Każdy z nas ma wiele domów i ... tylko jeden dom.
Każdy z nas może mieć wiele domów, bo może ich sobie nakupić, naprodukować, nagromadzić.
W zależności od zamożności i otwartości.
Dom jest jednak wyjątkowy i zazwyczaj tylko jeden, bo dom to miejsce, gdzie jest Ci dobrze, bezpiecznie, gdzie czujesz się u siebie, gdzie oddychasz inaczej, spokojniej, gdzie przestaje Ci się spieszyć, gdzie już nerwowo niczego nie szukasz, gdzie zanurzasz się w coś lub kogoś, jak w siebie samego.
Dom może być materialny, zbudowany z cegieł, desek, szkła, drewna... Ale nie tylko. Domem może być dla nas jakieś miejsce, jakieś środowisko, jacyś ludzie, czasem i jedna osoba, człowiek. Czasem bywa tak, że przecież nieważne gdzie aktualnie jesteśmy, bo dla mnie domem jesteś Ty.
Albo domem jestem ja.
Tam, gdzie była moja Mama, tam był mój dom. Potem ja sam, z moją żoną, budowałem dom. Dom dla naszych dzieci. Ale one dorosły, wyszły z domu, mają swój świat i same zapewne wkrótce staną się domem. To takie normalne, fizyczne postrzeganie domu, domostwa.
Ale jest jeszcze inne, bardziej duchowe, bardziej wyobrażeniowe postrzeganie "domu".
Domem dla kogoś może być np. Polska, albo Niemcy, Ojczyzna.
Domem dla wierzących w Chrystusa jest każdy kościół, tabernaculum.
Domem dla aktora może być teatr, a dla poety - Poezja.
* * *
Ja niedawno poczułem, że moim domem, albo lepiej: jednym z moich domów jest "piosenka turystyczna". To jest ten rodzaj utworów, od śpiewania których zacząłem swoją przygodę muzyczną i do którego zawsze będę wracał, jak wraca się do domu. Tu mnie nic nie zaskoczy, nie omami, nie oszuka. Tutaj wiem kim jestem i po co jestem.
Podobno przenosi się to na moich widzów, na Was, moją widownię, na komfort i przyjemność słuchania mnie i nas (zespołu).
No, pewnie, że tak!
Jak mnie się dobrze śpiewa, to i Wam miło jest słyszeć szczęśliwego, wyluzowanego i pewnego siebie artystę, a nie niepewnego, nie daj Boże, zestresowanego, nieszczęśliwego człowieka, który robi coś bez pasji, bez miłości, z musu.
* * *
Jest tylko problem z nazewnictwem, z nazwaniem tego mojego domu. Bo taki np. Pete Morton twierdzi, że jesteśmy pieśniarzami folkowymi.
Różnica jest wynikiem wcześniejszego, innego błędu, w rozumieniu słowa folk. W świecie zachodnim, śladami którego kulturowo dążymy, a w muzyce szczególnie, słowo folk nie odnosi się do przeszłości, tylko do ludzi, do ludności. Teraz!!! Np. Volkswagen, to samochód dla ludu, popularny, którym jeżdżą ludzie średnio zamożni. Do przeszłości sięga korzeniami muzyka etno.
Ale w polskim języku folklor to ludowizna... Nazwa piosenki folkowe brzmiałaby zatem "na ludowo".
No to wymyślono "piosenkę turystyczną", lecz to, niestety, nietrafna, zła nazwa, upowszechniona w latach 70. ub. wieku, przez polskich krytyków muzycznych. Czas to zmienić.
Muzyka folk - to muzyka dla ludzi średnio muzykalnych, taka, którą oni podchwycą i zanucą. Bob Dylan śpiewał piosenki folkowe, Joe Dassin, Bruce Springsteen i wielu innych. W Polsce np. Wojtek Waglewski i Dżem, Wolna Grupa Bukowina i Wały Jagiellońskie.
Gatunek piosenki folk ma zresztą różne rodzaje: jest bardziej nastrojowy - wtedy to są ballady folkowe, jest mocniejszy, wtedy to jest rock folk. Mamy też folk blues i folk jazz.
Już się domyśliliście, że chodzii mi raczej o ballady folkowe.
Jestem balladzistą folkowym - za Anglosasami. Jestem bardem - za Rosjanami.
Jestem sobą, poetą i pieśniarzem z Krakowa.
Który w piosenkach turystycznych czuje się jak w domu :-)
Paweł Orkisz
Kraków, 7 maja 2015
foto: Jerzy Klasa (zrobione w maju 2011 - w gospodarstwie agroturystycznym pp. Okoniów w Zaborku, jednym z najpiękniejszych miejsc na ziemi, jakie znam)
Poprzedni artykuł
rok 2015, rok 2014, rok 2013, rok 2012,
rok 2011, rok 2010, rok 2009