Nowohuckie Centrum Kultury, 8 maja 2013
Tak łatwo sami sie zadręczamy! Jechałem niedawno z młodym małżeństwem samochodem, w mieście, więc prędkość nie była duża, a obok, alejką, ze swoim chłopakiem szła dziewczyna, chyba młoda, bo twarzy jednak nie widziałem. Ubrana skąpo i wyzywająco, dość głupio zresztą, bo nogi miała jak serdelki. Mój towarzysz podróży zatrzymał na niej wzrok trochę dłużej, a młoda żona zrobiła mu awanturkę. Przy mnie. Była zazdrosna o jego spojrzenie… Włosy mi dęba stanęły, coś bąknąłem o tym, że i ja popatrzyłem na to „zjawisko” trochę dłużej i wcale nie z aprobatą, ale niewiele to chyba dało. Zrobiło mi się smutno, bo przecież szkoda czasu, szkoda życia na takie kłótnie i nieporozumienia.
Spokojnie, chciałoby się niekiedy rzec, to tylko… młodość, niedojrzałość. Kohelet nazwał to marnością. Spokojnie, nie warto się zadręczać!
To była myśl pierwsza.
Ta sytuacja przypomniała mi się, kiedy dziś w mojej ulubionej rubryce „Inteligentne życie” na www.deon.pl wpadł mi w oczy artykuł pt. „Facet nie potrafi nie patrzeć? ”.
Myśl druga jest inna, sięga do początków każdego związku..
Ci młodzi tak się wzajemnie zadręczają, bo nie potrafili dotąd wyraźnie zakreślić swoich obszarów autonomii. Są i muszą być takie rejony w życiu każdego z nas, takie obszary, w które nikt – nawet najlepsza żona i najlepszy mąż – nie ma prawa wchodzić.
On/Ona, nikt w ogóle, nie ma prawa przeglądać ci korespondencji, sprawdzać telefonu, ani przeszkadzać w pracy. Nikt nie ma prawa cię podejrzewać, obrzucać obelgami i epitetami. Nikt nie ma prawa zarzucać ci, że na kogoś popatrzyłeś. Bo są rzeczy silniejsze od twojej osobowości, charakteru, woli. Mam na myśli odruchy, pokusy. Odruchy się pojawiają niezależnie od ciebie, a pokusy będą nas kusić zawsze. Takie życie!
Musisz sobie z nimi poradzić, owszem, ale czasem to wymaga czasu i sporo pracy. Jeśli ktoś chce być przy tobie, to musi ci ufać. Jeśli ci nie ufa, to nie jest to tylko twój problem do przepracowania. Także jego! Także osoba, która nie ma zaufania, powinna pracować nad tym, żeby to zaufanie zdobyć, albo… odejść i nie zawracać ci więcej głowy.
Takie sceny, jak opisana na wstępie zniszczyć mogą każde szczęście i każdy związek.
Jeśli coś takiego się zdarzy, należy reagować natychmiast i stanowczo.
- Nie! Nie życzę sobie, to jest niedopuszczalne.
I nie powinno być przejścia nad tym do porządku dziennego.Taka sytuacja nie miała prawa się wydarzyć.Warto to zrobić na samym początku znajomości, lecz jeśli się tego nie zrobiło wcześniej, koniecznie trzeba to zrobić później, choćby i w małżeństwie.
Strasznie się boję o tych młodych.
Jaka szkoda, że takich rzeczy nikt nas nie uczy!
Nikt nas nie uczy wytyczania granic. Nikt nas nie uczy obrony tych granic. Nikt nam nie mówi, kiedy spokojnie, ale stanowczo powiedzieć „dość”!Jakoś nie przychodzi mi do głowy żadna piosenka na taki temat. Chyba, że „Ptak na drucie” Cohena...
Albo „Moja wolność” Georges’a Moustakiego, w tłumaczeniu Jonasza Kofty:
Moja wolności
Ja tak chroniłem cię
Najdroższy swój talizman
Moja wolności
Ty nauczyłaś mnie
Odchodzić jak mężczyzna
Byle stąd, byle gdzie
Wciąż oddalał się kres
Tej wędrówki przez czas
Tej wędrówki po nic
Jeszcze z tobą dzień być
W oczy wiatr - to twój znak
Moja wolności
Ja byłem cały twój
W moim samotnym gniewie
Moja wolności
Błazeński kładłem strój
By się nie wyrzec ciebie
Gonił mnie ludzki śmiech
Głupców złość, że z nich kpię
W tej wędrówce przez świat
Ja wiedziałem, w czym rzecz
Moja wolność zna mnie
Moja wolność mnie zna
Moja wolności
Kochałem siostrę twą
Na imię jej - samotność
Moja wolności
Rzucałem każdy ląd
Gdy tylko ktoś cię dotknął
Z głównych dróg zawsze w bok
Twoją ścieżkę gdzieś w mrok
Gdzie, już wiem, nie ma nic
Tylko płonący krzew
Tylko gorycz i gniew
Ale byłaś tam ty
Moja wolności
Zdradziłem podle cię
W wygodnej siedzę celi
Jaki to wstyd
Ty sama dobrze wiesz
Ale już na mnie nie licz
Wiem to, zostanę tu
Mam tu swój dach i stół
Inna tu ze mną jest
Kocham ją - ona mnie
Mocne drzwi, gruby mur
Sam oddałem jej klucz
Moja wolności - żegnaj!
Moja miłości - witaj!
* * *
Ale te dwie piosenki są smutne, a ja namawiam do spokojnego, ale stanowczego wytyczenia granic w każdej relacji, każdym związku.
Z ich obroną też powinno być stanowczo, ale już na pewno nie gorączkowo, nie emocjonalnie, nie nerwowo. Jeśli chcesz coś obronić, musisz zachować spokój, może czasem warto z czegoś ustąpić, poszukać kompromisu; musisz działać spokojnie, rozważnie…
Ale na pewno nie warto ani siebie, ani kogoś zadręczać.
Dzięki temu życie nasze powinno być piękniejsze. To przecież optymistyczne, czyż nie?
Paweł Orkisz
Kraków, 17 maja 2013
foto: Znakomite portrety każdego z nas podczas
koncertu w NCK, 8 maja 2013,
wykonał Adam Gryczyński - dziękujemy!
Poprzedni artykuł
rok 2014, rok 2013, rok 2012,
rok 2011, rok 2010, rok 2009