Zwykle po przyjeździe z trasy koncertowej usiłuję nadrobić zaległości i posprawdzać co się dzieje na świecie.... Wszedłem dziś rano na Wirtualną Polskę i czytam główne tytuły:
- „Wygra PiS, będzie wojna”
- „Tak się bawi PiS – zobacz film” Rokita tańczy, Karski się kiwa, a reszta... nie jest milczeniem
- „Tusk się boi, że ludzie prezesa po niego przyjdą”
- „Zdziwiłbym się, gdyby PiS nie wygrało” – Ziobro znowu ministrem sprawiedliwości?
- „Kaczyński gra nimi. To seksistowskie.”

i
poniżej jeszcze kilka podobnych, mniejszych.

Zatkało mnie po raz pierwszy. To znaczy nie po raz pierwszy w ogóle, tylko po raz pierwszy dzisiaj.

Myślałem sobie dotąd, że takie media jak portale: wp.pl, onet.pl, interia.pl starają się być obiektywne. Starają się..., choć jakiś przechył w stronę PO, antyklerykalizmu i liberalizmu w nich na pewno jest. Dziś zobaczyłem nie tylko „przechył”, ale wręcz promocję obsesji antypisowskiej, promocję poczucia zagrożenia, rozpaczliwe nawoływanie do.... czego? Powtórki z zabójstwa działacza PiS w Łodzi?
Mógłbym się cieszyć, bo to znaczy, że obóz liberalny czuje się zagrożony, że nie ma wcale pewności, że PO wygra te wybory w cuglach. Nie ma nawet pewności, że w ogóle te wybory wygra PO. Czyli będzie ciekawie... Ale brzydzi mnie taka fala promocji nienawiści.

Ludzie, nie dajmy się zwariować!!

Dało się żyć w komunie, dało się żyć pod rządami Wałęsy, SLD, AWS, PiS i PO... Da się żyć także po tych najbliższych wyborach i to niezależnie od tego, kto wygra.
Wiadomo tylko, że jeśli zmieni się ekipa rządząca, to powymienia ludzi związanych z Platformą na swoich. A jest to cała potężna grupa ludzi w administracji centralnej, spółkach skarbu państwa, w administracji lokalnej, mediach publicznych, agencjach rządowych, wojsku, policji, służbach... To jest ogromna liczba ludzi najnormalniej zagrożonych u podstaw swojej własnej i rodzinnej egzystencji. To zrozumiałe. Przecież zagrożenie zwolnienia z pracy jest jednym z najgorszych zagrożeń w życiu człowieka i jego rodziny.
Ale to jest, a przynajmniej powinno być normalne zagrożenie w społeczeństwie, które żyje w systemie demokratycznym. Jeśli demokracja, to wybory; jeśli wybory co 4 lata, to zasadniczo co 4 lata wymiana ekipy.
Jestem dziś u władzy, na stanowisku związanym z wyborami powszechnymi? – Powinienem być przygotowany, że za 4 lata, kiedy zmieni się ekipa, odejdę, oddam swoje miejsce komuś innemu. Bez rozdzierania szat i krzyku, że oto zbliża się straszne zagrożenie. Bo to nieprawda. Zbliża się zmiana, która jest sednem systemu i normalnością w demokracji!!
Ot, i całe „zagrożenie”.

Żeby było jasne: nie jestem PiS-owcem, bo nie podoba mi się buta i autorytaryzm Kaczyńskiego, ale jestem konserwatystą. I wiem, że ludzie o moich poglądach są w tym kraju - i aktualnie we wszystkich krajach Europy – pomawiani, ośmieszani i obrażani.
Takie czasy.
Czy zdaje się Wam, że jeśli na miejscu Kaczyńskiego, na czele partii centroprawicowej byłby jakiś bardziej nowoczesny, uśmiechnięty, bardziej medialny polityk, taki ktoś potrafiłby wzbudzić powszechną sympatię?? - Ależ nie!!
Taki ktoś byłby tym większym zagrożeniem, więc z tym większą mocą byłby publicznie znieważany, ośmieszany i niszczony przez ludzi o innych poglądach, związanych z inną grupą interesów. Mechanizm jest prosty: walka o władzę. 

Nie powinienem się więc dziwić, a cały mój dzisiejszy poranny zawód wynika z tego, że medium, które miałem za w miarę neutralne, okazało się być tubą i armatą wyłącznie jednej ze stron dyskursu politycznego. I to działającą na granicy bezpieczeństwa społecznego, bo straszenie fizycznym wręcz zagrożeniem, epatowanie nienawiścią, zawsze wywoła skutki zbliżone do tych z Łodzi. Ten brak publicznej odpowiedzialności za słowo drażni mnie najbardziej.
* * *
Kolejny poranny policzek. Dostałem taki oto list:
Witam! Wczoraj byłam na Pana koncercie w zamku Książ. Kupiłam płytę „Dno serca” nagranie jest skandaliczne, przerwy, zawieszenia, wyrzucone 50 złotych. Przykre jest firmowanie takiego bubla. L

Odpisałem:
„Proszę Pani,
zdarzyło mi się to po raz pierwszy od 12 lat, odkąd sprzedaję swoje płyty, żeby ktoś wywalił mi taki list! A to znaczy, że moje płyty są raczej dobrze robione. Nawet zakładając, że kilka osób musiało przecież przez te lata dostać jakiś towar z wadą, bo nie ma rzeczy idealnych, kiedyś musiał się zdarzyć ten pierwszy raz.
Proszę podać jakiś adres korespondencyjny, jeszcze dziś wyślemy nową CD do Pani. A tamtą, gdyby to nie był zbyt duży kłopot, prosiłbym o odesłanie do mnie, żebym sprawdził przyczynę. Ale to tylko byłby wyraz Pani dobrej woli.
Za kłopot przepraszam.
Skruszony Paweł Orkisz

PS. Choć przyznam szczerze, że taki list skutecznie zaciera mi miłe wspomnienia z wczorajszego koncertu. Skąd w Pani tyle niechęci, niesmaku? Tak jest Pani zdegustowana po naszym spotkaniu? Zawiedliśmy Pani oczekiwania?”

A Was wszystkich błagam i proszę: jeśli kiedykolwiek znajdziecie najmniejszy błąd, czy wadę zakupionej u mnie płyty - na Boga! - nie krępujcie się poprosić o nadesłanie dobrego egzemplarza. Przecież nawet w Mercedesie zdarzają się egzemplarze wadliwe. Nie róbmy afery, tylko załatwmy to szybko i sprawnie.

* * *

Bywają takie dni. Co robić?
Powtarzam sobie:
- Zagapiłem się na życie, życie takie cudne...
Muszę przecież zmienić nastrój.

Ależ mieliśmy cudowną podróż, piękne widoki, burzę kolorów w pięknym słońcu za oknem sali św. Maksymiliana na zamku Książ w Wałbrzychu. Przyznam się, że śpiewałem dla wspaniałej, znakomicie oddającej każdy niuans publiczności wałbrzyskiej, ale... ukradkiem patrzyłem w okna, bo za oknem złociła się jesień. Kilka razy nie byłem w stanie od niej oderwać oczu...

Zaproszenie do Warszawy - aktualne!

Paweł Orkisz
Kraków, 3 października 2011

Poprzednio pisałem:
rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009