Emilka za kilka dni skończy 6 lat.
Jest córką Polki, Weroniki i Elgarsa Felcisa, Łotysza. Od dziecka tata mówił do niej po łotewsku, a mama po polsku, niezależnie od tego gdzie mieszkali. A przez pierwszych kilka lat mieszkali w Krakowie.
Martwiłem się o to dziecko, bo łatwo mogła w tym wszystkim się pogubić, zamknąć się w sobie, ale okazało się, że chyba martwiłem się niepotrzebnie. Emilka jest wesoła i bardzo często się śmieje, za to w przedszkolu jest bardzo poważna i odpowiedzialna. Rzadko inicjuje szalone zabawy, raczej stara się myśleć kreatywnie.
Jest znakomitym organizatorem zabaw. Lubi podglądać życie i kreować różne sytuacje. Często bawimy się w odgrywanie różnych życiowych ról: w sklepie, przychodni lekarskiej, dyskotekę dla dzieci, przedszkole (np. ja jestem rodzicem odbierającym dziecko z przedszkola, a ona przedszkolanką)...
Ostatnio, po wizycie na spektaklu baletowym, zamarzyła sobie, że zorganizuje swój własny występ, przygotowała strój, bilety, zaproszenia, rozdystrybuowała je wśród wszystkich obecnych i... wszystko byłoby znakomicie, tylko rodzice nie mieli czasu. Trzeba było zająć się czymś innym, ale kiedyś jeszcze do tego wrócimy, jak ją znam :-)))
Jej świat wcale nie jest prosty. Musi pomagać rodzicom w sprzątaniu pokoju i zapanowaniu nad małym Marcelem, który jest dzieckiem upartym, słabo mówiącym, zwłaszcza po polsku, i chętnie zawłaszczającym jej przestrzeń życiową. Musi pomagać Marcelowi w kontakcie z dalszymi członkami rodziny. Musi tonować szalone zabawy dzieciaków w polskim przedszkolu, do którego uczęszcza, no i musi opiekować się dziadkiem, który czasem przyjeżdża na Łotwę i nie radzi sobie z Marcelem, albo w ogóle ze zrozumieniem ich świata.
Dość dobrze odgaduje intencje ludzi i często stara się im pomóc, jeśli wydają się być lekko zagubieni w tym jej świecie. Taki dziadek na przykład. Jest bardzo sprawna ruchowo, lubi skakać, szaleć po dużym mieszkaniu, nie lubi lekarstw, syropów i... nie lubi przegrywać! Szybko uczy się różnych gier, zna zasady, lubi im się podporządkowywać, bo wie, że nie wszystko można. Ona wie, ale Marcel? Marcel tego nie rozumie, więc nauczyła się pobłażliwości wobec młodszego braciszka, dla którego żadnych zasad nie ma. Nie ma i już! On jest niezależny, idzie prostą drogą do celu, sobie tylko znanego. Trochę przypomina rosyjski czołg.
A propos czołgu, to warto podkreślić, że na Łotwie jest ogromna mniejszość rosyjska, ale tak duża, że w wielu regionach stanowi większość. No i dzięki temu jej dziadek, czyli ja, czuje się na Łotwie bardzo swobodnie, bo każdy Łotysz zna choć trochę język rosyjski. Z każdym sie dogadam, wszystko załatwię. Robię tam prawie za swojaka, choć języka łotewskiego nie rozumiem ni w ząb!
A Emilka? - Szkoda gadać!
Śmiga po łotewsku, po polsku, ostatnio nawet po rosyjsku, bo okazało się, że do jej polskiego przedszkola chodzi jednak wielu małych Rosjan; ponoć jest to dobre przedszkole, a przy nim szkoła na doskonałym poziomie, świetnie wyposażona. Trochę dla żartu niedawno zacząłem rozmawiać z wnuczką po rosyjsku, a ona "wsjo panimajet i sawsiem prawilno atwieczajet'". Na dodatek jeszcze uczy się angielskiego i sporo słówek angielskich też zna!
To ja nie wiem iloma językami będzie mówić jak dorośnie!
Żeby nie było, że sam miód i orzeszki, to dodam, że bardzo chętnie śpiewa i tańczy, choć nie bardzo dokładnie trzyma się linii melodycznej i nie trafia w puls, ale to pewnie z pośpiechu. To jest może jeszcze do wyrobienia w późniejszym okresie, kiedy sama zechce się tego nauczyć.
Lubi rysować i kolorować, ale do tego też nie ma za dużo cierpliwości, zresztą w domu często jej przeszkadza Marcel.
A ostatnio lubi rozwiązywać zadania matematyczne.
Jeszcze nie umie pisać równych literek i cyferek, ale liczy (dodaje, odejmuje, mnoży...) w obrębie 30 znakomicie, nie zawsze posługując się przy tym paluszkami! (w załączeniu sprawdzian dziadkowy :-)))
Jednego z nią można być pewnym: nikt jej nie namówi do niczego, czego ona sama nie zechce, więc dziadek - chcąc nie chcąc - tańczy w rytm jej podpowiedzi, zamienia się posłusznie w każdego kogoś, kogo ona potrzebuje do zabawy i bardzo się stara tego kochanego i bardzo wrażliwego dziecka nie zranić.
Takie to jest życie dziadka małej, mądrej Łotyszki.
- Jestem małą Łotyszką, dziadku - kiedyś powiedziała. Po polsku.
- Będziesz, kim zechcesz być - odpowiedział dziadek.
Niedawno dostałem od niej: połowę serduszka, grzybek, choinkę i jeszcze kilka innych rzeczy, ale nie chcę wszystkiego pokazywać, żebyście nie byli zazdrośni!
Paweł Orkisz
Kraków, 16 lutego 2018
Poprzedni artykuł
rok 2018, rok 2017, rok 2016, rok 2015, rok 2014,
rok 2013, rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009