Nie śmiem Cię prosić, Mały Panie,
byś dla mnie w żłobie się położył,
kiedy sam stąpam po dywanie
mojego wieku - mej obroży. 

Nie śmiem na Ciebie podnieść oczu,
Maleńki, Wielki, Tajemniczy...
Na strunach deszczu dni przegrywam,
na palcach dni godziny liczę.

Nie śmiem do Ciebie z darem podejść,
nie umiem śpiewać „In excelsis ...”,
boś jest tak nagi, jak me życie,
w moją nieprawość zawinięty.

Nie śmiem i nawet tu uklęknąć,
bom sprzedał wszystko na bazarze.
W tawernie miasta wszystkom stracił,
więc nic dla Ciebie nie mam w darze...

*  *  *

Nie śmiem Cię prosić, byś mi ufał
- sam sobie dawno już nie wierzę.
Nie śmiem Cię prosić, tylko szepczę
„pomóż mi moje życie przeżyć”.