Ciemność w Tobie i we mnie

W głowie kołacze pytanie: dlaczego? 
Dlaczego Słowo Boże musi umrzeć, żeby potem zatriumfować i zmartwychwstać? 
Z powodu ciemności w Tobie i we mnie. 

Jezus powiedział: „Ja się po to narodziłem, po to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie”.
To musi być jakaś straszna prawda, jeśli dla niej ktokolwiek,
a zwłaszcza Syn Boży,
musi umrzeć.
Okrutna, straszna prawda.
O człowieku. 

Od kogo i od czego Jezus nas zbawił?
Czy nie od nas samych?
Czy nie taki jest sens zbawienia?
– zbawić nas od nas samych?
Od skutków naszych własnych decyzji, lęków, grzechów.
Od zniechęcenia, depresji, ostatecznego załamania,
rozżalenia i śmierci w nienawiści do wszystkiego i wszystkich. 
Przecież ludzie, którzy odrzucają Miłość, tak właśnie kończą.

Załóżmy, że Słowo Boże pojawi się na naszym świecie.
W tej, czy w innej postaci, w dowolnym czasie.
Pojawi się,
bez ognistej kuli wiszącej nad każdym miastem,
bez kamienia nad każdą głową.
Mądre, spokojne i cierpliwe.
Takie jak Miłość. 
Co z Nim zrobi człowiek? Jak zareagują ludzie, jako społeczność? 

Jedni zaczną go chwalić, uwielbiać szczerze,
inni będą zaciekawieni, a jeszcze inni…?
- Zaczną go badać, prześwietlać, poddawać w wątpliwość,
próbować skompromitować,
a w końcu jakieś grupy, których interesowi zagraża,
wydadzą na Nie wyrok.
I wyrok ten zostanie wykonany. 

To nie jest kwestia wiary.
Wiemy dobrze, że tak by się stało.
W dowolnym miejscu na Ziemi i w dowolnej epoce.
Taki jest człowiek. 

W człowieku jest ciemność i każdy z nas błądzi w ciemności,
dopóki nie zatęskni do światła. 

Bóg-Światłość wysłał do nas,
ludzi,
swoje Słowo.
Narodził się Człowiek,
Jezus mu było na imię.

Pozwolił się ukrzyżować.
Żeby człowiek zrozumiał, że jak wielkie w nim samym jest zło.
(*)
Że musi walczyć z samym sobą o to, by nie dać sie ogarnąć ciemności.
Żeby zrozumiał, że jest dzieckiem Miłości,
że nosi w sobie Jej obraz, Jej okruch.
Że ma Ją w sobie rozwijać.  

Za wielką, niewyobrażalną cenę zostaliśmy odkupieni.
Zbawieni od nas samych.   

Słowo Boże wydaje się martwe, kiedy bierzesz Je w twoje zimne dłonie,
kiedy wpada jedynie w twoje uszy,
kiedy przyglądasz mu się chłodnym rozumem,
przymierzasz do niego swoją naiwną logikę,
badasz przy użyciu swoich śmiesznych narzędzi.[1]  

A jednak Ono zmartwychwstanie,
bo niemożliwe jest, aby ciemność zapanowała nad Nim.

Ale co MY zrobimy z ciemnością,
która jest w tobie i we mnie? 

Jezu, Słowo Boga Najwyższego,
Dobra Nowino o Miłości Odwiecznej
– zmiłuj się nad nami.    



[1] (jeśli drażni Cię to lekceważenie dokonań ludzkości, wyobraź sobie te swoje wspaniałe narzędzia za lat - powiedzmy - pięćdziesiąt, w 2059)