2011.kuranty 2.12 po2Fajne uczucie: ja sobie śpię, żyję, robię swoje, spaceruję, nie bardzo martwię się o cokolwiek, a wszystko... samo się robi! Mrugnięcie

Nie martwię się o koncerty, ani o swoje płyty, ani nawet o promocję swojej twórczości, bo to ostatnio  samo się
jakoś toczy!
Moje piosenki puszczają jakieś radia, czasem nawet dość dziwne, ktoś komuś pokazuje moje piosenki, „zaraża Orkiszem”, księgarnie sprzedają moje płyty... w niewielkich ilościach, ale jednak! Nawet o koncerty nie muszę zabiegać. Nigdy nie jest tak, żeby nie mogło być lepiej, ale jesień 2011 jest ... szczodra. A może to taki etap życia, że zbiera
się owoce wieloletniej pracy?

Kiedy dzisiaj wspominam miesiące przed i miesiące po wprowadzeniu stanu wojennego, to... aż żal serce ściska. Toż to była bieda! Ordynarna, straszna bieda! A teraz? - Cud, miód i orzeszki...

Weźmy taki youtube..
Jeszcze 3 lata temu długo cieszyłem się, kiedy Marcin Urban wstawił do youtube.pl cztery
pierwsze moje piosenki. Teraz nie jestem w stanie nawet wszystkich obejrzeć, bo prawie każdy dzień przynosi coś nowego... Niekiedy mnie o tym zawiadamiacie, innym razem nic o tym nie wiem, a w sieci pojawiają się filmiki z Waszymi impresjami, ilustrowane moją muzyką.

I co mam powiedzieć ja, który przecież na swoich stronach nie zamieściłem w całości żadnej piosenki? – Uważałem, że jeśli ktoś chce wysłuchać całej piosenki, to może powinien kupić płytę... A tu na różnych portalach muzycznych są moje darmowe mp3, i na youtube, coraz więcej filmików z całymi piosenkami. Co robić?

Nic! Tej rzeki nie zatrzymam.
Mogę tylko prosić, żebyście unikali po prostu wstawiania piosenek do netu, bo co drugi (głupi)
to potrafi. Nazwałbym to może nawet formą kradzieży, jeśli tego ze mną nie uzgodnicie. Bierzecie moje utwory, do których ja mam wszelkie prawa i upubliczniacie je...

Jeśli już musicie, to postarajcie się ubogacić je jakimś pięknym obrazem, jakąś metaforą, stworzyć maleńką etiudę, tak jak zrobili to ostatnio autorzy filmików do piosenek:
- Modlitwa żeglarska - kanał: ausmiech
- Uliczny rock’n’roll - kanał: Zadymiarz88
- Okno - kanał: słodkowinna

Wzruszam się, kiedy widzę piękne zdjęcia i fragmenty nastrojowego filmu z Ziemi Świętej do słów "Modlitwy żeglarskiej".
Raduję się, kiedy ktoś pokazuje sceny ze stanu wojennego używając do tego mojego nagrania. Jest XXX-lecie jego wprowadzenia, ale na koncertach z tej okazji znowu zagrają gwiazdy i celebryci. Tylko Zadymiarz pamięta i - zapewne - chłopaki z Nowej Huty!

2011.kuranty 2.12 po3A już kompletnie mnie zaskoczyła słodkowinna, że zechciała pożegnać Adama Hanuszkiewicza słowami pieśni, napisanej po śmierci mojego przyjaciela. Ale od 4 grudnia br. jest tam już ponad 1250 wejść...

Jednak uwaga: warto ze mną uzgadniać opisy do tych filmów, żeby np. nie popełnić gafy wobec autorów niektórych z tych pieśni. Przecież nie wszystko, co śpiewam, jest mojego autorstwa.
Melodia „Modlitwy żeglarskiej” pochodzi z Irlandii, autorem „Ulicznego rock’n’rolla” jest Krzysztof Kowalski, a „Okno” to mój wiersz do pieśni Leonarda Cohena „The window”.

Tak uzgadnia ze mną opisy swoich filmików MrCzapon, któremu pozwalam od czasu do czasu sfilmować nasze koncerty w „Kurantach”. Ostatnio zamieścił na swoim kanale prawie cały mój solowy koncert z pieśniami Bułata Okudżawy ...

Obejrzyjcie i pośmiejcie się ze mnie! Zupełnie byłem rozkojarzony i nieporadny w tym solowym graniu, bo... chyba się odzwyczaiłem. Niekiedy nie ma się też po prostu dnia... Ale coś, co wczoraj mi się nie podobało, dziś mnie zauroczyło („Piosenka o Mozarcie”), więc jednak wyraziłem zgodę na opublikowanie tego koncertu, choć... sam na sobie wyżyłem się w opisach. Gdyby to ktoś inny był tak uszczypliwy, to mógłbym się wściec. A tak? – mnie samego to bawi...
Pewnie bym zrezygnował w ogóle z tej publikacji, gdyby nie to, że po poprzednim cyklu filmików MrCzapona, z mojego koncertu pieśni Wysockiego, dostałem z bardzo daleka, z zagranicy, podziękowanie, że ktoś mógł poczuć się tak, jak gdyby uczestniczył w całym moim koncercie...
Niesamowite, co potrafi youtube...
* * *

Na koniec jeszcze moje prywatne wspomnienie z 13 grudnia 1981 roku.
A właściwie elegia o mojej Matce.
To był ranek, kiedy wszyscy w Polsce zamarli, większość siedziała przerażona w domu, a nieliczni nieśmiało wystawiali nos na zewnątrz, żeby zobaczyć co się właściwie dzieje, a na ulicach patrole ZOMO maszerowały siódemkami, czołgi, psy (taka demonstracja siły)... i do tego mróz siarczysty. Co zrobiła pani Helenka Orkiszowa z dalekiej podbeskidzkiej wioski koło Andrychowa? Powiedziała mężowi: - Jadę po dzieci, niech się dzieje co chce!
Wyszła na dworzec autobusowy - okazało się, że część autobusów kursuje - wsiadła w ten jadący do Krakowa, by o 12.00 stanąć w drzwiach naszego maleńkiego pokoju w akademiku i powiedzieć: - Dzieci, na świecie wojna! Zbierajcie się, zabieram Was do domu.
Spakowaliśmy więc naszego półrocznego Piotrusia, najpotrzebniejsze rzeczy, i posłusznie ruszyli za Mamą na dworzec autobusowy, bo to był naprawdę najlepszy pomysł.
Kto pamięta tamten czas, wie ile dzielności trzeba było, żeby tak ruszyć w świat, moze nawet w środek jakiejś zawieruchy?!
Moja ś.p. Matka.
Miała wtedy dokładnie 56 lat.
Tyle, ile ja dziś.

PS. Oglądałem wczoraj program T. Lisa poświęcony stanowi wojennemu. Obrzydliwe!
Jak można tak brukać pamięć tamtego nieszczęścia? Niesiołowski, z jego obecnym słowotokiem i zaciekłością? Rozenek Urbanowy? Włodzimierz Czarzasty i jego śliskie interesy? - Jazda po bandzie na PiS-ie, np. porównywanie stanu wojennego z 2-letnim okresem rządów PiS.
Siedzą sobie chłopcy na ciepłych posadkach w telewizji i sobie jaja robią z naszej narodowej tragedii.
To było zaledwie 30 lat temu, dla większości z nas to trauma!
Słów mi brak.

fotografie: Jerzy Klasa

Paweł Orkisz
Kraków, 13 grudnia 2011

Poprzednio pisałem:
rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009