Ostatni upadek człowieka

Słowo Boże – udręczone, umęczone, wyśmiane i oplute, cichnie, słabnie, ginie nam z oczu.
To już ostatni upadek, jeszcze tylko straszny finał
i skończy się to wszystko. 

Kiedy dzieje się tak w ludzkim życiu?
Wtedy, kiedy umiera ktoś kto dawno wyparł się Boga,
po wielekroć zaprzeczył dobru i miłości…
W jego sercu cały ocean złości, żalu, nienawiści do siebie i świata.
Jeszcze tylko straszny finał ...
Tu już nic się nie zmieni, bo i umierający nie chce, nie życzy sobie…
Trzeci upadek, upadek ostatni.  

- Dni człowieka są jak trawa – powie Kohelet.
To tylko jeden krótki obrót w kołowrocie wieczności. I już… czas na puentę.
Ale jaka może być puenta, gdy w sercu człowieka Słowo Boże upadło ostatecznie,
po stokroć skazane na śmierć?
A jednak puenta może być piękna. 

Trzeci upadek jest tajemnicą Boga i człowieka. 

Bo w sprawach życia i śmierci mało jest ludzkiej logiki.
Logiki tzw. „ludzkiej sprawiedliwości”: każdemu po równo, każdemu według zasług, urody, urodzenia, ilości dobrych czynów i uczynków…
Tu obowiązuje inna logika, logika wieczności, logika miłości.

W nieskończoności inne są prawa, inaczej biegnie czas.
Czy umiesz sprawić, aby zakwitł kwiat?
Czy umiesz zmienić ludzkie serce?
To potrafi tylko Miłość. 

Miłość jest jak olśnienie, jak nagłe rozwiązanie dręczącego problemu, 
jak wybuch, który wszystko zmienia,
jak przejście na inny wymiar. 
To dlatego finał, puenta każdego z nas może być piękna.
Każdego.
(*)

Nawet tych najgorszych, najsłabszych,
nawet tych, których czas dobiegł końca,
którzy nie wierzą. 

Bo co to znaczy: nie wierzą?
Nie wierzą w miłość?
Nie wierzą, że miłość istnieje w świecie, działa, prześwietla ludzi i sprawy – choćby tylko niektórych ludzi i niektóre sprawy? 
Nie wierzą, że taka miłość w świecie jest bita, lżona, udręczona do nieprzytomności, chwieje się, upada…, ale idzie, trwa? 

W to można nie wierzyć?
- To nie jest kwestia wiary.
To oczywistość.
To widać gołym okiem.
Miłość ISTNIEJE w świecie, działa, prześwietla ludzi i sprawy! - Choćby tylko niektórych ludzi i niektóre sprawy!
Czyjaś niewiara, upór, złość… nic tu nie zmieni.
Miłość w świecie często JEST bita, lżona, udręczona do nieprzytomności, chwieje się, upada…, ale idzie, trwa.
Wśród złości i nienawiści. 

Jak bardzo trzeba być upartym, żeby temu zaprzeczać?
Jak bardzo trzeba być zranionym, żeby trwać w takim uporze? 

Bywa, że zmieni czyjeś serce.
Idzie razem z nim do końca i czeka, czy w jakimś odruchu to serce nie wybuchnie, nie przejdzie w inny wymiar. 

Ostatni upadek pozostanie tajemnicą Boga i człowieka.