Nienawidzę was, szare koperty na wietrze,
bure kałduny pustki przyprószone wiarą.
Nienawidzę was, kamieniołomy smutku,
włóczędzy wystający nocami po barach.
Wasze małe łebki i głupawe życie,
chytre oczka zatrute jakimś tam sloganem,
drżące skrzydła wietrzące podmuch dobrobytu
w galopującej gruźlicy nad ranem.
Gorączce historii zawdzięczacie strój
i chore na samotność umieracie w tłumie.
Brudzicie moje palto, jak Samsona gnój,
zatruwacie myślami, po których się tonie.
Nienawidzę waszego gruchotu na Rynku.
Wasze ochrypłe gardła jak syk grzechotnika.
W was zdycha resztka wiary jak podarty strzęp
po którejś tam nocy zwleczony z siennika.
Nienawiścią się karmię i karmię marzenia
o waszej śmierci, krakowskie gołębie.
Nienawidzę was z całego serca - ja,
szary gołąb z Krakowa. Adres: Rynek 9.
*) Nienawiść do świata, do wszystkich ludzi... takich samych jak ja.