koncert w lubaniu1

Lubań Śląski to jedno z tych miejsc, gdzie do niedawna nigdy w życiu nie byłem. Piszę o tym z uśmiechem, bo niewiele jest takich miejsc na mapie Polski. A ładne to miasteczko, spokojne, z klimatem lekkiej zadumy i melancholii.
Balladowe.
luban1

Pojechaliśmy tam w ostatnią sobotę, na zaproszenie Miejskiego Domu Kultury, ale koncert miał miejsce w dość obszernej sali restauracji "Tęczowa". I dobrze, bo nastrój był swobodniejszy.
Mam kilka spostrzeżeń.

1. Dolny Śląsk jest teraz znacznie bliżej Krakowa niż dawniej. A Lubań leży przecież niedaleko niemieckiej granicy. W obydwie strony podróż zabierała nam po 3,5 godziny. To naprawdę przyjemnie blisko!

2. Nawet w tak dalekim miejscu znalazł się ktoś, kto nazwał siebie moim fanem i pokazał mi płytę z moim krótkim wpisem liścikiem adresowanym właśnie do niego, sprzed... 12 lat, z roku 2003. Powiedział też, że bardzo często słuchał mojej kasety "Ballady o miłości", a tę nabył na początku lat 90.
Pozdrawiam Pana serdecznie raz jeszcze, Panie Romanie.
Cóż mam powiedzieć? - To są takie szczególne momenty, które dają mi wiarę w sens mojej pracy. To nie o to chodzi, że być może w każdym polskim mieście jest ktoś, kto o mnie słyszał. Ale być może są tacy ludzie, dla których moja muzyka jest bliska, albo nawet nazywają siebie moimi fanami... nawet tam, gdzie nigdy w życiu nie byłem, ani nawet w pobliżu nie byłem.
koncert w lubaniu5

3. Widownia była naprawdę znakomita. Bardzo żywo reagująca, podchwytująca melodie, łapiąca żarty, współpracująca z artystami.
Do tego naprawdę serdeczni gospodarze, bardzo uprzejmi i profesjonalni pracownicy MDK i właściciele "Tęczowej". Podam przykład: przyjechaliśmy z drogi, trochę jednak umordowani, weszliśmy do restauracji i zamówiliśmy obiad, zwyczajnie, z chęcią zapłacenia za siebie. Ale nie przyjęto od nas pieniędzy i zaproponowano mozliwość korzystania z baru. Myślicie, że to nic wielkiego? - Niedawno graliśmy w takim miejscu, gdzie nawet za herbatę musieliśmy sobie zapłacić.
Do Lubania naprawdę miło jest pojechać.

4. Miałem na widowni pewnego szczególnego gościa, któremu towarzyszyła grupa naszych znajomych z Bolesławca i okolic Szprotawy.
Jerzy Stachurski, emerytowany leśnik, prowadzący wraz z żoną gospodarstwo agroturystyczne w Bobrowicach "Nad Bobrem", ma kilka bardzo ciekawych zalet. Jest zaangażowanym w życie lokalnej społecznosci wójtem, zapalonym myśliwym, znakomitym gawędziarzem, świetnie przyrządza dziki (najlepsze pieczyste w okolicy!!) i... pisze znakomite piosenki. Taki naturszczyk, ale z ogromną klasą, obdarzony przy tym znakomitym i bardzo charakterystycznym głosem. gdyby śpiewał country, to by zrobił furorę, bo jego głos jest rozpoznawalny spośród tysiąca innych. Ale on woli bluesa i ballady. Kocha pisać, jest aktywnym uczestnikiem forum lasypolskie.pl. Jednym słowem wymarzony kompan do wieczornych spotkań przy mocnej herbacie...
Jerzy napisał piosenkę "Ślady naszego lata", którą na jego prośbę i włączyłem do swojego repertuaru. Wiem, że ilekroć Jurek i Mirka będą na widowni mojego koncertu, będę im to śpiewał, a oni będą mieli w oczach łzy. Bo to jest piosenka o ich miłości... Możecie jej posłuchać na moim profilu fejsbukowym - (wpis z 16.04.16).
luban2
Do Lubania chyba jeszcze nie raz wrócimy! :-)))

Paweł Orkisz
Kraków, 19 kwietnia 2016
foto: archiwum DP

Poprzedni artykuł
rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009