Postanowiłem nie pisać kilku artykułów w jednym i publikować raczej częściej, ale teksty jednorodne. No i przeciąłem poprzedni mój wstęp na dwa.
Początek tego wpisu znajdziecie w artykule: "Dylemat: artyzm czy akceptacja?" .
Mrugnięcie

* * *
2011.koszalin kolor
Po naszym czerwcowym koncercie w tamtejszym Teatrze Dialog red. Izabela Nowak napisała recenzję i opublikowała ją w lokalnym, społeczno-kulturalnym "Miesięczniku". Niedawno dotarł do nas ten numer i pomyślałem, że może zechcecie przeczytać jej relację w całości. Prawie, bo... wyciąłem kilka komplementów :-)))
Plastyczność opisu, konkrety i cytaty, pozwolą Wam przenieść się na moment w tamten wieczór...


   16 czerwca 2011 w koszalińskim Teatrze Propozycji „Dialog” z koncertem „Słoneczne pieśni” wystąpił pieśniarz, poeta i kompozytor Paweł ORKISZ z Krakowa, jeden czołowych przedstawicieli nurtu ambitnej piosenki literackiej. Przed kilkoma laty zauroczył koszalińską publiczność swoim talentem, wrażliwością, sceniczną ekspresją i pięknym głosem o niepowtarzalnej barwie. (...) W czerwcowy wieczór Paweł Orkisz zaprosił słuchaczy do udziału w śpiewanym misterium na cześć słońca.
     Za początek swojej twórczej drogi Paweł Orkisz uznaje rok 1977. Minione lata przyniosły mu popularność, uznanie i wielką sympatię publiczności, nagrody na prestiżowych festiwalach i kilkanaście płyt kompaktowych. Artystyczną osobowość i własny, kreowany muzyką i poezją świat Pawła Orkisza ukształtowały światopoglądowe poszukiwania i fascynacja najbardziej znaczącymi zjawiskami muzycznymi XX wieku. Wśród swoich mistrzów artysta wymienia Leonarda Cohena, urzekającego mistyką i dotykającego uniwersalnych tematów związanych z miłością, samotnością, absolutem, przemijaniem, życiem i śmiercią. Równie ważna jest dla Pawła Orkisza fascynacja kulturą rosyjską, jej pięknem, szczerością i czystością oraz zauroczenie muzyką Romów i jej legendą zrodzoną z poczucia wolności, niezależności i z wierności tradycji. Jak się okazało, źródłem inspiracji dla krakowskiego artysty jest również słońce.
     W poezji i w pieśniach słońce zawsze jest metaforą dobra, ciepła, delikatności i miłości – zapowiedział swój koncert Paweł Orkisz. – Słońce jest jak najlepszy, niecierpliwie wyczekiwany gość, więc jak tu się dziwić, że hymny na cześć słońca pisali i starożytni poeci, i święty Franciszek, i Krzysztof Kamil Baczyński, i Edward Stachura...

    Zaśpiewam dzisiaj Państwu piosenki pozbierane na różnych szlakach letnich wędrówek, w których towarzyszył mi wiatr i roześmiane słońce, rozbawione snami o przygodzie. Na początek wyobraźmy sobie, że jesteśmy gdzieś w górach, lub nad morzem. Noc dobiega końca, niebo już się zaróżowiło, śpiewają ptaki…
    Muzyczną podróż po krainie pełnej słońca i miłości rozpoczął liryczny Poranek Janusza Strąkowskiego, a wkrótce – w pięknej piosence Janusza Sicińskiego Raj pojawił się „chłopak, co iskierki słońca w oczach miał, gdy dla niej swoje wiersze grał”. Łagodność i czułość nasycały prześliczną pieśń Na poduszkach moich dłoni, pochodzącą z pierwszej płyty Pawła Orkisza Ballady o miłości. Słońce zauroczyło także ukraińskiego poetę Wiktora Sosnorę, którego twórczość krakowski bard przypomniał w kompozycji Jeszcze dziesięć podaruj mi lat – byle w słońcu, w stepie pod wiatr…
Oczywiście, w koncercie nie mogło zabraknąć Glorii, prawdziwego hymnu na cześć słońca napisanego przez Edwarda Stachurę oraz erotyku Krzysztofa Kamila Baczyńskiego Miłość – słońce w ramionach. I chociaż w Nocy czerwcowej Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego słońce raczej nie świeciło, to ten zmysłowy utwór doskonale wpisał się w gorącą atmosferę zbliżającego się lata, którą artysta przywołał w swoich pieśniach. Paweł Orkisz zaśpiewał również swoje własne autorskie kompozycje. Publiczność zauroczył Ślubny walc, który artysta zadedykował swoim dzieciom oraz sześcioletniemu wnuczkowi. Usłyszeliśmy jeszcze nostalgiczną Przerwę w podróży, zabawne Słoneczko nasze i wiele innych, bardzo melodyjnych, nasyconych łagodnością piosenek, które ułożyły się w uroczą i pełną pozytywnych emocji muzyczną mozaikę, skłaniającą do optymistycznego spojrzenia na rozjaśniony letnim słońcem świat. W finale koncertu Paweł Orkisz przypominał Hallelujah, jedną z najpiękniejszych pieśni amerykańskiego barda Leonarda Cohena.
     Muzycznej uczcie, na którą zaprosił Paweł Orkisz, dodawały blasku oryginalne aranżacje oraz towarzyszący artyście znakomici instrumentaliści z Krakowa – Piotr Bzowski, Jarosław Miszczyk i Michał Rapka.
    Jesteśmy szczęściarzami, że żyjemy na ziemi, nad którą codziennie wstaje słońce – powiedział Paweł Orkisz, żegnając się z koszalińską publicznością. – Szczególnie wy, koszalinianie, macie bardzo wiele szczęścia! Mieszkacie przecież tak blisko morza, a właśnie nad morzem
wschód słońca bywa najpiękniejszy…
    
W czasach, gdy sztuka tak często szokuje, eksperymentuje, prowokuje i drażni, Paweł Orkisz poprzez swoje pieśni wybrane z myślą o „uspokojeniu, rozkołysaniu i rozmiłowaniu”, zabiera słuchaczy do pełnej delikatności i harmonii
Krainy Łagodności”, za którą wszyscy tęsknimy…"


Dziękujemy, pani Redaktor!
* * *
sulkowice turystyczne.06 gada

A na stronach www.andrychow.pl   nazwano mnie "superbardem".
Miło mi się zrobiło... Do tej pory chyba tylko nazwano mnie supertatą.  I to było największe wyróżnienie!
Chyba się starzeję :-)))))))))).


Kraków, 4 września 2011

fotografia Jarosław Skupień (www.kultura.andrychów.eu) - "Turystyczne śpiewogranie na beskidzkiej polanie w Sułkowicach-Łęgu"

Poprzednio pisałem:

rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009