Olsztyńskie Spotkania Zamkowe „Śpiewajmy Poezję” to historia polskiej piosenki w jej poetyckim nurcie. W tym roku odbywały się po raz 36.
(2 razy 18 = chyba podwójna dojrzałość)

nycekspresjaByłem w tym roku gościem tego festiwalu, a wszedłem do niego tylnymi drzwiami, no bo nigdy nie zaproszono mnie tam z recitalem własnych pieśni, ani nawet pieśni Wysockiego, Okudżawy czy Cohena. Chyba nikt w Olsztynie w ogóle do ubiegłej soboty nie wiedział, że taki pieśniarz w Polsce jak Orkisz jest!  
A może mnie się tylko wydaje, że jestem i śpiewam poezję?
Dałem na stoisko z płytami kilka swoich płyt, m.in. „Dno serca”, „Fale nadziei” i jeszcze jakieś dwie inne. Sprzedała się jedna płyta! (słownie: jedna -„Przechyły”).
Nic, tylko się upić!

Tylne drzwi do Olsztyna otworzył mi Tolek Muracki, zapraszając do udziału w koncercie „Świat wg Nohavicy”. Przyjąłem to z radością, bo od dawna chciałem zobaczyć to miejsce, tych ludzi i tych wykonawców, poznać legendę Olsztyna.

Wyjechałem pełen rozmaitych wrażeń, głównie dobrych.
Wspomnę tylko, że rozczarował mnie koncert laureatów konkursu,
a zwłaszcza brak jakiejkolwiek indywidualności i nowości.
Te same piosenki, ten sam dość nudny styl, brak zadziorności. Nastroje i zachowanie tych dziewcząt jakby żywcem z późnego Gomułki, albo schyłkowego Gierka. Mam nadzieję, że ci młodzi nie czują się stratowani, zmiażdżeni siłą talentu Osieckiej, Leśmiana, Stachury i im podobnych. Dlaczego więc nie próbują wyjrzeć spoza nich? Nie bójcie się tworzyć własnego świata, wg własnych marzeń i piekna, które jest w Was samych!

Dziedziniec olsztyńskiego zamku jest znacznie mniejszy niż w Niepołomicach, otaczają go znacznie wyższe i mniej regularne mury. Taki trochę ponury, przytłaczający nastrój. W pierwszej chwili nawet zacząłem marudzić: „przecież to miejsce nie pasuje do poezji”. Zwłaszcza, że denerwowały mnie kable, kamery, cała ta maszyneria telewizyjna... Ale jak zobaczyłem, co światła potrafiły wyciągnąć, wyczarować z tych murów, z tych okien, z tych zakamarków i otworów, to zwracam honor.
Olsztyńskich oświetleniowców uważam za Artystów. Dla mnie tej nocy - największych.
Gratuluję.

Wieczór był zatem piękny, bo koncert miał swój znakomity rytm i urok, a "Świat wg Nohavicy" jest rzeczywiście baaaardzo oryginalny. Trochę jakby niedzisiejszy, zanurzony w subtelnej czeskiej poezji i muzyce, skąpany w Jaromirowej wyobraźni, w jego mądrych metaforach, wybuchającej tu i tam delikatności.
Grono wykonawców takie, że… daj Boże! Wojnowska, Andrus, Daukszewicz, Woźniak, Czyżykiewicz, Świątecka, Brzozowski, Muraccy… W porównaniu z CD trochę gwiazd zniknęło z nieboskłonu, ale tej nocy nie gwiazdy były najważniejsze, a poezja i spektakl świateł.
Naprawdę jestem ciekawy jak telewizja to pokaże…

Możecie obejrzeć olsztyński "Świat wg Nohavicy": niedziela, 12 lipca br, godz. 23.50, TVP2.
- Dwójka wraca do promowania subtelniejszej kultury?
Wierzyć się nie chce. A może i z tego zrobią kabaret? 

Najbardziej zaskoczyło mnie jednak coś innego: podczas wszystkich rozmów, rano, wieczorem, na spacerze, przy śniadaniu, na zapleczu i w drodze powrotnej.... wracałem ciągle do jednego tematu. Jak niepoważny. Spostrzegłem, że dla otoczenia staję sie wręcz niebezpieczny.
- Festiwal "Ballads of Europe" w Niepołomicach 
Czy to moja wina, że jak się coś robi od kilku miesięcy, to potem wszystkie myśli wokół tego krążą?


Nie dzwońcie do mnie, uciekajcie przede mną na ulicy i w parku, żebym Was tym tematem nie zanudził, nie "zabił na śmierć"...

Kraków, 7 lipca 2009

Poprzednio