(tytuł oryginału: Piesjenka o bumażnom saldatikie) 

Raz pewien żołnierz sobie zył,
odważny i zawzięty,
lecz cóż, zabawką tylko był,
z kartonu był wycięty. 

Choć zmieniać świat i zwalczać zło
niezmiennie był gotowy,
stał ciągle wśród zabawek, bo
był przecież papierowy. 

Wyzywał los, w pogardzie miał
tchórzliwych maruderów.
I "Ognia, ognia!" - ciągle łkał
choć przecież był z papieru.

I w ogień gotów był, jak w dym
pójść za was bez namowy,
i mieliśmy sto pociech z nim,
był przecież papierowy. 

I nie powierzał jemu sztab
tajemnic swych wojskowych.
A czemu tak? - A temu tak,
że był on papierowy. 

Niejeden wódz już w ogniu znikł,
niejeden szeregowy...
I poszedł w ogień, zginął w mig
żołnierzyk papierowy. 

tłum. Witold Dąbrowski  


wolno, na 4/4
wstęp          //: a / a / a / E7 / E7 / E7 / a ://
zwrotka        //: a / a / a / E7 / E7 / E7 / E7 / a ://
przerywnik            //: d / a / E7 / a :// x 2