1
Zapraszam Państwa 6 marca, w przeddzień wigilii Święta Kobiet, do tej oto sali w nowohuckim NCK. Zagramy „Ballady o Kobietach”. Będzie lirycznie, romantycznie, nastrojowo… Akompaniuje zespół w składzie: Jarosław Miszczyk – fortepian, Piotr Bzowski – gitara, Michał Rapka – bas. 

Jest wiele pieśni o kobietach, np. Rebeka, której tęsknotę za ukochanym tak pięknie wyśpiewała Ewa Demarczyk. Cudnie o kobietach śpiewa Leonard Cohen, w którego wierszach pojawiają się Suzanne, Marianne, zdradliwa Jane, czy samotna Nancy. Włodzimierz Wysocki nazywał swoją kobietę alpinistką (Skałołazka) i obiecywał zabrać ją „do pałacu z balkonem na morze”. Bułat Okudżawa pokazywał na serce i mówił, że mieszka tam „maleńki dyrygent miłości” i wspominał, że trzecia miłość jest najbardziej płochliwa. Sam też napisałem kilka pięknych pieśni o kobietach, m.in. „Piosenkę o zielonych oczach” i „Będzie nam lepiej”.

Będzie to pierwszy koncert z cyklu „Scena Ballada” w NCK, podczas których prezentować będziemy pieśni i pieśniarzy z nurtu ballad folkowych, który w Polsce tworzyli tacy twórcy jak: Wojciech Bellon, Andrzej Wierzbicki, Adam Drąg, ale także Agnieszka Osiecka, Tadeusz Woźniak i Andrzej Sikorowski. Piosenki śpiewane z publicznością….
2
* * *
Zapraszam też widzów warszawskich naszych koncertów do "Sceny Ballada" w Muzeum Niepodległości. We wtorek, 5 marca, zagram tam pieśni Włodzimierza Wysockiego.
Będę krzyczał, charczał, uciekał razem z wilkami i pędził z końmi narowistymi ku przepaści...
Nic się nie będzie liczyć.
Nic nie będzie ważne.
Tylko pieśni zniewolonego i... wolnego człowieka.
* * *
Zaktualizowałem informacje w zakładce "Scena Ballada" (centralnie powyżej) oraz stworzyłem galerię "Koncerty 2013" w zakładce "Galeria". Znacie już te zdjęcia, ale... obejrzyjcie :-))
* * *
Wycofuję się, moja wina. Mea culpa.
Dobrze jest czasem przyznać się przed sobą do popełnienia błędu, do przecenienia swoich możliwości. Niniejszym przyznaję się – i to w pewnym sensie publicznie – do tego, że moje plany zbudowania w kilku miastach „Sceny Ballada”, na którą zapraszałbym kolegów śpiewających w podobnym stylu, podobne pieśni, były:
1. przerastające moje aktualne możliwości
2. jeśli nawet nie przerastają moich możliwości, to zmuszają mnie do wykonywania wielu zupełnie niepotrzebnych mi ruchów i działań
3. są chyba nawet nikomu niepotrzebne i z punktu widzenia naszego, balladowego środowiska po prostu zbędne. 

Takie plany mogą snuć gwiazdy, legendy, mentorzy, tacy jak onegdaj prof. Bardini, Jacek Cygan, albo SDM (casus Bieszczadzkie Anioły).
Ja mam, owszem, swoją publiczność, ale nie mam jej liczonej w tysiącach, tylko w dziesiątkach oryginalnych jednostkach, co najwyżej setkach w poszczególnych miastach. Na dodatek, ci ludzie wcale nie oczekują ode mnie, że im będę proponował czego mają słuchać, bo sami potrafią znaleźć oryginalnych twórców i ciekawe piosenki, zarówno w Internecie, jak i na rynku.
Jesteście Państwo w tym bardzo sprawni, może nawet sprawniejsi ode mnie (skoro znaleźliście Orkisza :-)), a gusta macie dość zdecydowane. Nie będziecie chodzić na te koncerty, które ja Wam zorganizuję, bo… wolicie wybierać z całej oferty dostępnej na rynku, a w balladowym nurcie wybraliście… właśnie Orkisza.

Zorganizowałem w „Scenie Ballada” koncerty Roberta Kasprzyckiego, Michała Łanuszki i Wojtka Gęsickiego, ale żaden z tych koncertów nie zapełnił nawet połowy sali. To po co mam się napracować, martwić, stresować, wstydzić przed kolegami, czasem na końcu dopłacać? Nie mam w tym żadnego interesu, więcej, nie widzę w tym żadnego większego sensu. Owszem, jeśli któryś z kolegów poprosi mnie o pomoc w nawiązaniu kontaktu, podpowiedzeniu gdzie by tu, co i jak… chętnie pomogę. Ale jaki jest sens, żebym to ja organizował koncerty np. Kasprzyckiego? Przecież on ma swojego menadżera i radzi sobie znakomicie! Czyli również kolegom z tzw. branży to jest niepotrzebne!

Najważniejsze: dlaczego ja miałbym wyręczać, albo zastępować w pracy, czy w pasji tworzenia ludzi, którzy takie sceny balladowe już prowadzą? Są kluby studenckie, domy kultury i instytucje oświatowo-edukacyjne, które dysponują znacznymi nieraz środkami samorządowymi na takie imprezy. Są pasjonaci, np. w Chorzowie Marek Łukaszczyk, w Jaworznie Tadek Boratyński, w Chełmie Jarek Buczek, w Warszawie jest kilku: Marek Bartkowicz, Tolek Muracki, Piotr Bakal, niedawno powstała Warszawska Scena Bardów… Ja mam im robić konkurencję? A po co?

qubus pionWycofuję się na razie z wielkomocarstwowych planów, że „Scena Ballada” będzie organizować koncerty różnym przedstawicielom gatunku „ballady folkowe” w Polsce. Obecnie „Scena Ballada” to jest wspólna nazwa cyklu koncertów Pawła Orkisza, jeśli gdziekolwiek, w jakimś miejscu publiczność zechce regularnie, częściej niż raz w roku słuchać moich koncertów i śpiewać razem ze mną. O rozwoju tego projektu w kierunku pierwotnej wizji na razie nie warto nawet wspominać, choć w przyszłości - niewykluczone.
* * *
A mnie zostanie więcej czasu na osobistą twórczość, bo coś mi się zdaje, że zaczynam odczuwać „ssanie w dołku”, głód, pragnienie tworzenia, taki charakterystyczny stan, w którym najlepiej mi się pracuje, pisze i komponuje.

Kraków, 28 lutego 2013
foto:  Piotr Sieprawski i SEP 2013

Poprzedni artykuł

2017, 2016, rok 2015, rok 2014
2013, rok 2012, rok 2011
rok 2010, rok 2009