Dostałem zamówienie z Łodzi na koncert zatytułowany „4 kultury w balladach". Nie było wyjścia, trzeba było nauczyć się przynajmniej kilku ballad niemieckich.
Najsensowniej było mi skończyć - zaczęte kiedyś - tłumaczenia pieśni Armina Bacha z norymberskiej grupy B3B1B, która odwiedziła nas w ub. roku w Niepołomicach. Armin jest reprezentantem czarnego humoru, czasem nawet wisielczego humoru.
Siegnąłem najpierw po „Cargo", którą sam Armin tytułował kiedyś „Schweine", czyli po prostu „Świnie".
Na pozór fajna, wesoła piosenka, śpiewana w stylu country, doskonała na Mrągowo. Ale przypomniałem sobie, że niedawno Niemcy przenosili swoją stolicę z Bonn do Berlina. Zrobiło się nagle politycznie i... z grubej rury!
CARGO
Zadzwonił do mnie szef, że zamówienie ma: d / d / d / d /
- „Wsiadaj bracie w ciężarówkę, bo klient nasz pan. C / C / d / d /
Najszybciej jak się da, przyjeżdżaj ty do Bonn, d / d / d / d /
ja tu czekam z zamówieniem, świnie tutaj są!“ C / C / d / d /
ref1. Wyruszam więc w tę ciemną noc, F / G / d / B /
przede mną drogi szmat! d / C / d / d /
Kilometry łykam wprost. F / G / d / B /
- Och, jak goni czas. d / C / d / d /
Dotarłem więc do Bonn, a szef, nerwowy coś,
mówi do mnie:– „Ładuj świnie, i nie marudź, bo
zamówienie to ważne, jasny gwint ,
Przyczepę pełną tłustych świń wieziesz nach Berlin“
Wyruszam więc w tę ciemną noc, przede mną drogi szmat!
Kilometry łykam wprost. - Och, jak goni czas.
Ref: Do Berlina, hej, do Berlina, ha! a / d / a / d /
Świnie wiozę do Berlina, prędko jak się da. C / C / d / d /
Drogowskazów sto, miga mi w oddali
O, cholera, co za pech! Za zakrętem stali!
Policjant grzecznie dość śmieje do mnie się:
„Dokąd to, panie kierowco, tak spieszymy się?“
Człowieku, puśćże mnie w tę noc, przede mną drogi szmat!
Wiozę świnie do stolicy, prędko jak się da..
Ref. Do Berlina, hej, do Berlina, ha!
Świnie jadą do stolicy, prędko jak się da.
Policjant mówi mi: -: „Tak, to inna rzecz,
Wieź pan świnie do stolicy, bo z nami będzie źle!“
Wyruszam znowu w tę zwariowaną noc.
Widzę już Berlina światła… Kawa, ciepły koc!
Tej nocy byłem królem szos, poza mną drogi szmat!
Kilometry połykałem. - Och, jak gonił czas.
Ref. Do Berlina, hej, do Berlina, ha!
Świnie jadą do stolicy, prędko jak się da.
Komórka dzwoni mi i słyszę szefa głos:
„Zamówienie skasowane, dzwonił właśnie ktoś.
Już nie chcą naszych świń, w stolicy nowy trynd,
Mają dosyć swoich, własnych, pierwszorzędnych świń.”
Wyruszam więc w tę ciemną noc, przede mną drogi szmat!
Kilometry łykam, lecz… teraz mam już czas.
Ref: Do Berlina świń już nie trzeba wieźć!
Mają dosyć swoich, własnych…
Trudno, zdarza się.
Oryginalny tekst znajdziecie u mnie w rozdziale "Tłumaczenia i interpretacje" - tutaj .
* * *
Z tłumaczeniem miałem jeden zasadniczy dylemat: przetłumaczyć to jako piosenkę niemieckiego kierowcy, w niemieckich realiach, czy wstawić jakieś polskie akcenty. Korciło mnie zrobić z tego piosenkę o polskim kierowcy wiozącym świnie do Warszawy.
Zwłaszcza, że bardzo łatwo byłoby zamienić na:
Ref. Do Warszawy, hej, do Warszawy, ha!
Świnie jadą do stolicy, prędko jak się da.
Albo przynajmniej w ostatnim refrenie zamienić Berlin na "stolicę":
Ref: Do stolicy świń już nie trzeba wieźć!
Mają dosyć swoich, własnych… Trudno, zdarza się.
Ale jestem z Krakowa, więc znowu byłoby, że my, krakusy, nie możemy przeboleć...
No, i poza tym znakomicie przyjęto nas ostatnio na pikniku rodzinnym w Parku Szczęśliwickim w Warszawie, a wkrótce będą kolejne zaproszenia... Niech więc będzie to piosenka wyłącznie o niemieckich świniach.
Kraków, 18 września 2011
Poprzednio pisałem:
rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009