2013 PO kapitan

Orkisz nad Jez. Solińskim - jesień 2013

Nie wiem, co mam Wam napisać… Jestem w trakcie realizacji kilku prac i projektów, których efektów długo jeszcze nie będzie widać, wokół mnie różne zawieruchy, a świat po prostu nie bardzo mi się podoba.
* * *
Najpierw zaproszenia:
- Krakusów zapraszam na koncerty kameralne do Kurantów, zwłaszcza jednak do NCK na koncert „Pieśni autorskie” – 6 XI br.
Dla mnie to rzadkość, gdy śpiewam wyłącznie swoje piosenki. To tak jakbym pokazywał Wam mój świat, wprawdzie nie obecny, bo głównie ten sprzed kilkunastu, czasem kilkudziesięciu lat, z okresu kiedy te pieśni powstawały, ale zawsze jednak mój, mój własny. Zaśpiewam utwory z przygotowywanej płyty „Ślubny walc”, a także kilka przygotowywanych na koncert pamięci Przemysława Gintrowskiego. Zaspiewam taki w Chorzowie, w CHCK, 13 grudnia br.

- Warszawiaków zapraszam na zbliżający się koncert „Jesienna zaduma”, podczas którego zaśpiewamy najpiękniejsze polskie ballady o jesieni – 5 XI br. (A w górach nie ma już nikogo, Po Beskidzie błądzi jesień, Pusto w Gorcach, ale także Blues o starych sąsiadach, Włóczyperon, Balladę o krzyżowcu, Gdy mnie kochać przestaniesz, Dopala się świeca, Usiądź tu obok mnie przy stole… tytułowa Jesienna zaduma i coś mojego).

- Łódzkich fanów zapraszam na koncert pieśni Leonarda Cohena w moim wykonaniu, w Pubie Keja – 8 XI br.

- Wcześniej będę kolejny raz w Jarosławiu (18 X), Koszalinie (24 X) i Dębicy (28 X).

Niby tego sporo, ale w gruncie rzeczy nie tak znowu dużo. W sam raz, żeby tu i tam odpocząć, zatrzymać się na chwilę, popracować nad kolejnymi piosenkami i projektami.
Grudzień mamy na razie jakoś dziwnie pusty, jesteśmy więc do Państwa usług, oczekujemy na propozycje i zaproszenia
Mrugnięcie.
Pewnie wkrótce to się zmieni, bo np. w styczniu już mamy zaplanowanych kilka ciekawych koncertów, o których później.
* * *
2013 zespol JB
Pozwólcie, że podzielę się z Wami moim niepokojem i złością.
Drażni mnie upolitycznienie wszystkiego w naszym życiu. Złości mnie świat, w którym nie liczą się już idee, prawda, racje. Liczą się koterie i polityka. Ta polityka, z której ja i Ty mamy tyle co… no właśnie, ile? Moim zdaniem, nic nie mamy!! Albo bardzo niewiele.
Nasza wewnętrzna, polska polityka nas prawie nie dotyczy, nie dotyka, nie wpływa na nasze życie, ale tak się porobiło, że na wszystko patrzymy przez jej pryzmat. Otumanieni jesteśmy przez media, przez celebrytów, czy co? Sami się mamimy, że w politycznym świecie żyjemy??

Może powiem to inaczej. Dotyka i decydujący wpływ na nasze losy ma wielka, międzynarodowa polityka, na którą my z kolei wpływ mamy żaden. Losy całych pokoleń i milionów ludzi zależą od tego, czy gdzieś urodzi się jakiś Stalin, albo Hitler, czy może nasz kontynent postanowią opanować jacyś kolonizatorzy, albo Unia Europejska zechce się rozszerzać…

Ale już taka nasza, mała, polska polityka ma naprawdę znikomy wpływ na nasze życie. Polska, która w 2004 roku weszła na Unii Europejskiej, skazana była już wtedy na ok. 20 lat przyspieszonego rozwoju gospodarczego, wzrost dobrobytu, znaczną poprawę infrastruktury, utratę części suwerenności w stanowieniu prawa i emigrację całych grup społecznych w celach zarobkowych.
Czy rządzą krajem postkomuniści, czy platformersi, czy pisowcy, to zasadniczo nie zmienia naszych losów, no chyba, że ktoś akurat pełni jakąś funkcję z partyjnego nadania. Ale cała reszta żyje spokojnie i bez żadnego prawie wpływu polityki. Problematyczne jest tylko tempo rozwoju i sposób radzenia sobie z różnymi wewnętrznymi napięciami.
Ale jest dobrze. Jest pokój, jest praca, jest rozwój. Bo musi być!!

To dlaczego nie możemy odetchnąć od polityki?

