Bóg woła, a człowiek często nie słyszy. Albo słyszy, lecz nie wie co odpowiedzieć, więc milczy. Albo odpowiada: – Oto jestem, mów Panie, sługa Twój słucha. – jak Samuel.

Ta płyta jest zapisem moich muzycznych i artystycznych odpowiedzi, jakie przez lata przychodziły mi do głowy, zawsze kiedy słyszałem to wołanie. Mam bowiem to szczęście, że usłyszałem Jego wołanie skierowane do mnie, że potrafiłem zaakceptować i nazwać to wszystko, czego w życiu nie jestem w stanie ogarnąć rozumem.

Moja odpowiedź nie jest jakąś starannie przemyślaną, wypracowaną, jednorodną, konsekwentnie realizowaną w życiu odpowiedzią. Przypomina raczej spontaniczne, często beztroskie, lecz radosne, szczęśliwe odpowiadanie człowieka, którego w dzieciństwie obdarzono miłością, więc potrafi przyjmować miłość ot, tak po prostu, jako coś, co mu się chyba należy?! Trzeba jedynie tę miłość przekazywać dalej, i to staram się czynić.
Nie zamierzam przekonywać nikogo, ani tym bardziej siebie, że na wołanie Boga umiałem odpowiedzieć pięknie, godnie. - Nie. Dziś muszę wstydzić się wielu moich myśli i zachowań. Proszę o wybaczenie wszystkich, których skrzywdziłem lub nie dostrzegłem, bo… zawsze miałem słaby wzrok i często chodziłem z głową w chmurach.

Przez całe życie towarzyszył mi jednak podziw dla świata, ludzi, logiki zdarzeń, mądrości „losu”, podziw dla wielkich spraw Bożych.
Warto przyjąć tę zasadę, że w życiu najważniejsza jest miłość, i to nie miłość przyjmowana, lecz ta ofiarowywana komuś. Nie to, żeby być kochanym, ale żeby samemu KOCHAĆ!

Bo jeśli tak, to – zauważcie - każdy z nas jest tak samo bogaty, a świat jawi się jako sprawiedliwie i mądrze urządzony. Przecież każdy może kochać: dzieci, małżonka, ludzi, konie, psy, zwierzęta, jachty, pracę…! Zupełnie nieważne staje się to ile masz kasy, jakie wykształcenie, jak bardzo jesteś inteligentny…, a najważniejsze co masz w sercu, jak traktujesz ludzi?! - Jest to tak zwyczajne, że aż trywialne, a takie cudne, że aż cudowne. Wierzę w Jezusa Chrystusa, który tę zasadę objawił. Jest ona tak prosta, a taka niezwykła w ludzkim rozumieniu, że wierzę w jej boskie pochodzenie.  To jest ta Odwieczna Mądrość, którą wyznaję, Bóg-Miłość, któremu ufam.

Brak dowodów naukowych? – Gdybyśmy całą wiedzę dostępną człowiekowi przedstawili na osi współrzędnych, to w jakim punkcie jesteśmy? W okolicach  5, czy 50? Zgódźmy się jedynie, że przed nami jeszcze wiele, bardzo wiele! Z naszej obecnej pozycji, żądamy dowodu? A może jest tak, że dowodu stąd nigdy nie miało być widać? – Czy to nie bardziej sensowne, niż próba ogarnięcia nieskończoności narzędziami właściwymi dla jednego, bądź dwóch wymiarów?
Czasami zastanawiam się jak można tego nie widzieć? Jak można „wierzyć” w kwarki, czarne dziury i białe karły, pole magnetyczne i fale radiowe, a nie umieć założyć, że istnieje odwieczna energia, która jest Kimś, kto potrafi Planować, Myśleć i Kochać? Ja w każdym razie kiedyś tak założyłem i wtedy mnie olśniło: ależ  tak, to jest to, wszystko się układa w sensowną całość!
* * *

Dziękując wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tej płyty, myślę najpierw o muzykach, którzy uczynili z niej piękne dzieło, zachwycające mnie samego w wielu partiach solowych i dźwiękach towarzyszących tekstowi. Skrzy się wyobraźnia Artura Jurka, zachwyca delikatność akompaniamentu Jacka Ronkiewicza, w osłupienie wprawia partia basu Olka Rzepczyńskiego w psalmie „Dlaczego z dala stoisz, Panie?”. Dziękuję także Maćkowi Dombrowskiemu, Joasi Łakomskiej, Robertowi Klepaczowi i moim przyjaciołom z czasów studenckich: Ali, Olkowi i Wieśkowi. Mam nadzieję, że kiedyś z tą płytą staniemy przed Panem i każdy z nas powie: taki byłem, taki też byłem. No i zagramy, zaśpiewamy wspólnie tak, że niejednemu aniołowi zadrżą skrzydła!

Dziękuję o. Tomaszowi Pawłowskiemu OP, który mnie nauczył miłości do psalmów, i Markowi Skwarnickiemu, który wyraził zgodę na wykorzystanie psalmów w jego opracowaniu („Psalmy, kantyki” Znak 1976), łaskawie nie protestując zbyt głośno przed dość dowolnym wybieraniem wersów i fraz z tekstu jego oryginału. Dziękuję moim dzieciom i Żonie, z którymi wielokrotnie śpiewamy te melodie, zwłaszcza w drodze, w samochodzie, bo wtedy po prostu mamy czas dla siebie.

Dziękuję na końcu wszystkim tym, z którymi współpracowałem przy wydaniu tej płyty: Zosi i Januszowi Gawlinom – za wsparcie finansowe, Jarkowi Ziembli – za wielomiesięczną pracę przy układaniu dźwięków (która zaczęła się w studio Adama Przybyłowskiego jr. w Tczewie), Maćkowi Ziembli – za piękny projekt graficzny, Adamowi Ziemianinowi – za produkcję i wielu innym, których nie wymienię, bo trwałoby to zbyt długo.
To również Wasza płyta!

Paweł Orkisz
Kraków, 3 grudnia 2008