(tytuł oryginału: Żiwopisy) 

Nuże więc, malarze, pędzle zanurzajcie
w zorze miasta o wieczorze, w nasze dziś.
Niech poznają gwar podwórek na Arbacie
wasze pędzle, jak jesienny lotne liść. 

Zanurzajcie, zamaczajcie je w błękicie,
tak jak stara, zapomniana głosi wieść
i spróbujcie namalować należycie,
jak z dziewczyną po bulwarze lubie przejść. 

Niech się domy rozkołyszą zadumane,
niech dopełni się do końca to, co chce!
Wy malujcie – wszystko będzie zapisane.
My będziemy oceniali: dobrze, źle. 

Przesądzajcie nasze losy jak sędziowie,
zakosztować nam przyszłości dajcie kęs.
I malujcie nas, malujcie nas, na zdrowie!
A ja tym, co nie pojmują, wskażę sens. 

tłum. Andrzej Drawicz  


wolno, na 6/8
wstęp          //: e / H7 / C / H7 / a / e / a / e ://
zwrotka        / e / H7 / e / H7 / e / H7 / e / e /
                
//: e / H7 / e / e / Cis7 / H7 / e / H7 ://