martwa naturaNiedzielna uroczystość beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki była największym zwycięstwem Jego Matki.

Wyobrażacie sobie Jej rozpacz po stracie syna? Widziałem kilka matek, których dzieci umierały w różnych okolicznościach, wiem. Coś o tym wiem. Nieopisany żal, rozpacz, ból i często bunt. Dlaczego?
Matka księdza Jerzego była inna. Spokojna. Przyjmowała ciosy, jakby wpisane były w jej los, ale bez sprzeciwu, bez obrażania się na życie, bez wygrażania Bogu.
Teraz dożyła prawie 100 lat i doczekała ostatecznego potwierdzenia tego, że wspaniale wypełniła swój matczyny obowiązek.

Porównując "osiągnięcia życiowe" Piotrowskiego
i Popiełuszki, dwóch ludzi "aktywnie pracujących dla Polski" - bo przecież Piotrowskiemu i jego mocodawcom też ponoć chodziło o dobro społeczne - widać zasadniczą różnicę. Jeden na zawsze pozostanie symbolem zła, poplątania, słabości, grzechu i nienawiści, nawet dla swoich koleżków z SB.
Drugi pozostanie na zawsze jako wielka, uczciwa i szlachetna postać, wzór do naśladowania, którego kazania do dziś są czytane, a zdania wypowiedziane przez niego są wypisywane na transparentach.
Pierwszy co dzień karmił się jadem i cwaniactwem płynącym z ust koleżków i przełożonych, drugi - pokorą i radością płynącą z codziennej Komunii Świętej, pełnią obcowania z Bogiem, Stwórcą i Miłością.
Który z nich był szczęśliwszy?
(Matki Grzegorza Piotrowskiego telewizje litościwie nie pokazują. )

Matka księdza Jerzego, prawie stuletnia staruszka, pytana przez dziennikarzy:
- Czy Pani modli się do swojego syna?
Odpowiada:
- Nie do niego, ale za Jego pośrednictwem do Boga!
- A czy otrzymuje Pani dużo łask?
- Módlcie się i wy, to sami zobaczycie!
...
Pomijając fakt, że mogłaby przecież już być niedołężna pod każdym względem, te odpowiedzi pani Marianny Popiełuszko są tak łagodne, a jednocześnie tak mądre i mocne, jak tylko mogą być mądre i trafne ludzkie słowa!

Dzień wielkiego zwycięstwa tej Matki, dzień wielkiego triumfu jej zamordowanego Syna, nie jest wcale dniem jej triumfu. Ona jest sobą, mądrą i pokorną, prostą kobietą. Doczeka się jeszcze swojego triumfu. Sam Bóg będzie dla Niej Dniem Triumfu!

Módlmy się, to sami kiedyś to też zobaczymy!
* * *

Napisałem dawno temu wiersz o tym, że i ja jestem matką Śmiech 

Kiedy pomyślisz matka

zawsze kiedy pomyślisz matka
zaciśnij mocno zęby
żeby nie gadać po próżnicy

zawsze kiedy pomyślisz matka
pobiegnij nad rzekę
usiądź w cieniu ogromnego drzewa
i powtarzaj

to ja  to ja

to ja jestem matką
to ja będę - byłam - jestem matką
mężem ojcem matką
to na mnie czeka moje dziecko


jeżeli wtedy będziesz miał siłę wstać
pokłoń się drzewu ogromnemu trwaniem
i uśmiechnij się do rzeki
bo czysta jest woda
i drzewo trwaniem ogromne
a w człowieku jest ogień

zawsze kiedy pomyślisz matka
przypomnij sobie

to ja!


Kraków, 8 czerwca 2010r.

Poprzednio pisałem:

rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009