brudna 011
Znacie pewnie to uczucie, kiedy w czyichś słowach, albo poglądach, odnajdujemy wreszcie coś, co usilnie chcieliśmy sami wyrazić, a czego przez wiele lat straszliwie nam brakowało. Jakby ktoś grał z nami w jakąś brudną grę, a my przecież wiemy, że to nie mogło być tak, że to musiało być inaczej.

Dostałem dzisiaj od Bogusia P. dwa linki:
http://www.rp.pl/artykul/2,283042_Napiszmy__historie_Polski_od_nowa__czesc_1_.html
http://www.rp.pl/artykul/61991,283043_Napiszmy_historie_Polski_od_nowa__czesc_2__.html

z poglądami prof. Pawła Wieczorkiewicza i - kurza stopa! - wreszcie parę spraw zaczęło mi się zgadzać.
Już myślałem, że ja jeden zbzikowałem na punkcie roli tajnych służb w nowoczesnej polityce. Pisałem nawet na ten temat na swoim blogu w artykule o bliźniaczym tytule: Odkłamać historię współczesną, ale przecież niewielu z Was to czyta. 

brudna 010Historyk, profesor, może trochę nawiedzony, ale widać, że myślący samodzielnie, twierdzi: "Mamy dwie legendy podziemia niepodległościowego. Podziemie podczas II wojny światowej i podziemie solidarnościowe podczas stanu wojennego. Przykra prawda jest jednak taka, że jedno i drugie było w 80 procentach rozpracowane przez policje polityczne".

Mnie się wydaje, że wszyscy żyjemy w jakimś dziwnie zakłamanym świecie, bezradnie stoimy na brzegu wielkiej i brudnej wody, w której ścierają się interesy różnych tajnych służb. Tamci próbują nas rozgrywać niczym pionki na szachownicy, a my udajemy, że nie widzimy mechanizmów, które poruszają wszystkimi figurami, łącznie z nami.

Stoimy z nadzieją, że kiedyś woda opadnie i wszystko wróci do jakiejś normy, do spokojnego nurtu, czystej, urokliwej toni rzeki w dole.

Raba wkrótce zalśni słońcem i spokojem.
Czy tak będzie i z nami?


Komentarz
sł. muz. Paweł Orkisz

Słodycz miodu z powrotem nas zalewa.
Ja – mucha uwięziona w starej pajęczynie wiary,
z garbem nadziei, że pająk-śmierć daleko,         
przerażony tą naglą zagrożenia falą,
krzyczę: „boję się miodu”,
krzyczę: „miodu nie chcę”,
krzyczę: „zabierzcie go, zabierzcie!”. 

Gorycz epitetów dosięga naszych głów.
Ja – tułacz zapatrzony w czarnobiałe karty
romantyzmu Adama i miłości Juliusza
– chcę tylko powietrza i prawdy!
Pytam więc: „czym mam zasłonić twarz?
Czym zasłonić mam twarz?
Nie plujcie!" 

Scenariusze na nowo rozpisane na role,
a moi bliscy wciąż przywiązani do krzeseł.
Status quo, a cierpną już kolana!
I tylko czekam, aż się kurtyna podniesie.
Proszę więc, na razie proszę:
„Pozwólcie nam wstać!
Pozwólcie nam zagrać inną rolę!”


Długo jeszcze to będzie aktualne?

Kraków, 24 maja 2010
 


PS.  Fotografie wykonał  Robert Cichoń w swoich rodzinnych Proszówkach k. Bochni.
Skromna kładka, szumnie zwana mostem w Krzyżanowicach, zbudowana jeszcze przed wojną, po której spacerowałem jesienią, mając rzekę Rabę mniej więcej 4-5 metrów pod sobą, w trakcie ostatniej powodzi została niemiłosiernie wytarmoszona przez wodę.
Ale wytrwała, stalowe liny wytrzymały napór wody i gałęzi.
Jest, trwa.


Poprzednio pisałem:

rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009