Przedstawiam poniżej nieco rozszerzony zapis mojej rozmowy z dziennikarką "Niedzieli", p. Renatą Białą.
Może będzie ciekawy dla Was.
* * *
1. W jaki sposób zazwyczaj powstaje inspiracja do kolejnych utworów muzycznych?
- W działalności artystycznej rzadko kieruję się emocjami czy spontanicznością. Wg mnie nie chodzi o to, żeby w ogóle napisać wiersz, czy piosenkę, bo to... żadna sztuka. Siadasz i rymujesz, albo siadasz i przelewasz myśli (lub nuty) na papier. I co z tego niby ma wynikać? Najczęściej pomroczność jasna, czyli psinco.
Wiersz, tekst lub piosenka musi zachwycić myślą, przesłaniem, treścią, metaforą, a przy tym musi być zwięzła, trafna i lekka. Najlepiej żeby jednak pod jakimś względem była odkrywcza. Niby nihil novi sub sole, ale jakaś oryginalność jest niezbędna. Zwłaszcza dziś, gdy żyjemy w epoce nadprodukcji wszystkiego, również pieśni i pieśniarzy. Wręcz brodzimy w pieśniach, w internecie mnóstwo ludzi siada przed kamerką i śpiewa to co przed chwilą powstało w jego głowie.
Znam kilku prezesów dużych firm, którzy prywatnie lubią sobie pograć na gitarze, a czasem napisać jakiś tekst i opatrzyć go melodią. Potem zatrudniają dobrych muzyków sesyjnych, wchodzą z nimi do studia nagraniowego i tak powstają kolejne płyty. Niekiedy znakomite pod względem technicznym. Stać ich na to. Nie mnie ich oceniać - choć czasem muszę! - stwierdzam tylko fakt, że obecnie brodzimy w pieśniach, mniej lub bardziej udane utwory rosną wokół jak grzyby po deszczu, a wśród tych milionów produktów muzycznych czasem gdzieś błyśnie jakaś perła.
Ale jednak są ludzie - pieśniarze i zespoły - nad utworami których nie przechodzi się obojętnie. Każdy potrafi sypnąć z głowy wieloma przykładami: Kaczmarski, Bellon, SDM, Raz dwa trzy, Nohavica... Młodzi adepci uczą się ich piosenek, traktują ich jak mistrzów, a na ich koncerty przychodzą tłumy.
2. Co ich wyróżnia?
- Właśnie: myśl! Nie sprawność techniczna, choć ta również jest konieczna, ale decyduje myśl i umiejętność przykucia uwagi słuchacz/widza/fana.
W każdym razie u mnie najczęściej proces twórczy wynika z głębokiego namysłu, z refleksji nad tym co do tej pory już stworzono (napisano, zaśpiewano), a czego nie. Zazwyczaj dokładnie wiem, co chcę napisać i jaki efekt chcę osiągnąć.
Styczniowy udział w muzycznej części Sympozjum GAP, Kraków 2021
3. Niedawno byłam na koncercie "Ballady kolędowe", gdzie w towarzystwie dwóch muzyków stworzyliście Państwo wyjątkowy klimat.
- Najpierw była taka myśl: w tradycyjnych kolędach wiele jest radości z Narodzenia Pana, ale mało refleksji nad tym, że On się rodzi, a my pozostajemy... łotrami. Niepoprawni, uparci, wręcz czasem głupio bezczelni wobec Daru Życia. W kilku moich balladach jest ten wątek: Smutna kolęda, Nie śmiem, W maleńkiej stajence, Pastorałka z wiatrem.
Potem powstawały kolejne pomysły, kolejne sceny, jakby wątki, kolejne myśli przychodzące do głowy człowiekowi pochylonemu nad złóbkiem. Kolęda Wołu, Krakowska Kolęda, Opowieść o trzech królach, którzy wędrowali i szukali, ale Boga nie znaleźli. I wiele innych. Łącznie napisałem 18 ballad kolędowych.
Myślę, że są ciut inne, niż te tradycyjne. U mnie także pojawia się radość, zadziwienie faktem Narodzenia i wdzięczność. Jest też sporo żarliwej modlitwy, np. o zbudowanie siebie i swojego domu na nowo, od podstaw (Modlitwa o powrót, Dziś z radością). Dlatego czasem nazywam je kolędami, moimi kolędami, bo to nie są pastorałki. Ja znalazłem Boga w tej stajence.
4. Lubi się Pan modlić?
Całe moje życie jest modlitwą. Począwszy od pierwszych porannych westchnień do Boga, aż po wdzięczność do Stwórcy, z którą zasypiam.
5. Przez jakie doświadczenie w życiu muzyka Pana przeprowadziła, czego nauczyła?
Przez bardzo wiele, bardzo różnych. Właściwie przez całe życie. Odkąd pamiętam żyję z piosenkami w sercu. Piosenkami uczyłem się świata, poznawałem tajemnice miłości i przyjaźni. Z piosenek dowiadywałem się jak boli zdrada i smakuje nadzieja. Wierzyć w Boga i ufać Chrystusowi też uczyły mnie pieśni religijne i piosenki.
Myślę sobie nawet, że jestem taką specyficzną "gąbką dla pieśni". Jeśli dociera do mnie jakaś piękna piosenka/pieśń, to wsiąka w moją duszę i ją przenika, niekiedy z dreszczem. Nie mam tak z pozostałymi gatunkami muzyki, choć przecież także lubię muzykę symfoniczną, kameralną, jazz, rock i nawet etno.
Nie mam tak z malarstwem, rzeźbą, architekturą... Nie mam tak z literaturą, nawet z poezją. Potrafię się nimi zachwycić, są takie dzieła, które mnie wzruszają i poruszają do głębi. Studiowałem fizykę i mechanikę, ale serce swoje oddałem pieśniom. To na pewno jest jakieś ograniczenie, ale cóż, taki jestem. Jeśli komuś to się nie spodoba, to przykro mi. Sorry.
6. Jakie przesłanie Pan stara się nieść ludziom? Wspólne kolędowanie pewnie gasi różne spory i zaprasza do pojednania?
Na pewno tak, ale wpierw trzeba się zgromadzić, zasiąść przy wspólnym stole.
Moje credo życiowe zawarte jest w refrenie mojej Piosenki o zagapieniu:
- Zagapiłem się na życie, w życiu zakochałem.
Idę przez świat z przesłaniem: pięknie jest żyć, fajnie że tu jesteśmy!
A kolędowanie, to właśnie taki radosny, ludyczny, czasem nieco zawadiacki czas zanurzenia w radości z tego, że "Bóg tak ukochał lud swój, że Syna swego zesłał..."
7. Długo już Pan ubogaca swoimi balladami okres Bożego Narodzenia?
Od prawie 45 lat, bo pierwsze ballady kolędowe napisałem jeszcze podczas studiów. I będę to robił, dopóki starczy mi sił.
Nieraz się zastanawiałem, czy przypadkiem mojego charakteru i mojego życia nie określiło już moje nazwisko, z jakim pojawiłem się na świecie: Orkisz. Bo przecież orkisz to zboże. Zdrowe, lekko uparte, pożywne, nie dające się zmodyfikować ziarno, z którego robi się chleb.
Paweł Orkisz
21 stycznia 2021
foto: DP
Poprzedni artykuł
rok 2021
rok 2020, rok 2019, rok 2018, rok 2017, rok 2016, rok 2015
rok 2014,rok 2013, rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009