Wróciliśmy z Bieszczad. Powiedzieć, że było super, to jakby nic nie powiedzieć.
Pogoda wyśmienita, starzy znajomi są jak wino, a nowi - tacy jak Adam Iwanicki (Szeptucha), Sebastian Skórka (Pod Caryńską), czy pp. Wronowscy (Bukowiec) - do schrupania. Wszystkiego nie da się opisać, więc kilka uwag.
1. Z dwóch dużych koncertów, które były solą tego wyjazdu, jeden się udał znakomicie (ten natchniony Bieszczadem), bo organizatorzy zadbali o dobre nagłośnienie. Już jak przyjechałem na pole namiotowe, to usłyszałem: - O nagłośnienie się nie martw, bo to robią fachowcy. Mogę tylko potwierdzić, choć ludzi nie znam.
Drugi duży koncert był totalnie nieudany, choć miejsce piękniejsze i bardziej wypasione: amfiteatr w Polańczyku. Mogło być bosko, bo ludzi pełno. a zgrzytało i sprzęgało wszystko przez pierwsze pół godziny i ostatnie 15 minut koncertu. Żadna przyjemność, ani dla wykonawców, ani dla publiczności. To trzeba po prostu zmienić, nie wolno oszczędzać na nagłośnieniu.
2. Sprawdzam mapę koncertową w Polsce i widzę, że jest ciągle wiele miejsc, gdzie ludzie chcą słuchać piosenek z tekstem, muzyki balladowej. Nie jest to Mrągowo, ani Koszalin, ale jest mnóstwo mniejszych, klimatycznych miejscowości, gdzie ludzie zbierają się setkami i nie jest to publiczność przypadkowa. W Bieszczadach np. co tydzień jest jakaś ciekawa impreza. Na pewno można połączyć wspaniały wypoczynek i fajne turystyczne zmęczenie z posłuchaniem ballad w najlepszym polskim wykonaniu. Np. w Cisnej jednego dnia zagraliśmy po sobie: Cisza Jak Ta, Paweł Orkisz i Bez Jacka. Kto chciał - odleciał!
3. Za to poziom konkursów - wszędzie nieciekawy. Tak jakby młodzi-zdolni zmienili styl i szukali swojego miejsca na mapie piosenkarskiej kraju głównie poprzez programy telewizyjne i gatunki bardziej medialne, choćby poprzez często wybierany język angielski. Chciałoby się złośliwie przyklasnąć: - Macie racje, młodzi Polacy. Od razu atakujcie rynki zagraniczne! W Anglii i w Stanach na pewno się wypromujecie, zwłaszcza zaraz po programie "Mali Giganci".
Cóż, jeśli nie będzie młodej-zdolnej konkurencji, to my, starzy-jarzy, jakoś... damy radę. :-)))
Będziemy mieli więcej pracy i słabszy oddech konkurencji na plecach. Ale będziemy pisać nowe piosenki, więc na pewno się nami nie znudzicie!
4. Powoli ruszamy z koncertami Kurantowymi. Na najbliższy, w czwartek, już nie ma biletów, więc chyba się za nami stęskniliście... Zapraszamy na kolejne koncerty: 3 i 17 września.
5. Pływało się, oj, pływało...
6. Trochę tylko się martwię, bo od zawsze próbuję łączyć odpoczynek walacyjny z pracą. Albo odwiedzać przyjaciół po drodze na koncert. Łączyć jedno z drugim. Chciałem np. zwiedzić Wrocław, przy okazji jesiennego festiwalu "Pieśniarze Niepokorni", na który się wybieramy 19 października br.
Ale teraz okazało się, ze jak prezydent Duda jeździł do Poznania na wykłady, to nie powinien przy okazji wykonywać obowiązków poselskich, spotykać się z ludźmi, negocjować itd. A jak jeździł w celach poselskich, to nie powinien wykładać, bo mu to właśnie zarzucił Newsweek, Lis i kompanija cała.
Jak jedno, to nie drugie. A ja myślałem, ze lepiej jedno przy drugim.
Od Dudy platformersi wymagają cudów i moralności nieskazitelnej, a że rząd jeździ za wielekroć większe pieniądze i bezczelnie robi sobie kampanię wyborczą za pieniądze rządowe, to ich nie oburza.
Nienawidzę tych, którzy nie widzą belek we własnym oku!
Oj, jak mnie to drażni! (Do wyborów jednak wytrzymam!)
Paweł Orkisz, 25 sierpnia 2015
foto: Marek Sendek
Poprzedni artykuł
rok 2015, rok 2014,
rok 2013, rok 2012,
rok 2011, rok 2010,
rok 2009