morzabrzegmTęsknię za morzem i rozmową z nim. Z Nim...
Stąd to zdjęcie i mój wiersz.

Modlitwa żeglarska
sł.muz. Paweł Orkisz 

Jeżeli białych żagli blask
ku Tobie lecieć chce,
nie pozwól, dobry Panie, by
zaginął gdzieś we mgle.
 

ref.    Ląd to ląd, a morza brzeg
         piękniejszy jest niż sen...
         Mija wciąż za rokiem rok,
         a my wpatrzeni weń.
 

Jeśli żeglować dałeś nam
przez los, przez czas, przez mgłę,
na każdą chwilę dla nas miej
dobrego wiatru wiew.                          (ref.)
 

Jeżeli prawie w każdą noc
ku Tobie leci myśl,
dopłynąć daj gdzie wieczny port,
gdzie pokład Tobą lśni.                       (ref.)
 

Jeżeli morze wzywa nas
na dobre i na złe,
i jeśli w morzu jest nasz kres,
to morze Tobą jest.                              (ref.)
 

To jeden z takich wierszy, które same wyszły spod pióra, a potem człowiek chodzi i dziwi się: jakie to piękne! To ja napisałem? Jak to się stało, jak to wymyśliłem?
Otóż... nie wymyśliłem, bo czegoś takiego, jak "to coś" w czwartej zwrotce, nie da się wymyśleć. Przeciez ta jedna myśl: "morze Tobą jest..." otwiera ten tekst na inne rzeczywistości. Bo może wcale nie jest to już tylko modlitwa żeglarska, ale wręcz piosenka religijna, o "morzu Miłosierdzia Bożego"? Sprawdźcie sami, czy da się to tak odczytać.
Z drugiej strony, przecież nie uważam, że morze to Bóg! Co więc miałem na myśli? Sam nie wiem...
A wszystko dzięki tej jednej metaforze!
Natchnienie, coś nade mną, czy przypadkowe skojarzenie?

***

Wróciłem z dwóch spotkań z publicznością. Jakże innych.
"Malinowy Zdrój" w Solcu-Zdroju to wyspa dobrobytu na smutnej prowincjonalnej, nadnidziańskiej prowincji. Podziwiam rozmach, odwagę i biznesową skuteczność właścicieli hotelu (nawet nie wiem kto to). Żeby postawić na coś tak wytwornego w tych stronach!!?? Każdy rozsądny by im powiedział: niemożliwe! A jednak...
ponidzie 2009 03Przejeżdżając obok wstąpcie do Malinowego Zdroju, albo tylko zobaczcie te 200-300 najnowszych modeli samochodów na parkingu (pod koniec września!). Zagrałem skromnie i prawie anonimowo w ich kawiarni, w czyimś zastępstwie.
Nie czułem się źle, bo kiedy śpiewam, zawsze jestem sobą. To jednak nie mój świat. Znam go przecież..., skądinąd. Tacy jak ja wchodzą tam i wychodzą.

Ale zobaczyliśmy tam przepiękny zachód słońca, jaki można oglądać tylko nad morzem, albo w najbardziej czystych, nieskażonych okolicach.
Przedziwne Ponidzie... Wiem już, o czym śpiewał Bellon.

* * *
Białołęka to już było święto. Ludzie rozkochani w poezji, zasłuchani w pieśniach...
Dziękuję, Tolku.

Zapraszam na wspólne jesienno-ogniskowe pośpiewanie do Kurantów w Krakowie w czwartek.

W piątek nasycę oczy Beskidem Śląskim i zagram program "Jak cudnie!" (muzyczna terapia!) dla psychiatrów z całej Polski, którzy zjeżdżają się do Szczyrku - już w pełnym składzie i brzmieniu. 
Gdybym  kiedyś "odjechał", będą znajomości :-))))

Kraków, 21 września 2009
foto I. Drobotowicz-Orkisz

Poprzednio: rok 2009