Ot, miasteczko, lasek, rzeczka... - pejzaż z Andersena.
Haftowaną mam chusteczkę, koło drogi chodzi lis,
zapłakane oczy dziewcząt, siwe włosy z kokardeczką,
tata w gaciach leci z teczką, stary niedźwiedź mocno śpi.
W klepsydrach wieków cicho miele się czas,
szaleni głupcy skaczą z wierzchołków drzew
i żeby człowiek nie mógł stwórcą się stać
wzrok odwracamy, kiedy budzi się dzień.
Na ulicach kosmonauci i złodzieje-policjanci,
w piaskownicy twarz ikony, Krzysio lali robi "uuu"...
Chodź, zabawmy się w doktora, bo kocica baaardzo chora.
Między alfą i omegą kilka spojrzeń w pusty dół.
Znów się struła papką-zdrapką jakaś stara prostytutka,
w polityce nie prostują, choć wyprostowali sny.
Zmarszczki strachu na skorupie, ciii! - rodzinny upiór tupie!
W ewidencji powiatowej jak byk stoi: trzeba żyć.