sł. muz. Paweł Orkisz
Nagle stanąłem zdumiony, coś nagle mnie zaskoczyło;
daleko tak byłem od Ciebie, tak długo mnie z Tobą nie było.
Chodziłem po wertepach, błądziłem i tak myślałem:
to niemożliwe, byś jednak istniała.
I stoję tak zapatrzony, i stoję tak oniemiały,
i nic mnie prawie nie boli, i zasłuchałem się cały...
a Ty spośród jesieni wiosennie się do mnie uśmiechasz,
i nic nie mówisz... i czekasz.
To takie dziwne uczucie, to takie dziwne marzenie.
To chyba prawie współ-czucie, współ-trwanie, współ-zachwycenie.
Ten sam nam wiatr smakuje, ta sama nas woda boli,
ten sam nas ogień drażni ... i koi.
Na oczy, które nie widzą, na dłonie, które nie czują,
na serca, które nie słyszą, serca, co nie miłują...
połóż swe Słowo, Odwieczny, abyśmy byli skorzy
uwierzyć na nowo i ożyć.