lopienka z gory
foto: Włodek Guliński, cerkiew w Łopience, niedziela, 14 sierpnia 2011

Organizatorzy Rozsypańca (d. Bieszczadzkie Anioły) organizują w niedzielę, o 12.00, msze święte w starej, odbudowanej cerkwi w Łopience. To w ogóle magiczne miejsce. Była tam kiedyś wieś, którą spalono i wysiedlono w ramach akcji "Wisła". Do tej pory nikt tam nie zechciał zamieszkać, ale jakimś "cudem" ktoś współcześnie postanowił odbudować starą cerkiew, więc stoi tam teraz pośród lasów, jak Feniks.

Zaproszono mnie, żebym wziął udział w tej mszy, ale że mszę oprawiali muzycznie Trapiści, więc w samej mszy nie udało mi się zagrać. Może i lepiej, bo dziwna to była msza, odarta z sacrum, zanurzona w tej pustce wokół, w ludzkiej bezmyślności i pogardzie dla Boga. Rozsypańcowa...


lopienka z gory frZaśpiewałem na koniec tylko dwie pieśni, dla ludzi, z którymi chciałbym się jeszcze nieraz spotkać, tam, czy tu, a może i na niebieskich połoninach.

Wielbimy (ps)...

Oto jestem, jeśli zechcesz...

Uniosłem ich serca trochę wyżej i... popędziliśmy z Piotrem Bzowskim do Łazów Biegonickich pod Nowy Sącz, gdzie zagrałem na wiejskim festynie, dla współczesnego "przekroju" polskiej wsi. Brrr...
A jednak miło wspominam to popołudnie. Cudna pogoda, świeża zieleń, serdeczność gospodarzy.

Pobujaliśmy w obłokach metafor i... znowu popędziliśmy  z Piotrem Bzowskim do Dołżycy k. Cisnej, na koncert finałowy Rozsypańca.
"Świat wg Nohavicy" zabrzmiał jak zwykle pięknie, bo koledzy zaśpiewali znakomicie, a zespół muzyczy tym razem napędzał znakomity perkusista Adam Lewandowski.
Szkoda tylko, ze publiczność się odrobinę ... rozsypała.

* * *

lopienka z ks piotrem
Są tacy "przyjaciele", którzy ładnie się uśmiechają, ale nie omieszkają ci przywalić, jak coś zrobisz źle. Albo kiedy coś wyjdzie krzywo. Nawet bez Twojej winy, bo np. niespodziewanie zamkną ci drogę na przejazd wyścigu kolarskiego.

Z jakąż lubością wbili we mnie zęby, kiedy spóźniłem się po tym szalonym dniu na ostatni koncert! Koncert był składankowy, więc po prostu zaśpiewałem te swoje dwie piosenki później. Byłem totalnie umordowany wariactwem całego dnia, rozdrażniony, wściekły, że zamiast odpoczywać w Bieszczadach, pędzimy cały dzień po krętych i dziurawych drogach na granicy bezpieczeństwa. -  "Nooo, jeszcze 10 minut i byś nie zdążył na zakończenie" - powiedział R. - "Na drugi raz nie bierz tylu chałtur" - skomentowała E.
A inni? - Inni przynoszą ci ciepły polar, żebyś nie zmarzł, albo częstują specjalnie dla Ciebie przywiezioną kiełbasą, pachnącą Bieszczadami. I raz jeszcze... rozsypańcowa szklanka okazała się od połowy pusta, ale do połowy pełna.

I raz jeszcze mam wybór... Mogę kląć na "przyjaciół", albo mogę się zagapić na serdeczność przyjaciół.
Ech, życie takie cudne...

* * *
W czwartek, 25.08, w Kurantach – Lato w balladach.
Wreszcie sobie pośpiewamy.

Potem
- "Pożegnanie lata" w Szczawie,
- "Turystyczne śpiewanie na beskidzkiej polanie" w Sułkowicach k. Andrychowa,
- odpust w Woli Michowej.

lopienka cerkiewJakoś ciągle wracam w te Bieszczady...


Kraków, 18 sierpnia 2011

Poprzednio pisałem:
rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009