sł.muz. P. Orkisz
Budzi się świt, przypadkowy, kolejny nad Polską.
Opada mgła, nad doliną unosi się sen.
Potrzebny mit, by uklęknąć do polskiego różańca,
przesuwać w cień śmiech nieszczery i tani gniew.
Na oczy spadł blady promień, codzienny przyjaciel,
czai się już upieczony podstępny cios.
Gdy bierzesz w dłoń strzęp gazety zalany herbatą,
to jakby ktoś splamił papier głupawą grą.
Zdeptany bruk i nadzieja pod rękę z rozpaczą.
Smutek i strach, a gołębie wciąż szare jak sny.
Potrzebny mit. Jeśli chcesz, zaprowadzę Cię nocą...
zaspany ksiądz - pochylając się - powie Ci: idź.
Spójrz, coraz mniej niepokornych, gdy ciężar przygniata.
W te ramy wejdź, będzie prościej umierać i żyć.
Potrzebny mit, abym mógł Cię objąć jak brata.
Niestety, wiem, że do życia potrzebny jest mit.
Jeśli go masz, zwykły chleb mi mitem posmaruj.
Ja dam Ci swój ? przełamiemy na pół.
W głęboką noc niechaj mit się w sercach rozpala.
Potrzebny mit, by nie poddać się złu.
cała piosenka:
/ e / e / a / a / H7 / H7 / e / H7 /