łąka
Pojechaliśmy niedawno w trójkę, tzn. w czwórkę (:-)), do Cekcyna, koło Tucholi, żeby zagrać tam w ośrodku kultury, a potem, cały czas kulturalnie, zabawić się w dobrym, żeglarskim towarzystwie.
Zadanie swoje wykonaliśmy chyba dobrze, bo towarzystwo nie chciało nas puścić długo w noc, ale najważniejsze były atrakcje, które za ich przyczyną otrzymaliśmy od losu:
- poznaliśmy znakomitych ludzi, którzy poza wspólnym pływaniem autentycznie się lubią i szanują, a wszystko chyba zaczyna się od "głowy", czyli od Andrzeja Maciejewskiego, który jest cichy, delikatny i bardzo spokojny w obejściu, może dlatego ma wśród nich nie tyle posłuch, co autentyczny podziw i serdeczną przyjaźń
- rzadko pamiętam tylu sympatycznych ludzi z imprezy, jak tym razem, bo i Kasia, i Krzysiek z Małgosią, i Wojtek, Tomasz, Piotr, Zbyszek, i dziewczęta... No i  "nasz" Wojtuś Jamrozik! - Jezuu, już za Wami tęsknię :-))
- czas spędzaliśmy w znakomitym "Pensjonacie nad jeziorem" w Cekcynku, a że pojechaliśmy dzień wcześniej i zostaliśmy dzień dłużej, to zakosztowaliśmy tym razem autentycznego luzu i oddechu
kwiaty
- zostaliśmy zaproszeni do niegotowego jeszcze, ale już obłędnego "Domu na Poziomkowym Stoku"; coś mi się zdaje, że kiedyś tam "poodpoczywam" z Krzysiem, przy dobrej whiskey
- nawet pszczoły miały tam dla nas miód.

Bardzo Państwu polecam "Pensjonat nad jeziorem" w Cekcynku. To kolejne magiczne miejsce, po Radocynie w Beskidzie Niskim.
Komfort i cudne przestrzenie.
jezioro
* * *
Piszę zagadkowo i nieco enigmatycznie, bo nie chcę publikować ani zdjęć z imprezy, ani twarzy naszych nowych przyjaciół. Nie o to przecież chodzi.

Opiszę Wam tylko jedno: poziomkowy stok.
Krzysztof kupił działkę nad jeziorem, na dość wysokim brzegu, który łagodnie, szeroką na ok. 30 m i długą na 80 m łąką, schodzi nad brzeg.
Jezioro nie jest wielkie, ale woda czyściutka i cicho tam, spokojnie...
Na tej łące nie ma nawet na razie jeszcze ścieżki, po prostu rzadka dość trawa, a że grunty piaszczyste, to w trawie mnóstwo poziomek, czerwoniutkich, słodziutkich, dzikich... Smacznych, których nikt nie zerwie, bo nie... zdoła.
Może jakieś przedszkole, albo 10 ludzi za pół dnia opędzlowałoby cały stok, ale przeciez poziomki na drugi, i trzeci, i czwarty dzień znowu wyrosną nowe...
Czegoś takiego ja w życiu nie widziałem.

Przyroda jest rozrzutna.
poziomki
* * *
Trochę z tymi poziomkami tak, jak z nami, bardami.

Albo jak z domorosłymi pieśniarzami.
Pełno nas na tej łące zwanej polską sceną balladową, a ciągle pojawiają się nowi.
Niewielcy, skromni, ale często bardzo smaczni!
Mnóstwo takich się garnie do nas na fejsbuku, albo na jutubie.

Trzeba tylko polubić nasz skromny urok, słodki smak naszej szczerości i skromność naszych aranżacji.
Czasami, oczywiście, pojawiamy się na bardziej uroczystych stołach: z okazji jakiegoś festiwalu, albo przeglądu: Bazuna, Szklarska Poręba, Cisna, Charzykowy, Mrągowo... A zresztą... gdzie nas nie ma??
(Piszę: nas, bo ja też przecież z nich, choć moje aranżacje pewnie trudno nazwać skromnymi).

Dzisiaj koncertujemy w Woli Michowej, w "Chacie Kija", o 19.00. Już nie zdążycie.

W następny weekend zapraszam w Sudety (Góry Stołowe) na Polanę Pasterka, gdzie wykonawców będzie chyba ze 20! - Pasterskie Anioły!

Jeśli lubicie poziomki... :-))))))))))))

Paweł Orkisz
Kraków, 17 czerwca 2017
ścieżka
foto: Dorota Pawłowa i www.pensjonat-nadjeziorem.pl/


Poprzedni artykuł
rok
2017, rok 2016, rok 2015, rok 2014
rok 2013, rok 2012, rok 2011, rok 2010,
rok 2009