Pewnie nie każdy artysta tak ma, ale wielu ma... i ja też mam: kłopot ze swoją różnorodnością.
Ludzie chcą Cię widzieć takim, albo siakim, a Ty jesteś inny, inny niż w ich wyobrażeniach. Albo bywasz inny. Albo dziś właśnie jesteś taki, jakby nie Ty.

Niedawno w Kurantach był tego jaskrawy przykład.
Zaprosiłem Państwa na koncert pieśni Wł. Wysockiego, drapieżnych, dramatycznych, czasem zabawnych, ale zawsze niebylejakich.
Sam Wołodia wspominał, że lubi pokazywać ludzi w sytuacjach krańcowych, jakby idących po krawędzi, po grani. Znajdujących się na granicy, z której są tylko dwie drogi: na szczyt, albo w dół, w kierunku pięknego człowieczeństwa i bohaterstwa, albo w kierunku porażki, zwyczajności, podłości, czasem hańby.
Są w życiu takie momenty, rzadko, ale są, może czasem tylko raz, albo dwa razy w życiu.
Wysocki wychwytywał takie właśnie sytuacje i o nich pisał.
2018 UstronieM 1
Śpiewałem te jego pieśni przez godzinę, ja czułem się znakomicie, duch Wysockiego pewnie także, no i zrobiłem przerwę, a w przerwie... podszedłem do pierwszego stolika, przy których siedziało starsze małżeństwo i okazało się, że to byli Rosjanie. Zachwyceni koncertem. Nasłuchałem się komplementów, w rodzaju:
- Jest Pan chyba najlepszym wykonawcą tych pieśni, a sporo już słyszeliśmy. Jakby śpiewał sam Wołodia, a my przecież znamy te wszystkie pieśni w oryginale. Już się cieszymy na drugą, trzecią i czwartą część tego koncertu.

Ale... podeszły do mnie także dwie osoby, należące do grona stałych bywalców Kurantowych i poprosiły jakoś tak: - Panie Pawle, mnie się to bardzo podoba, ale - wie Pan - przyprowadziłam dwie zupełnie nowe osoby i widzę, że są lekko oszołomione, a przecież u nas jest zazwyczaj tak miło, tak cudnie... Może "Piosenkę o zagapieniu", albo "Tańcz mnie" Cohena?
Na dodatek sam zaprosiłem przyjaciół z lubuskiego, no i widzę, że Jurek chciałby się pokazać na tej scenie.
Co było robić? Po przerwie wpuściłem Jurka, który zaczął swoją opowieść, ciekawą, ale ni pri cziom, potem sam zaśpiewałem o zagapieniu i... szlag trafił nastrój. Już go potem nie odbudowałem, choć śpiewałem kolejne pieśni Wysockiego. Czas minął i trzeba było kończyć.
A Rosjanie już nie pieli z zachwytu, lekko zdegustowani, a może tylko ciut rozczarowani spokojnie opuścili Kuranty.

Wniosek ujmę w postaci prośby: - Pozwólcie mi być sobą!!!
Albo inaczej: - Następnym razem pozwolę sobie Was nie słuchać i pozostanę przy swoim!

Czasem śpiewam piosenki cygańskie i biesiadne, czasem poetyckie i nastrojowe, ale czasem pieśni dramatyczne i pełne protestu, niezgody na świat. 
A Wy musicie zaakceptować fakt, że macie do czynienia z artystą, który posiada kilka kapeluszy i przedstawia Wam raz taki, a to znów zupełnie inny.

Przy pieśniach Wysockiego nie da się odpoczywać i relaksować jak w SPA. Można odpocząć, ale od szmiry i bajeru. Te pieśni drgają i rezonują w duszy. Jeśli tego nie chcesz, nie przychodź na koncert: "Orkisz śpiewa pieśni Wysockiego".

2018 UstronieM PO

Innym razem kolędujemy juz trzecią godzinę i niespodziewanie słyszę prośbę o "Konie narowiste".
Zaśpiewałem i... łał!!

Zmiana jest solą każdego koncertu. Jest zaletą, bogactwem.
A ja coraz częściej umiem dobrze zmieniać nastrój i grać na Waszych uczuciach, ale nie zawsze. Czasem, sam z siebie, zrobię coś źle, ale wtedy mam żal wyłącznie do siebie. Najczęściej, kiedy jestem sobą, jest znakomicie.

Czasem jednak próbujecie coś na mnie wymóc i wychodzi... kiszka.
Kaszanka po krakowsku (notabene pyszna w Kurantach :-))!
Pozwólcie mi być sobą!

Nawiążę też króciuteńko do niektórych moich wpisów na FB: - W kwestiach publicznych też mam swoje zdanie i swój temperament. Staram się nad tym panować i nie opowiadać jednostronnie po żadnej ze stron konfliktu politycznego, ale tak zupełnie wyłączyć się nie mogę i nie chcę. Byłoby to jakieś takie nieludzkie. 
Nie chciejcie zdehumanizować, odczłowieczyć Orkisza.


Paweł Orkisz

26.01.2019
foto: DP, koncert w Ustroniu Morskim, wiosna 2018

Poprzedni artykuł

rok 2019, rok 2018rok 2017rok 2016rok 2015rok 2014 
rok 2013rok 2012rok 2011rok 2010rok 2009