sł. muz. Jaromir Nohavica, tłum. Antoni Muracki

 

Gdybym się urodził przed stu laty
w moim mieście
U Lariszów w ogrodzie rwałbym kwiaty
mej niewieście.
Moja żona byłaby starszą córką szewca
Kamińskiego, co wcześniej we Lwowie by mieszkał.
Kochałbym ją i pieścił
chyba lat dwieście.

Mieszkalibyśmy na Sachsenbergu,
w kamienicy Żyda Kohna,
najpiękniejszą z wszystkich cieszyńską perłą
byłaby ona.
Mówiąc - mieszałaby czeski i polski,
szprechałaby czasem, a śmiech by miała boski.
Raz na sto lat cud się dokona,
cud się dokona.

Gdybym sto lat temu się narodził
byłby ze mnie introligator.
U Prochazki bym robił po dwanaście godzin
i siedem złotych brałbym za to
Miałbym śliczną żonę i już trzecie dziecię,
w zdrowiu żył przez trzydzieści kilka lat na tym świecie
Miałbym długie życie przed sobą,
całe piękne dwudzieste stulecie.

Gdybym się urodził przed stu laty
i Ciebie spotkał,
u Lariszów w ogrodzie rwałbym kwiaty
dla ciebie, słodka.
Tramwaj by jeździł pod górę za rzekę,
słońce by wznosiło szlabanu powiekę
A z okien snułby się zapach
świątecznych potraw.

Wiatr wieczorami niósłby po mieście
pieśni grane w dawnych wiekach.
Byłoby lato tysiąc dziewięćset dziesięć,
za domem by szumiała rzeka.
Widzę tam dzisiaj nas, idących brzegiem,
mnie, żonę, dzieci pod cieszyńskim niebem.
Może i lepiej, że człowiek nie wie,
co go czeka.



spokojnie, na 2/4

wstęp        //: a / d /F,E /a ://

zwr            //: a / d / F,E /a /   d / F,E/ a:// x 2

          / C / d / F / C /   C / d / F,E / a / d /F,E /a ://

5 zwrotek, po 3. zwrotce solo instrument