Sam nie wiem dlaczego podczas koncertu Walentynkowego w restauracji Willi Decjusza - mimo bardzo przyjaznej publiczności i pięknego, wysmakowanego wystroju - byłem jednak ciut podenerwowany. Przeciez to nie mogła być trema, więc co? - Myślę, że to ta kolacja z Ukochaną, to publiczne wyznawanie..., to jednak trochę krępuje. Albo fakt, ze nowe miejsce, jeszcze nie "oswojone". Może taki dzień po prostu?

Przychodzi mi także do głowy, że to te dwie kolumny, za którymi śpiewałem, rodzaj portalu, który tam stoi. Była to jakby "bariera" między mną a publicznością. Czyżbym aż tak lubił kontakt z Wami, że denerwuje mnie każda przeszkoda pomiędzy nami?
Trochę też zbaraniałem, jak zobaczyłem ceny w menu. O ile ja mogę zapłacić za siebie i moich gości po 60-80 zł za drugie danie, bo to moja sprawa, to jednak zapraszanie gości do tak drogiej restauracji może być z mojej strony trochę nie fair. Jak sądzicie? - proszę o odzew, zwłaszcza tych, którzy tam byli!
..
W każdym razie dziś w Brzesku zagram w "Fair play"!
..
 
7 lutego w chorzowskiej Leśniczówce zagrałem niesamowity koncert: wyjątkowa była jego długość - 4 sety, każdy po ponad 40 minut. Skończyliśmy grubo po północy. Znakomita atmosfera, wspólne spiewanie ballad zimowych i wielu pięknych utworów z mojego repertuaru. Piękni goście: pani Ewa Biel przyszła na koncert z ogromnym bukietem storczyków, które wręczyła mi publicznie, dziękując za moje pieśni, których słuchała podczas długiego pobytu w szpitalu, przygotowując się do bardzo poważnej operacji (usunięcia nerki), która... okazała się w końcu niepotrzebna. To było coś na granicy cudu.
Może powinniście zachęcać chorych do słuchania moich pieśni!? -  Łagodna, spokojna muzyka, pełna ciepła i zachwytu może chyba wpływać kojąco na stan psychiczny pacjenta. W takich przypadkach będę się cieszył nawet jeśli będą to nagrania pirackie, proszę mnie tylko informować o skutkach :-)))
Wiesław Dziewit podkreślał, że każdy ma swoje Himalaje, a ten człowiek wie, o czym mówi, bo sam bywał w Himalajach i kilkakrotnie przekraczał własne bariery. Poprosił o "Pożegnanie z górami", które jest przecież także obietnicą powrotu do walki o szczyt.
Zdzich Szczypka zaszczycił nas kilkoma swoimi pieśniami.
Cieszę się z tego koncertu i bardzo dziękuję Markowi Łukaszczykowi za zaproszenie do Chorzowa.
  
Niedawne koncerty w Grójcu i Rzeszowie - nad wyraz udane. Nie były to wielkie sale, ani setki widzów, ale małe, kameralne spotkania z miłosnikami ballad. Jednak nieśmiałe łzy w oczach widzów, bisy i gorące przyjęcie - to dla każdego artysty wielka rzecz! 
   
Chciałbym jeszcze podkreślić ogromną niespodziankę, jaką sprawili mi Andrychowianie, z mojego rodzinnego małopolskiego miasteczka. 
6 lutego, w Kurantach, zjawili się dużą, kilkunastoosobową grupą - przyjechali busem z odległości ponad 60 km - na koncert pieśni Leonarda Cohena. Zjedli kolację i bawili się znakomicie, aż sie dziwiłem, co to za fajna ekipa - nie znałem sposród nich chyba nikogo! Dopiero po koncercie odśpiewali mi "Sto lat" i przyznali się, że są z Andrychowa. Poprosiłem więc, żeby pozdrowili burmistrza Janka Pietrasa i cały Andrychów. Noszę z sobą wszędzie tę przepiękną kotlinę i jej wspaniałą przyrodę. Zapraszam znowu!
 
Najciekawsze będą jednak koncerty Walentynkowe:
- 13 lutego, w piątek, godz. 19.00 - "Kolacja z Ukochaną" w restauracji Willi Decjusza w Krakowie; elegancko, po krakowsku. Wstęp - bon konsumpcyjny 50 zł od pary, lampka wina gratis. Jestem niezwykle ciekaw, czy to dobry pomysł!?! - rezerwacja: 12-425 3390, 691 - 7777 11 (33, 44)
- 14 lutego, w sobotę, w Brzesku... "Ballady o miłości" (kawiarnia Fair Play, więcej: Marek Dadej)
 
Jak się kochać, to balladowo, lirycznie i romantycznie!  
 
Kraków, 8 luty 2009