Szlachetność Duszy idzie z nami

Dobro i Miłość ma także w każdym z nas jakąś "matkę". 
Kogoś ważnego, niezastąpionego,
kto uczył nas pacierza,
kto pokazywał jak stawiać pierwsze kroki,
kto odkrywał nam świat, jego piękno i szlachetność,
kto w nas wierzył, na nas postawił.
Czasem jest to matka, czasem ojciec, kapłan, babcia, opiekun, starszy brat, nauczyciel...

Jaki to wstyd,
jaki straszny wstyd, kiedy ktoś taki jest świadkiem naszego upadku.

Kiedy brniemy w coś niewiarygodnie głupiego, w grzech...
a ten właśnie jedyny ktoś patrzy na nas przerażonymi oczami.
Patrzy i nie rozumie co się stało, że tyle jego wysiłków obraca się w proch, na wiatr.
Dlaczego jego uczciwa praca wydała tak cierpkie owoce?Wstyd, żal, zda się - bezgraniczny smutek.

Ale czy tu i teraz kończy się moja droga przez noc, mękę, wstyd?
Czy na tej stacji ktoś straci ostatecznie nadzieję?
Matka? - Ja? - On, Słowo Odwieczne? 
Nie. Niemożliwe.
Zresztą, to dopiero początek.
Tylko ten ból spotkania...

Gdyby ktokolwiek z nich zdał sobie sprawę z Jej bólu i wspomniał w tym momencie na swoją własną matkę, może by się opamiętał, może by się zlitował, przynajmniej nad nią...
Chyba jednak nie.
Czy każdy, kto staje się "matką", musi przygotować swoje serce na tak straszne cierpienie?
(*)

Była tam z nimi wszystkimi.
Jeśli Maryja towarzyszyła Jezusowi, to także i Jego oprawcom...
Zatem idzie z nami nie tylko nasza własna słabość, ale i nasza czystość, niewinność.
Nie wyprzesz się jej, nie wyrzucisz jej nigdy do końca.

Zawsze w tobie będzie nie tylko grzech, zdolność do rzeczy najgorszych, ale i Czystość Niepokalana, Szlachetność Duszy.
Że z tyłu? Że w cieniu? Że przytłoczona?
- Wiesz, że zawsze, gdzieś w najgłębszym zakamarku serca
Ona jest w tobie.

Idzie z nami i patrzy, co robimy ze Słowem Bożym zapisanym w nas najgłębiej.
Z Jej umiłowanym, jedynym Synem.