2011.wolamichowa1
Świat jest kolorowy, wielobarwny i wielowątkowy, a każdy z kolorów ma wiele odcieni. W efekcie rzeczywistość jawi się nam przed oczami na tysiąc sposobów. W tej feerii barw i odcieni prawie każdy może wypatrzeć coś nowego, innego, co tylko jemu rzuciło się w oczy, co przykuło akurat jego wzrok i uwagę.
Dlatego warto czasami zredukować ten widzialny świat do dwóch barw, poprzestać na chwilę na czarnobiałym widzeniu, żeby łatwiej dostrzec główne kształty i kontury, skupić się na tym co jasne, a co po prostu ciemne. Wiedzą o tym współcześnie także artyści, fotograficy, którzy – mimo istnienia doskonałych technik wielobarwnej fotografii – lubią sięgać po taki czarnobiały środek ekspresji artystycznej.

2011.wolamichowa2
Ja też mam kilka czarnobiałych uwag:
1. Gram
dzisiaj w Kurantach koncert pieśni Leonarda Cohena.
Jeśli gram akurat dziś – a gram w Kurantach co dwa tygodnie, mając w repertuarze ok. 10 różnych spektakli – to znaczy, że w Krakowie nie zagram Cohena przez najbliższe co najmniej 3 miesiące... Jeśli chce ktoś posłuchać tych songów – rzadka okazja.

2011 12.oslawa1

2. Kampania wyborcza i dyskusje o kryzysie finansowym w Europie. Pozwólcie, że dołożę swoje 3 grosze.

Już pojawiają się głosy, że - w celu uniknięcia kryzysu - trzeba będzie z budżetów państw europejskich wydać sporo miliardów euro na ratowanie systemu bankowego, który może ponieść ogromne straty na inwestycjach w Grecji, Portugalii, Włoszech, Hiszpanii, Irlandii…Niech was, politycy, ręka Boska broni przed takimi pomysłami. Nie wolno! Nie w Europie!
Pożyczanie pieniędzy to biznes, a w każdym biznesie najzdrowsze są ryzyko i konkurencja. Źle „bankierze” zainwestowałeś – tracisz, bankrutujesz, znikasz z rynku. Tak musi być!
Politycy i media w USA ogromne dotacje dla banków tłumaczyli koniecznością ich „ratowania”, bo brak sprawnego systemu finansowania uderzyłby w cały system gospodarczy.
To zarazem prawda i wierutne kłamstwo. Prawda, bo sprawny system dopływu kapitału obrotowego jest konieczny, o czym wie każdy przedsiębiorca. Kłamstwo, bo w tym celu wcale nie trzeba „ratować” upadających banków; można dość szybko uruchomić system pozabankowych kredytów rządowych. Wprawdzie państwo nie jest od pożyczania pieniędzy firmom i przedsiębiorstwom, ale może te funkcje spełnić w wyjątkowych okolicznościach. Np. poprzez swoje agencje, czy instytucje, takie jak bank centralny, albo bank państwowy, a takim jest w Polsce np. Bank Gospodarstwa Krajowego.
Trzeba uważnie przyglądać się kto plecie takie androny i pomijać ich przy kolejnych wyborach.

Ważny problem: czy światem rządzą politycy, czy finansiści, przedstawił M. Sutowski (tutaj ), warto chwilę poczytać, choć to lewicowiec. Wiele spostrzeżeń i zero recept, ale ciekawe.
dzwon wilamichowa
3. UE - święta krowa? Unię trzeba kształtować – to także nasze zadanie!

Dość często w mediach, albo w dyskusjach, przy różnych okazjach słyszymy: dyrektywy Unii są takie, albo inne, obowiązuje nas to, albo tamto. Guzik prawda! Nie wolno tak myślać,nie wolno na tym poprzestawać.
Prawdą jest, że musimy szanować dyrektywy europejskie, skoro weszliśmy w ten konglomerat. Nie wolno jednak bać się mówić własnym głosem, zwłaszcza wszędzie tam, gdzie prawo europejskie dopuszcza lokalne rozwiązania różne od reszty krajów europejskich. Jeśli chcemy inaczej, to róbmy inaczej. Postępujmy po swojemu. Nie jesteśmy od nich głupsi, ani gorsi. Powiedziałbym nawet: wprost przeciwnie!
Po drugie, namawiajmy innych, żeby przejmowali nasze rozwiązania. Wpychajmy swoich ludzi do różnych europejskich instytucji, również tych kreujących prawo i praktykę. Stwórzmy swoją wizję zjednoczonej Europy i próbujmy do niej przekonać innych! Nawet nie macie pojęcia jak często społeczeństwa zachodnie czują się zagubione, niepewne swoich racji! 

Unia się kształtuje, Unia się tworzy. Nie bójmy się ją współtworzyć, kreować. Jeśli coś się tworzy, to właśnie teraz można ugrać jak najwięcej. Ach, jak mi żal, że ta polska prezydencja w kontekście naszego wkładu i pomysłu na Europę - to czas zupełnie stracony.
2011 12.oslawa2
4. A jednak… Bieszczady!
Wszystkie poważne, nawet śmiertelnie poważne sprawy bledną przy cudzie, jakim jest przyroda. Zwłaszcza tam, gdzie nie zniszczyła jej ręka ludzka, gdzie człowiek o niej zapomniał, gdzie – choćby ze względów politycznych, jak w Bieszczadach – pozwolił jej poszaleć, zarosnąć wszystko, zadrzewić, zakrzewić i zazielenić ślady ludzkiej bytności. W takiej Woli Michowej mieszkało ponoć przed wojna ponad 1000 osób, a teraz jest raptem 14 domów. Balnica była dużą wsią, a teraz… jej w ogóle nie ma, została jednak kapliczka w środku lasu, bo znalazł się taki Kiju (Wojtek Gosztyła), który uparł się, że ją odbuduje i zaopiekuje.

Jest Osława, rzeka-marzenie. Krystalicznie czysta, lśniąca w słońcu jak uśmiech Pana Boga.

Jest Opera Górska, gdzie śpiewa się i śpiewa, i nie chce się kończyć, a śpiewać można wszystko, co dusza wspomni. Co z tego, że jej deski pokrywa stary dywan, a inspicjentem jest stary wiąz, albo inna lipa?

Będziemy tam jeszcze nieraz wracać…, choćby i w snach!
Białoczarnych.

wolamichowa3
* * *
kosciolek wolamichowa

Kraków, 8 września 2011

fotografie pochodzą z naszego koncertu w Woli Michowej k. Komańczy, w ostatni weeked sierpnia
Autorzy - malarze: Iza Kita i Rafał Stępniak (ich także znajdziecie na tych zdjęciach; Rafał jest autorem kopii obrazu MB Częstochowskiej w ołtarzu kościółka w Woli Michowej)

Poprzednio pisałem:

rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009