I jak tu się dziwić popularnosci piosenek żeglarskich? - kpt. Anrzej Brońka i młody :-)
Mój szanowny znajomy, prof. Jerzy Hausner, powiedział był niedawno w Krynicy (więcej), że jego zdaniem wkrótce czeka nas spowolnienie gospodarcze. Również dane statystyczne potwierdzają, że do Polski dotarł kryzys. Czyli zbliża się „kicha”, lata chude.
A ja zapytam: a jak może być inaczej? Banki – najbardziej zyskowna część gospodarki - sprzedane, sektor telekomunikacyjny sprzedany, nasze pieniądze emerytalne lądują z mocy prawa na kontach w OFE, zarządzanych przez zachodnich finansistów. Podwyżki opłat za gaz, prąd i wodę hamowane są wprawdzie przez urzędników, ale dostarczyciele tylko czekają, żeby nas nimi „zabić”.
Pieniądze unijne wykorzystywane są w kratkę, czasem z sensem, czasem bez, bo np. wybudowaliśmy ogromne i piękne stadiony, a teraz przez kolejne lata będziemy patrzeć jak niszczeją i będziemy co roku dopłacać do nich grube miliony.
Do d... z taką gospodarką!
Tak się nie zarządza Polską, tak się nie zarządza wspólnym dobrem, które powinno nam służyć przez lata!
Hausner: Na czym ma się opierać polski wzrost gospodarczy? W tej chwili mamy problemy ze zmniejszaniem się potencjału gospodarki i problemy ze strukturą wzrostu. Spada już spożycie zbiorowe, będzie spadało spożycie indywidualne, będą problemy z eksportem. Inwestycje publiczne osłabną, rosną jeszcze inwestycje prywatne, ale jak długo? Problemem jest poziom oszczędności krajowych. Nasz wzrost gospodarczy był głównie finansowany długiem, w znacznej mierze zagranicznym. Takiego modelu finansowania nie da się utrzymać. To są problemy w perspektywie najbliższych 5 lat...
Hausner był niegdyś politykiem, ale potem zbudował sobie bardzo solidną pozycję wśród polskich ekonomistów i funkcjonuje jako niezależny od bieżącej polityki ekspert. Skoro to wystąpienie nie jest koniunkturalne, warto się nad nim pochylić. Temat nie jest błahy, bo chodzi o nasz spokój i dobrobyt w najbliższych latach. Nie byłem w Krynicy, nie słuchałem, ale rozumiem, że jest to zapowiedź kryzysu, wyrażona językiem ekonomistów, na tyle delikatna, żeby nikomu się nie narazić.
Ale ja nie jestem ekonomistą, jestem praktykiem, a byłem dziennikarzem ekonomicznym, więc najbardziej lubiłem przekładać z języka ekonomicznego na moje, orkiszowe, przemielone, wyostrzone....
Skończył się chyba wokół nas i w naszych głowach etap chaotycznego wychodzenia z poprzedniego systemu, który był socgospodarką typu sowieckiego. Przez ostatnich 21 lat rozwijaliśmy się żywiołowo, czerpiąc z pokładów inwencji i przedsiębiorczości polskich obywateli, głównie małych i średnich przedsiębiorców. Korzystaliśmy też z różnicy cen pracy i mediów w krajach zachodnich i w Polsce, dzięki czemu wielkie koncerny lokowały u nas swoje fabryki. Ten etap się właśnie kończy, wraz ze wzrostem zarobków i kosztów pracy w Polsce do poziomu średniej europejskiej. Proste źródła wzrostu wyczerpują się.
Teraz trzeba zbudować solidny mechanizm funkcjonowania gospodarki, jeśli chcemy za kolejnych 20 lat ze spokojem spoglądać za siebie. Kolejne rządy popełniły i popełniają ogromne błędy w polityce gospodarczej, za namową zachodnich ekspertów, finansistów, wreszcie organów Unii Europejskiej.
Oto jakie, moim zdaniem, powinny być najważniejsze zasady polskiej polityki gospodarczej:
1. Niezależność myślenia
Trzeba sobie uświadomić, że polityka gospodarcza to nie jest zabawa w piaskownicy, ani działalność charytatywna. Tutaj nikt ci nie da wartościowej rady „za darmo”. Rady i sugestie przychodzące z zachodu, albo ze wschodu, zawsze podszyte będą tamtejszymi interesami.
I nie warto się dziwić, ani boczyć. Trzeba wypracować własną, niezależną politykę gospodarczą.
Na TU i na TERAZ.
2. Niezależność działania
Trzeba zbudować pewną niezależność prawną i instytucjonalną, swoją odrębność od UE. Prawo unijne i unijne instytucje działają w interesie wypasionych – po poprzednich, wielowiekowych rozbojach, podbojach i zdobyczach – społeczeństw zamożnych emerytów. Priorytetem w UE zawsze będzie wygoda starych Niemców, Francuzów i Anglików, którzy mają swoje zamożne miasta, posiadłości, zamki i firmy.
