz nad nami, módl się za nami, Serdeczna Matko.


Matuchna
sł. muz. P. Orkisz

Gdy wszystko ulata, unosi się w górze,
gdy ziarno nam krzepnie przed oknem na dąb,
Ty posiedź z nami, Matuchno, najdłużej.
W radości z nami siądź
Gdy dom nasz się - piękny jak z baśni - wyłania,
gdy gesty nam same składają się w czyn,
Ty naucz, Matuchno, takiego oddania,
by serce jak dzwon mogło bić.

Ref.:
Matuchno, zamieszkaj z nami na dobre i na złe.
Tak trudno wytrwać czasami i przeżyć zwykły dzień.

Gdy rośnie ciśnienie, gdy piętrzą się smutki,
gdy z rąk wszystko leci i spada, i spada...
Ty posiedź z nami, Matuchno, cichutko
i o nieszczęściu pogadaj.
Gdy trudno jest wrócić, bo słowo rzucone,
jak kamień leży i boli, i gniecie,
do Cie wołamy, Matuchno, nie odchodź,
bo ciężko samotnym na świecie. (ref)

Ref.:
Matuchno, zamieszkaj z nami na dobre i na złe.
Tak trudno wytrwać czasami i przeżyć zwykły dzień.

Gdy nic nie widać przez okna zbyt wielkie,
gubimy każdy cel i ląd,
przybiegnij, Matuchno, przybiegnij najprędzej
i pokaż każdy błąd.
Gdy na ulicach krzyczą fanfary,
pomniki czeladź stawia złu,
poradź, Matuchno, czy zamknąć bramy,
czy walczyć ile tchu?

Ref.:
Matuchno, zamieszkaj z nami na dobre i na złe.
Tak trudno wytrwać czasami i przeżyć zwykły dzień.
Matuchno!


Ponad Doliną
sł.muz. P. Orkisz

Mijają dni, świat nam się śni,
paciorki pod palcami.
Ktoś obok nas, ktoś blisko nas,
Ktoś dobry ponad nami.
Mówi ci: "Idź, w samotni nisz
rodzi się Samo Święte"
Ona tak chce, by z każdym dniem
było nam tutaj piękniej.

Ref.
Ponad Doliną Rybiego Potoku,
gdzie nasze domy rozrzucone,
rozłóż, o Matko, biały płaszcz.
Pod Twą obronę...
I posiedź z nami, ogrzej dłonie,
i pomóż związać koniec z końcem.
Ave Maria, pełna łask,
weź w swoje ręce.

Ponad doliną naszego trwania,
gdzie krzyż i ryba miłosierna,
Pani Obłoków, Pani Gwiazd,
Strażniczko Wierna,
rozłóż gwiaździsty płaszcz opieki
i zostań z nami do ostatka,
jak szczery żal pod powieką -
najlepsza nasza Matka!

2.
Z kawałków dnia, z okruchów prawd
Jej portret się układa.
Każda Jej łza boli jak żal,
a radość sięga nieba!
I dobrze nam pod dachem z gwiazd
żyć i pracować, tworzyć,
wiedząc, ze Ona z nami trwa,
ramiona swe otworzy.