Weźmy ostatnie referendum w Warszawie.
Czego ono dotyczyło? Myślałem, ze tego czy Hanna GW jest dobrym gospodarzem, tak? No to czemu przed referendum słychać było dyskusje o wszystkim, tylko nie o tym, czy dobrze rządzi stolicą? Chciałbym słyszeć spierających się urzędników, architektów, szefów firm. Jedni by powiedzieli:

- Jest dobrym gospodarzem, bo…
Inni by zaprzeczali:
- Rządzi źle, bo…
To wprawdzie niełatwe, znaleźć fachowców, ludzi kompetentnych, którzy nie boją się powiedzieć tego co myślą. Ale dobra robota dziennikarska na tym właśnie polegać powinna.
Łatwiej jest jednak inaczej, bęc, zaprosić do studia dyżurnych polityków i komentatorów politycznych. I robi się bajzel. Robi się upierdliwa pyskówka, z której nic nie wynika, poza śliną. Dwubiegunowość.

Całe nasze życie społeczne, cała przestrzeń publiczna zrobiła się nagle dwubiegunowa. Wszystko jest już nawet nie czarne, albo białe. Wszystko jest albo platformerskie, albo pisowskie.
Wolałbym, żeby w referendum warszawskim ludzie ocenili, czy HGW jest dobrym gospodarzem. A nikogo to chyba nie interesowało. Biurokracja w stolicy kwitnie, koterie się pasą, urzędnicy są zaharowani nie tym, co trzeba, drogi zapchane, czas ucieka, najlepsze lata i szanse na inwestycje są marnotrawione. Ale nie, nikt nie dba o sedno sprawy. Dyskusje się toczą wokół kaczora Donalda i kaczora Kaczora. Dobry jest nasz, a zły jest obcy.

Od 2004 roku jesteśmy w Unii Europejskiej. Dla Polski i Polaków, to jest taki ogromny skok cywilizacyjny, taki zastrzyk nowych idei, dostęp do technologii i kasy, że choćby rządzili nami Kowalscy z Pułtuska, to kraj się będzie rozwijał, a ludzie będą się bogacić. Ciut wolniej, albo ciut szybciej.

Dlatego – wreszcie!!! – stać nas na komfort bycia sobą. Na zajęcie się sednem spraw. Trzeba tylko w to uwierzyć. Pomyślmy o sednie, o celu, niech referendum będzie referendum, śledztwo śledztwem, a podłość podłością. Pomyślmy po co tu jesteśmy i do czego dążymy!!!
Mamy ten komfort, że możemy, naprawdę możemy.
Olać całą tę politykę, bijatykę, naparzanie się chłopców w garniturkach i ich klakierów.

Jesień była taka piękna, jak rzadko kiedy.

Życie jest takie krótkie. Nie warto go marnotrawić na kłótnie i zwady.
A zwłaszcza na okłamywanie siebie i innych.

A ja sobie i Wam śpiewać będę najpiękniejsze polskie ballady o jesieni.
2013 tecza

Paweł Orkisz
Kraków, 16 X 2013
foto:  Marek Sendek

PS. Śliczną i bardzo oryginalną fotkę otrzymałem z Wrocławia, od p. Agaty Kruczek, wraz z krótkim listem:
Dziś uśmiechnęło się do mnie kolorowo Niebo. Na spacerze w parku z Natalką usłyszałyśmy samolot i popatrzyłyśmy w górę, i jakaż była moja radość, gdy zobaczyłam zjawisko halo :)". Udało mi się złapać chwilę, przesyłam w załączeniu zdjęcie. (...)
W 1997 roku był we Wrocławiu Kongres Eucharystyczny. W Boże Ciało pojechaliśmy z Bratem na wielką barwną procesję w ramach tego Kongresu. W pewnym momencie ludzie zaczęli patrzeć w górę, a ja wtedy powiedziałam do Mateusza coś w stylu:
Phi, ale zachowania grupowe: jedna osoba popatrzyła w górę i od razu wszyscy patrzą". Więc ambitnie nie popatrzyliśmy. Zabawa w indywidualności okazała się strasznie głupia, bo się okazało, że w górze jest zjawisko halo i to takie z prawdziwego zdarzenia. No, niestety, przepadło :( Czasem jednak warto popatrzeć tam, gdzie wszyscy... W każdym razie od tamtego czasu bardzo chciałam zobaczyć to zjawisko. I dziś się udało. Ta cała sytuacja jest dla mnie jednym wielkim uśmiechem, bo nie dość, że tęcza ma uśmiechnięty kształt to jeszcze ten samolot, który był takim właśnie halo, tu Niebo :)"Gratuluję i dziękuję, Pani Agato!
Życzę Pani - i Państwu!! - więcej takich uśmiechów Nieba...

Poprzednio pisałem:
rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009