My nic nie mamy! My musimy się szybko rozwijać, musimy omijać bariery wzrostu i sprzyjać przedsiębiorczości, kapitałobiorcom, a nie kapitałodawcom.
3. Koniec wysprzedawania rodzinnych sreber! Koniec pospiesznej prywatyzacji.
Powszechnie wiadomo jak zyskowne jest pożyczanie pieniędzy, w ogóle usługi finansowe. Największym skandalem, wręcz zdradą interesu narodowego była pospieszna prywatyzacja sektora bankowego, a zwłaszcza banków z tzw. 9-tki, powstałej z rozbicia działalności NBP na początku lat 90. Pomysł sprzedania tych banków, a także banku Pekao SA i sporego pakietu akcji PZU SA uważam za decyzję najgorszą i najbardziej szkodliwą dla obecnych finansów państwa. Ech, ten Balcerowicz... Głupota, czy zdrada? Jeśli ktoś ma dojną krowę, albo kurę znoszącą złote jajka, to dlaczego ją miałby sprzedawać? Co to był za idiotyczny pomysł?
Gdyby nie to, gdybyśmy do budżetu państwa mogli dopisać co roku 60% zysku netto sektora bankowego, to bylibyśmy w zupełnie innym miejscu!
Warto teraz podjąć próbę odzyskania straconych pozycji w sektorze finansowym. Działalność bankową, detaliczną i korporacyjną, może podjąć przecież PZU SA i BGK SA. I co roku dywidenda do Skarbu Państwa.... Są jeszcze banki spółdzielcze, są SKOK-i, są... instrumenty polityki podatkowej.
Podkreślam: wszystko co mamy w gestii skarbu państwa, cały majątek narodowy, powinien pracować i przynosić zyski w długim okresie. Trzeba koniecznie zmienić sposób myślenia o zarządzaniu majątkiem państwowym i wyrzucić z niego dogmat o koniecznych wpływach z prywatyzacji!!!
4. Służba Cywilna
Żeby skutecznie zarządzać państwem i majątkiem państwowym, należy wrócić do koncepcji Służby Cywilnej w administracji i w gospodarce. Trzeba wyraźnie oddzielić stanowiska polityczne, których obsada zmienia się wraz z wyborami, od tych niezmienialnych z powodów politycznych, lecz obsadzanych w konkursach i w wyniku rozstrzygnięć merytorycznych przez ciała niepolityczne.
Reasumując: trzeba rozpocząć grę nie tylko z Unią Europejską, ale i z całym światem, o polski interes ekonomiczny, o możliwość korzystania z instrumentów, jakie daje nam przynależność do struktur europejskich, ale na własnych, korzystnych dla nas zasadach.
Jesteśmy dużym krajem, o sporym potencjale wiedzy i doświadczeń ekonomicznych.
Może nam się udać.
* * *
Do udziału w najbliższym Kurantowym spotkaniu żeglarskim zaprosiłem kpt. Andrzeja Brońkę, znakomicie śpiewającego żeglarza, naszego kolegę i uczestnika kilku już naszych wieczorów szantowych.
Andrzej wynajmuje się jako kapitan do poprowadzenia rejsów na ciepłych morzach, na obrzydliwie luksusowych jachtach. Poprosiłem Andrzeja o kilka zdjęć, przysłał mi cztery.
Obejrzałem ze spokojem, ale i z pewnym współczuciem.
Taki Andrzej to ma ciężkie życie...
Musi pić piwo, albo i whisky, śpiewać wieczorami pod rozgwieżdżonym niebem gdzieś na Kanarach, Bahamach, albo Karaibach. A tam piasek biały, ciepła woda, opary miękkich narkotyków, reggae, kojąca muzyka, spragnione kobiety... oczywiście, śpiewu Andrzeja.
Bo Andrzej ma piękny, męski głos, a że śpiewał kiedyś jako solista w "Słowiankach", więc umiejętności i doświadczenie też niemałe...
Nie opływa Hornu, unika wrażeń ekstremalnych, ryczących dwudziestek
i czterdziestek, siedzi sobie za sterem
i... czasem do mnie dzwoni.
- Nuda mówi, rutyna, ciepełko, siedzimy tak sobie, pływamy, pijemy,..., nic się nie dzieje!
- Czasem dmuchnie, przechył jakiś się trafi.
- Szkoda, że Ciebie tu, Pawle, nie ma...
Andrzeju, głowa do góry!
W czwartek, 26 kwietnia, o 19.30, wszyscy spróbujemy Cię pocieszyć...
PS. Swoją drogą, na tych zdjęciach powaga, praca, zero zabawy... Hmm.
To ja tu wstawię "słoneczko"
Paweł Orkisz
Kraków, 19 kwietnia 2012
foto: archiwum kapitańskie
Poprzednio pisałem:
rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009